Większość warszawskich posłów PO planuje w tym roku dużo intensywniejszą kampanię. W ostatnich wyborach partia miała tu 11 z 20 mandatów. Listę z pierwszego miejsca pociągnął premier Donald Tusk, który miał niemal 375 tys. głosów, co sprawiło, że już 3 tys. głosów dawało w stolicy mandat. Nikt się nie spodziewa, że Ewa Kopacz będzie tak silnym liderem.
– Muszę przynajmniej podwoić, a może nawet potroić liczbę głosów, by być pewnym reelekcji – mówi nam jeden z posłów.
Podobny problem wystąpi również w innych regionach. Większość lokomotyw wyborczych PO z ostatnich wyborów tym razem do Sejmu nie wystartuje. Z czołowej dziesiątki sprzed czterech lat zostali tylko: Bartosz Arłukowicz (102 tys. głosów), Grzegorz Schetyna (68 tys.) i Marek Biernacki (66 tys.). Pozostali z różnych względów nie wystartują.
Partyjne puzzle
Bogdan Zdrojewski, który liderował we Wrocławiu i miał 150 tys. głosów, został europosłem. Wcale nie zamierzał opuszczać krajowej polityki, ale musiał zastąpić Jacka Protasiewicza, który miał kłopoty po awanturze na niemieckim lotnisku. Teraz to on ma zastąpić Zdrojewskiego. Choć w eurowyborach uzyskiwał przyzwoite wyniki, to nie wiadomo, jak sprawa z Frankfurtu wpłynie na jego popularność.