Przyjęty cztery lata temu ambitny plan przezbrojenia 75 proc. rosyjskiej armii do 2020 roku nadal jest realizowany z żelazną konsekwencją, nawet coraz większym kosztem wydatków socjalnych i na rozwój poszczególnych regionów ogromnego kraju.
Według informacji rosyjskiej Izby Obrachunkowej (odpowiednik polskiej NIK) w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2015 r. najszybciej w Rosji wydawano budżetowe pieniądze na „obronę narodową". Do końca lipca wykonano ponad 2/3 zaplanowanych wydatków, wyprzedzając o cały miesiąc budżetowe założenia.
Armia strzeże swoich sekretów, nie wiadomo więc dokładnie, na co wydano pieniądze. Rosyjska Izba poinformowała jedynie, że pod niebo poszybowały wydatki na „przygotowania mobilizacyjne i pozawojskowe". Przeznaczono na nie już 83,4 proc. pieniędzy zaplanowanych do końca roku. Równie szybko wydawano na „stosowne badania naukowe", czyli pracę naukowców na potrzeby wojska (74,6 proc.).
Te ostatnie zostały wymuszone zachodnimi sankcjami i zrywaniem współpracy z Rosją przez dotychczasowych kontrahentów. Podczas sierpniowych targów latającego sprzętu wojskowego na lotnisku Żukowskoje pod Moskwą gościom zaprezentowano na przykład rosyjskie silniki do helikopterów wojskowych. Dotychczas na potrzeby rosyjskiej armii produkowali je wyłącznie Ukraińcy, ale zerwali współpracę po wybuchu wojny.
Na pewno natomiast pieniędzmi wyrzuconymi w błoto był również pokazany w Żukowskoje helikopter Katran zaprojektowany specjalnie dla francuskich mistrali, których Rosja nie dostanie.