Reklama

Rosja: Armia ważniejsza od szkół

Mimo kryzysu finansów Kreml nie rezygnuje z wydatków na wojsko i nadal próbuje się zbroić.

Aktualizacja: 31.08.2015 07:06 Publikacja: 30.08.2015 20:55

Rosyjscy żołnierze w czasie manewrów „Selenga 2015”. Fot. Evgeny Yepanchintsev

Rosyjscy żołnierze w czasie manewrów „Selenga 2015”. Fot. Evgeny Yepanchintsev

Foto: RIA NOVOSTI

Przyjęty cztery lata temu ambitny plan przezbrojenia 75 proc. rosyjskiej armii do 2020 roku nadal jest realizowany z żelazną konsekwencją, nawet coraz większym kosztem wydatków socjalnych i na rozwój poszczególnych regionów ogromnego kraju.

Według informacji rosyjskiej Izby Obrachunkowej (odpowiednik polskiej NIK) w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2015 r. najszybciej w Rosji wydawano budżetowe pieniądze na „obronę narodową". Do końca lipca wykonano ponad 2/3 zaplanowanych wydatków, wyprzedzając o cały miesiąc budżetowe założenia.

Armia strzeże swoich sekretów, nie wiadomo więc dokładnie, na co wydano pieniądze. Rosyjska Izba poinformowała jedynie, że pod niebo poszybowały wydatki na „przygotowania mobilizacyjne i pozawojskowe". Przeznaczono na nie już 83,4 proc. pieniędzy zaplanowanych do końca roku. Równie szybko wydawano na „stosowne badania naukowe", czyli pracę naukowców na potrzeby wojska (74,6 proc.).

Te ostatnie zostały wymuszone zachodnimi sankcjami i zrywaniem współpracy z Rosją przez dotychczasowych kontrahentów. Podczas sierpniowych targów latającego sprzętu wojskowego na lotnisku Żukowskoje pod Moskwą gościom zaprezentowano na przykład rosyjskie silniki do helikopterów wojskowych. Dotychczas na potrzeby rosyjskiej armii produkowali je wyłącznie Ukraińcy, ale zerwali współpracę po wybuchu wojny.

Na pewno natomiast pieniędzmi wyrzuconymi w błoto był również pokazany w Żukowskoje helikopter Katran zaprojektowany specjalnie dla francuskich mistrali, których Rosja nie dostanie.

Reklama
Reklama

Mimo to państwowe firmy zbrojeniowe poproszono o zmniejszenie wszystkich wydatków o 1/10, jak informuje „Wall Street Journal". Wszystkim nakazano „zamianę importu na produkcję własną", czego efektem mają być własne silniki helikopterowe, choć nie wiadomo, czy używane one są w jakichkolwiek maszynach.

„Nie można rozwijać tuzina programów zbrojeniowych, trzeba się skoncentrować na nie więcej niż pięciu" – uważa Rusłan Puchow, jeden z rosyjskich ekspertów wojskowych. Kreml chyba posłuchał rady, bowiem po cichu zawiesza (choć nie rezygnuje całkowicie) realizację najbardziej ambitnych planów. W Żukowskoje poinformowano na przykład, że ze 100 do 12 ograniczono zakup „cud – samolotu" T-50, który miał być niewidzialny dla radarów. Jednocześnie jednak dwukrotnie zwiększono zakupy samolotów wielozadaniowych Su-35 oraz broni przeciwlotniczej.

Ze struktury wydatków wynika, że strumień pieniędzy płynie również na przemysł atomowy, do którego zaliczono m.in. budowę atomowych lodołamaczy – także na potrzeby wojska. Armia rozbudowuje bazy w Arktyce, potrzebuje morskich szlaków komunikacyjnych. „W tym regionie w obecnej chwili rosyjski potencjał wojskowy jest większy niż pozostałych krajów (mających interesy w Arktyce) razem wziętych, a wszystkie one są członkami NATO" – wyraził wątpliwości co do „arktycznych" wydatków rosyjskiej armii inny rosyjski ekspert, Aleksandr Chramczichin.

A wydawane są niezbyt rozsądnie z wojskowego punktu widzenia. Rosyjscy analitycy wykryli na przykład, że w jednym czasie w jednym porcie dość długo cumuje siedem z ośmiu rosyjskich okrętów podwodnych dalekiego zasięgu uzbrojonych w broń atomową. „Można je zniszczyć jednym uderzeniem" – stwierdził jeden z ekspertów. Ale nie ma pieniędzy ani na paliwo dla nich, ani tym bardziej na budowę innych przystani.

Tymczasem „wykonanie budżetu" na korzyść armii i tak odbywa się kosztem wydatków socjalnych. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2015 roku rządowe programy na rozwój regionów Dalekiego Wschodu i Północnego Kaukazu otrzymały jedynie kilka procent należnych im pieniędzy, a program rozwoju obwodu kaliningradzkiego sfinansowano zaledwie w 0,4 proc.

Oszczędności dotknęły nawet programu pod nazwą „rozwój gospodarczy i innowacyjna ekonomia", który dostał tylko 1/3 obiecanych pieniędzy, choć Kreml cały czas oficjalnie zapewnia, że chce doprowadzić do skoku gospodarczego w stronę „innowacyjnej ekonomii". Ale zapewnia też, że wysłał należne pieniądze regionom, tyle że one ich nie mogą znaleźć.

Reklama
Reklama

„Gwałtowny skok finansowania następuje w grudniu" – uspokaja jeden z rosyjskich ekonomistów. Zaraz jednak dodaje: „wtedy urzędnicy wydają wszystko, co mogą", czym nie różnią się od swoich europejskich kolegów. Ale taki system sprawia, że znaczna część pieniędzy zostaje wydana bez sensu.

Zbrojeniówka próbuje też zdobyć pieniądze na broń, zwiększając sprzedaż. Przede wszystkim do Chin, których armia też się zbroi i w przekonaniu Rosjan ma prawie nieograniczone zasoby (przynajmniej w porównaniu z ich własnymi). Chińczycy są zainteresowani najnowszymi rosyjskimi samolotami. Ale stawiają warunki: chcą być udziałowcami rosyjskich firm zbrojeniowych, które je produkują.

Polityka
Brytyjscy politycy bronią BBC przed atakami Trumpa. „Chce ingerować w naszą demokrację”
Polityka
Donald Trump pozywa BBC. Domaga się nawet 10 mld dolarów odszkodowania
Polityka
Donald Trump o zamordowaniu Roba Reinera: Cierpiał na zespół zaburzeń Trumpa
Polityka
Majątek Trumpów rośnie na kryptowalutach
Polityka
Trump podbija Amerykę Łacińską. W Chile wybory wygrał jego sojusznik
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama