Paweł Kasprzak: Człowiek musi być w centrum

Żadna szóstka Schetyny nie zbawi Polski – uważa lider i kandydat Obywateli RP do Senatu.

Aktualizacja: 06.10.2019 21:24 Publikacja: 06.10.2019 00:01

Paweł Kasprzak

Paweł Kasprzak

Foto: tv.rp.pl

Hasło „Dla ludzi, nie dla władzy" ma kilka znaczeń. Choćby prawa człowieka. Nie wolno wobec kryzysu demokracji ulegać wyborczym strategiom i twierdzić np., że prawa gejów to sprawa marginalna i kontrowersyjna, że skazuje na niszowe poparcie kilku procent wyborców. Kiedy obojętnie przechodzimy obok kogokolwiek, czyje prawa i godność są deptane, to mój świat się wali, bo wali się po prostu cywilizacja. Kiedy się na takie rzeczy pozwala autorytarnej władzy, to ona idzie naprzód i nabiera rozpędu, aż ten jej impet wydaje się nam niepowstrzymany, jak to się dzieje dzisiaj. Pozwoliliśmy na to. Trzeba mieć odwagę nazwać po imieniu podstawowe wartości demokracji i ich bronić, zamiast kluczyć.

Prawa człowieka to nie tylko tzw. kwestie światopoglądowe i nie tylko wolności polityczne, które łamie wyłącznie policja. Łamane bywają wszędzie – w szkole, której ustrój i program przeczy zasadzie wolności sumienia i nieskrępowanego rozwoju jednostki; w szpitalu, gdzie ogarnięty znieczulicą lekarz narusza ludzką intymność; w urzędach – w życiu każdego z nas. Konstytucję we wszystkich tego rodzaju przypadkach trzeba móc stosować bezpośrednio choćby przed sądem i to musi być zasadą ustrojową.

Zobacz wyniki sondażu: 44. okręg wyborczy: Ujazdowski wygra z Kasprzakiem

Obywatele RP już to zresztą zrobili w sporym zakresie. Nie mamy władzy i jesteśmy w mniejszości. Ale ustrój, o który nam chodzi i który realnie budujemy, zamiast tylko o nim gadać, polega właśnie na tym, że żadna mniejszość nie jest w nim bezsilna. Dowiedliśmy tego wielokrotnie, osiągając konkretne cele. „Dla ludzi" znaczy tu tyle, że człowiek i jego prawa znajdują się w centrum systemu prawnego i ładu ustrojowego. „Nie dla władzy" znaczy zaś, że obywatel zyskuje narzędzia, by się móc władzy skutecznie przeciwstawić. To klasyka liberalnej demokracji.

Hasło wyraża także to, że politycy uzurpują sobie zbyt wiele władzy. Tzw. kompromis aborcyjny jest jaskrawym przykładem. To nie tylko najbardziej restrykcyjne i najbardziej okrutne prawo w Europie. Samo określenie „kompromis" jest skandalem. Żadna kobieta nie była stroną tego kompromisu. Zawarło go w czyimś zamkniętym gabinecie kilku panów, wśród nich biskupi. Obywatelek i obywateli nie zapytano o zdanie. Nie do polityków należy decyzja w tej sprawie i w bardzo wielu innych, równie doniosłych. Tu decydować muszą obywatele. Wszystkie regulacje dotyczące praw człowieka muszą zyskać status ustaw organicznych, czyli takich, których zmiana wymaga większości kwalifikowanej, a być może referendum.

Te same zasady – debaty, decyzji obywateli i potem prawnej ochrony – powinny dotyczyć szeregu innych spraw, w tym bezpieczeństwa socjalnego i pomocy społecznej. Nie wolno pozwolić, by zwykła polityczna większość umożliwiała użycie pieniędzy podatników do politycznego przekupstwa ani też – z drugiej strony – by mogła naruszyć podstawy egzystencji wielkich grup ludzi.

W 2015 roku ludzie nie odwrócili się od demokratycznych wartości. Odwrócili się od tych, którzy w ich mniemaniu tym wartościom zaprzeczyli. Słuszne to było czy fałszywe – były powody, by tak widzieć rzeczywistość: klimat rozmów z Sowy & Przyjaciół, odrzucone wnioski referendalne itd. Trzeba dziś przywrócić znaczenie wolności i demokracji. Żadna szóstka Schetyny nie zbawi Polski.

Wyborcy PiS idą do urn, wierząc, że piszą historię. Wyborcy opozycji kluczą w strategicznych unikach, w niewiarygodnych kompromisach, próbach przebicia populizmu 500+. Nie wierzą w żadną obietnicę własnego obozu politycznego. To dlatego przegraliśmy już cztery razy. Trzeba nadać znaczenie demokracji. Dowieść, że ona działa. Pokazać ją w działaniu. Tu i teraz. Kandyduję, dając wyborcom z Warszawy i zagranicy wybór w miejsce partyjnego dyktatu. Żądam debaty jako minimalnego standardu przyzwoitości wobec wyborców. Nie obiecuję – robię. Jak zawsze dotąd w ruchu Obywateli RP.

Mówimy wszyscy o trójpodziale władzy i złamaniu zasady niezawisłości sądów. Słusznie. Ale trójpodział władzy to również zasada kontroli rządu przez parlament. To w III RP nie działało nigdy, choć to dopiero PiS otwarcie zamienił parlament w maszynkę do głosowania ustaw po myśli władzy. Senat, w którym większość polityczna jest inna niż sejmowa, może się stać elementem prawdziwego trójpodziału. Stąd postulat Obywateli RP i wielu innych środowisk, by Senat stał się ponadpartyjną izbą obywatelską, strzegącą reguł fair play w sejmowej grze między partiami. Ten postulat partie zignorowały. Kandyduję m.in. po to, by go mimo to realizować. Nie obiecuję – robię.

Senat ma być izbą wyższą, a nie trybem w partyjnej maszynie. Ma być źródłem głębokiej reformy. Musi być ponadpartyjny, bo przeżarty ustrojowymi patologiami system partyjny nie zreformuje się sam.

Trzeba wreszcie skończyć polską wojnę, odważnie stawiając problemy, które są źródłem konfliktu. Ustrój państwa i jego podstawowe wartości muszą być przedmiotem paktu zawartego świadomie przez obywateli. Z obu stron dzisiejszej wojny. To wtedy nikt w Polsce nie pozwoli deptać prawa najwyższego i podstawowych ludzkich wolności. Trzeba się przestać dawać wodzić za nosy interesownym politykom, którzy polską wojnę wywołali.

Polityka
Dariusz Wieczorek o sygnalistce: Każda nieprawidłowość będzie wyjaśniona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wiceminister: W Ministerstwie Rolnictwa pracuje za dużo osób. Dublują pracę
Polityka
Magdalena Wilczyńska: Rumunia pokazała, co może wydarzyć się w Polsce przed wyborami prezydenckimi
Polityka
Adrian Zandberg podsumował rok rządu Donalda Tuska. Wskazał „podstawowy grzech”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Młodzi ludzie stawiają na Konfederację, jest też wielu niezdecydowanych