Hasło „Dla ludzi, nie dla władzy" ma kilka znaczeń. Choćby prawa człowieka. Nie wolno wobec kryzysu demokracji ulegać wyborczym strategiom i twierdzić np., że prawa gejów to sprawa marginalna i kontrowersyjna, że skazuje na niszowe poparcie kilku procent wyborców. Kiedy obojętnie przechodzimy obok kogokolwiek, czyje prawa i godność są deptane, to mój świat się wali, bo wali się po prostu cywilizacja. Kiedy się na takie rzeczy pozwala autorytarnej władzy, to ona idzie naprzód i nabiera rozpędu, aż ten jej impet wydaje się nam niepowstrzymany, jak to się dzieje dzisiaj. Pozwoliliśmy na to. Trzeba mieć odwagę nazwać po imieniu podstawowe wartości demokracji i ich bronić, zamiast kluczyć.