Pytany w Radiu Zet, kogo popiera w wyborach, Lech Wałęsa powiedział, że popiera "Polskę, ale w innym wykonaniu". - Prawda może was wyzwolić. Odpowiem słowami wielkiego naszego marszałka: rodacy, dla was można zrobić wiele, z wami - niewiele. I tak zostałem oceniony po moich ostatnich wystąpieniach - dodał były prezydent.
Na niedzielnej konwencji KO w Warszawie Lech Wałęsa nazwał pochowanego dzień wcześniej założyciela Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego zdrajcą. Sugerował, że doszło do sfałszowania wyników do Parlamentu Europejskiego oraz deklarował, że zagłosuje na KO, choć politycy tej formacji popełniają błędy, m.in. dając się wciągnąć "na pola niewygodne", jak aborcja czy konkordat. Wystąpienie byłego prezydenta oklaskami nagrodzili czołowi politycy Koalicji Obywatelskiej - przewodniczący PO Grzegorz Schetyna, kandydatka tej formacji na premiera wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
Czytaj także:
Mirosław Oczkoś: Lech Wałęsa na konwencji KO jak sztylet Brutusa
Nazwanie Kornela Morawieckiego "zdrajcą" wzbudziło falę komentarzy. Rzecznik rządu Piotr Mueller określił tę wypowiedź jako "skandaliczną". Były poseł i europoseł PO Bogusław Sonik ocenił, że Wałęsa dopuścił się "draństwa" i popełnił "czyn haniebny". Zdaniem kandydatki Lewicy do Sejmu Joanny Senyszyn, to, co powiedział były prezydent było katastrofalne, wizerunkowo niekorzystne i dla niego, i dla Platformy.
Politycy PO byli pytani o aplauz, jakim nagrodzili Wałęsę. - Przyjęcie wystąpienia prezydenta Lecha Wałęsy było zdystansowane w porównaniu do innych relacji z sali konwencji Koalicji Obywatelskiej - stwierdził przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. - Jeżeli politycy PiS nie mają nic innego do roboty, niż sprawdzać, kto, kiedy klaskał, a kto nie, powinni zweryfikować, jak zachowywali się w trakcie przemów prezesa w Sejmie, gdy z jego ust padały złe słowa - powiedziała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.