Sygnaliści pod ochroną Unii

Kolejne kraje wprowadzają prawną ochronę whistleblowers – ludzi, którzy ujawniają nieprawidłowości.

Aktualizacja: 08.01.2017 22:47 Publikacja: 08.01.2017 17:50

Sygnaliści pod ochroną Unii

Foto: Flickr

Anna Słojewska z Brukseli

Bez ich odwagi na jaw nie wyszłaby większość afer korupcyjnych. Wiedzą o tym firmy i rządy, ale nie wszystkie to doceniają. W niektórych krajach, np. w Polsce, whistleblowers nie mają zapewnionej ochrony

W języku polskim długo nie było dobrego odpowiednika dla angielskiego terminu „whistleblower", czyli osoby, która gwiżdże na alarm. Używano słowa „informator", ale to brzmiało raczej jak donosiciel. Ostatnio przyjęło się promowane przez organizacje pozarządowe określenie „sygnalista".

W ostatnich miesiącach specjalne prawo poświęcone ochronie sygnalistów przyjęły Francja i Szwecja. W UE dołączyły do Wielkiej Brytanii, Luksemburga, Słowenii i Rumuni, które – zdaniem Transparency International – mają bardzo dobrą ochronę sygnalistów. Dla odmiany prawie w ogólnie się są oni chronieni w Hiszpanii, Portugalii, Finlandii, Grecji, Słowenii, Bułgarii i na Litwie.

Polska zaliczana jest do grupy krajów, w których istnieje częściowa ochrona poprzez zapisy w różnych ustawach. Ale, jak zauważają eksperci, problemem jest brak odrębnego prawa i brak praktyki chronienia sygnalistów. Sytuacja może ulec poprawie, bo w ostatnim czasie atmosfera wokół nich wyraźnie się zmienia.

– Przede wszystkim pod wpływem dwóch afer: LuxLeaks i Panama Papers. Parlament Europejski jest tutaj bardzo aktywny i proponuje nawet wprowadzenie unijnej dyrektywy w tej sprawie – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Nicholas Aiossa z Transparency International. W PE powstały dwa poselskie sprawozdania w tej sprawie. Nad pierwszym z nich będzie w najbliższy poniedziałek głosowała Komisja Kontroli Budżetowej, nim zostanie zaakceptowany przez cały parlament. Apeluje o unijne przepisy o ochronie sygnalistów, którzy ujawniają przypadki działania na szkodę interesów finansowych Unii.

Komisja Europejska już się nad tym zastanawia, bo musi przygotować analizę przydatności takich przepisów na wniosek ministrów finansów. Została przez nich o to poproszona w październiku 2016 roku. – Prośba padła w kontekście prac nad zwiększeniem przejrzystości płacenia podatków. Przy takim temacie nie można uciec od faktu, jakim jest rola sygnalistów w ujawnieniu ostatnich wielkich afer podatkowych – tłumaczy Nicholas Aiossa.

Pierwsza z nich to ujawniona w listopadzie 2014 roku LuxLeaks. Dzięki przeciekom poufnych dokumentów z firmy doradczej Pricewaterhouse Coopers (PwC), która doradzała w sprawach umów podatkowych w Luksemburgu, wykazano, że około 340 firm (wśród nich m.in. Amazon, Pepsi, Procter & Gamble czy Ikea) korzystało ze specjalnych mechanizmów podatkowych zmniejszających podatek dochodowy do 1 proc. To przyciągało do Luksemburga firmy z całej Unii: zakładały one w tym kraju spółki, na czym zarabiał luksemburski fiskus. Sprawą zajęła się Komisja Europejska, która bada, czy umowy naruszały prawo unijne.

Ale pod wpływem afery Bruksela zmieniła także przepisy zwiększając przejrzystość podatkową i zainteresowała się podobnymi schematami oferowanymi przez inne kraje, jak Holandia, Belgia czy Irlandia.

Sygnaliści LuxLeaks mogą jednak za swoją chęć służenia interesowi publicznemu zapłacić więzieniem. Antoine Deltour i Raphael Halet zostali skazani przez sąd na więzienie (skargę wniósł ich pracodawca, czyli firma PwC), choć dziennikarz Edouard Perrin został uniewinniony. Cała trójka będzie jednak sądzona jeszcze raz przed sądem wyższej instancji. – Są jakieś skomplikowane kwestie techniczne, które umożliwiają ich sądzenie. To pokazuje, że liczą się nie tylko same przepisy, ale także ich jakość i sposób stosowania – mówi ekspert Transparency International.

Druga wielka afera to Panama Papers, czyli ujawniony w kwietniu 2016 roku zbiór poufnych dokumentów o tajnych kontach osób prywatnych utrzymywanych w rajach podatkowych. Dane przekazał anonimowy sygnalista z zarządzającej tymi majątkami firmy prawniczej Mossack Fonseca.

Za modelowy kraj, jeśli chodzi o ochronę sygnalistów, uznaje się USA. Istnieją tam odrębne ustawy chroniące osoby, które sygnalizują nieprawidłowości. Ale nie tylko. Sygnaliści mogą liczyć na gratyfikację pieniężną, bo ich działalność jest dla państwa i dla gospodarki zyskowna. Często przekazane przez nich informacje oznaczają konkretne zyski dla oszukiwanej do tej pory przez pracowników firmy (mowa o łapówkach, ustawionych przetargach czy zawyżonych cenach kontraktów na zakupione towary lub usługi) albo dla państwa (niezapłacone podatki). Jednak ten drugi, finansowy rodzaj uznania jest bardzo krytykowany przez wielu ekspertów i tylko nieliczne kraje (np. Korea Południowa) powielają taki model. UNODC, agenda ONZ ds. narkotyków i przestępczości, zaleca, by nagrody pieniężne, jeśli w ogóle istnieją, miały tylko charakter uzupełniający. Sygnalizowanie ma być bowiem pracą dla dobra publicznego, a nie dla zysku.

Tym bardziej że w wielu państwach taka działalność ciągle jest źle oceniana. Według różnych badań, szczególnie w krajach postkomunistycznych, w tym w Polsce, źle się kojarzy. Z czasów komunizmu pozostało przekonanie, by nie interesować się sprawami, które nas bezpośrednio nie dotyczą.

Polityka
Czy Donald Trump podpisze się pod nowymi sankcjami wobec Rosji?
Polityka
Ukraina reaguje na decyzję USA ws. mediacji
Polityka
USA wycofują się z mediacji pomiędzy Ukrainą i Rosją
Polityka
AfD uznana przez niemiecki kontrwywiad za „grupę ekstremistów”
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Wielka Brytania: Kolejne miejsce w parlamencie dla partii Farage'a? Znów liczą głosy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne