Referenda stają się najnowszą bronią samorządowców i opozycji w politycznym starciu o nowy ustrój stolicy. W rzeczywistości jest to już polityczna rozgrywka o władzę między największymi partiami.
Po niedawnym plebiscycie w Legionowie zarówno PO, jak i PSL zachęcają do organizacji kolejnych głosowań. – Do wakacji spodziewam się kilkunastu referendów – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Halicki z PO.
PiS chce zaś pokazać, że projekt ustawy, zgodnie z którą stolica miałaby się powiększyć o okoliczne miejscowości, jest konsultowany z mieszkańcami. Im więcej jednak referendów z takim wynikiem jak w Legionowie – gdzie 94 proc. głosujących odrzuciło zmiany w ustroju stolicy – tym trudniejszy politycznie dla PiS będzie cały projekt. Partia ta zapowiada, że konsultacje społeczne zakończą się do Wielkanocy. Później prace nad ustawą mają być wznowione, ale mogą się odbywać już w innej rzeczywistości politycznej.
Pruszków, Ożarów Mazowiecki, Podkowa Leśna – to tylko niektóre miejscowości, gdzie zapowiadane są referenda. W Nieporęcie planowane jest na 14 maja. W Podkowie Leśnej po zablokowaniu przez wojewodę uchwały rady gminy mieszkańcy zebrali błyskawicznie ponad 1000 podpisów – dużo więcej niż wymagane – by przeprowadzić referendum. W Raszynie komitet referendalny zebrał ponad 750 podpisów, co postawiło w trudnej sytuacji zdominowaną przez PiS radę gminy.
– Będziemy mobilizować samorządowców do organizowania kolejnych referendów w gminach okalających Warszawę – zapowiedział już w ubiegły czwartek na antenie RDC Andrzej Halicki, o którym „Rzeczpospolita" pisała jako o bardzo prawdopodobnym kandydacie Platformy na prezydenta Warszawy. Ten przekaz nie jest zaskakujący, bo kluczowym elementem w tej kampanii już teraz stał się ustrój Warszawy.