Reklama

Niemcy ratują NATO. Polska pomoże

Dwa tygodnie przed szczytem przywódców sojuszu w Londynie Berlin szuka krajów, które obronią pakt przed atakami prezydenta Macrona. Warszawa zgłosiła się jako pierwsza.

Aktualizacja: 22.11.2019 05:03 Publikacja: 21.11.2019 17:47

Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg (w środku) MSZ Francji Jean-Yves Le Drian (po lewej) i MSZ

Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg (w środku) MSZ Francji Jean-Yves Le Drian (po lewej) i MSZ Niemiec Heiko Maas (z prawej)

Foto: KENZO TRIBOUILLARD

Na początku listopada w wywiadzie dla tygodnika „The Economist" francuski przywódca ogłosił, że NATO znalazło się w stanie „śmierci klinicznej". Jego zdaniem przyszedł czas, aby budować niezależną, europejską armię, bo na Ameryce Donalda Trumpa polegać już nie można.

Niemcy, najbliższy sojusznik Francji w Unii, uznały, że tym razem nie da się uniknąć otwartego starcia z Emmanuelem Macronem. Stawką jest bezpieczeństwo Republiki Federalnej i całej zachodniej Europy. W środę szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas powiedział „Rzeczpospolitej": „Jest jasne, że Ameryka pozostaje naszym najważniejszym sojusznikiem". Tego samego dnia na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli zaproponował powołanie grupy roboczej, która opracuje nową strategię sojuszu. I zepchnął Francuzów do defensywy.

– Macron zmusił wszystkich do zajęcia stanowiska. Okazało się, że nikt go nie popiera, jest w izolacji – mówi „Rz" Sławomir Dębski, dyrektor PISM.

Zwieńczeniem tej dyplomatycznej ofensywy ma być szczyt przywódców NATO w Londynie, na którym obecność zapowiedział Donald Trump. Niemcy uważają, że to powinna być spektakularna okazja pokazania jedności sojuszu. I liczą w tym zwłaszcza na Polskę. – W tej kluczowej sprawie zajmujemy identyczne stanowisko – mówi „Rz" wysokiej rangi źródło dyplomatyczne w Berlinie.

Sławomir Dębski potwierdza, że tak dla nas, jak i Niemców sojusz z Ameryką ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa. A kołysanie tą łódką przez prezydenta Macrona oba nasze kraje przyjmują z irytacją.

Reklama
Reklama

Thomas Kleine-Brockhoff, dyrektor oddziału German Marshall Fund w Berlinie, tłumaczy „Rz", dlaczego pomysł Paryża jest nie do zaakceptowania. – Niemcy w przeciwieństwie do Francuzów nie mają broni jądrowej. Zastąpienie amerykańskiego parasola atomowego francuskim wymagałoby od RFN głębokiej przebudowy doktryny strategicznej i gigantycznych nakładów. Rezultatem byłoby osłabienie bezpieczeństwa, bo francuskie siły jądrowe są o wiele słabsze od amerykańskich. Tu jesteśmy w takiej samej sytuacji co Polska. Paryż chce to zrekompensować zbliżeniem z Rosją. To dla nas nie do zaakceptowania tak jak dla Polaków – mówi.

Pomijając Amerykę, Polski nie wiąże z żadnym krajem tak bliska współpraca wojskowa jak z Niemcami. Teraz to może okazać się dla Polski przepustką do grona najbardziej wpływowych krajów zachodniej Europy.

Polityka
Ile na Ukrainie kosztuje nałożenie sankcji na konkurentów? Kolejna afera korupcyjna
Polityka
Co dała Władimirowi Putinowi wizyta w Indiach?
Polityka
Bułgaria - kolejna rewolta Pokolenia Z przeciw łapówkarstwu
Polityka
Wizja Trumpa czyli Putina
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Nowy skandal z udziałem szefa Pentagonu. Pete Hegseth do dymisji?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama