Pozywająca oskarża również syna premiera, Jaira Netanjahu, o udział w znęcaniu się nad sprzątaczkami i napuszczanie matki na zatrudnione w willi kobiety.
24-letnia, ortodoksyjna Żydówka, miała pracować dla małżeństwa Netanjahu przez miesiąc. Kobieta twierdzi, że Sara Netanjahu celowo zatrudnia ortodoksyjne Żydówki, ponieważ są one "bardziej introwertyczne" i trudniej wyciągnąć od nich informację na temat tego, co dzieje się w rezydencji premiera.
Pozywająca twierdzi, że jej praca dla Sary Netanjahu miała niewolniczy charakter, a pracodawczyni poniżała ją i była bliska rękoczynów wobec niej. Kobieta twierdzi również, że syn małżeństwa Netanjahu, Jair, sprawdzał jakość wykonywanej przez nią pracy sprawdzając miejsca, do których nie sposób dosięgnąć bez wchodzenia na drabinę. Jeśli znalazł tam kurz - donosił o tym matce.
24-latka opisuje Sarę Netanjahu jako osobę, której regularnie zdarzają się "wybuchy wściekłości" w czasie których nazywa swoich pracowników "kupą niczego". Już w czasie rozmowy rekrutacyjnej przyszła sprzątaczka w rezydencji premiera usłyszała od Sary Netanjahu, że "nie lubi ona pracowników, którzy chodzą - woli tych, którzy biegają i dlatego nie zatrudnia 'tłustych robotników'".
Była sprzątaczka skarży się też, że Sara Netanjahu zakazała jej i innym pracownikom korzystania z toalety na piętrze zmuszając sprzątaczki do dzielenia toalety z pracownikami ochrony. W czasie pracy sprzątaczkom nie wolno było też jeść, pić, robić sobie przerw ani opierać się na meblach.