Do rozliczeń między rozwiedzionymi małżonkami nie stosuje się ustawy o PIT. Potwierdza to najnowsza interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.
Wystąpiła o nią kobieta, która kilka lat temu rozwiodła się z mężem. W tym roku zawarła z nim ugodę w sprawie podziału wspólnego majątku. Pisze, że w czasie rozprawy, „działając pod wpływem silnego napięcia emocjonalnego i presji", nie zwróciła uwagi na to, iż niektóre rzeczy nie zostały uwzględnione przy podziale, a inne zostały niżej wycenione. W efekcie okazało się, że wartość jej majątku, m.in. udziałów w lokalach, auta czy kompletu kominkowego, jest o 12 tys. zł wyższa niż mienia byłego męża.
Czytaj też: Podział majątku: rozliczenie z małżonkiem bez podatku PIT
Czy takie nierówne rozliczenie powoduje, że kobieta musi zapłacić PIT? Twierdzi, że nie. Argumentuje, że majątek małżeński został wypracowany w ciągu wielu lat poświęceń, wyrzeczeń i nakładów finansowych. Opodatkowanie go byłoby nieuczciwe.
Co na to fiskus? Potwierdził, że kobieta nie musi płacić podatku. Powołał się na kodeks rodzinny i opiekuńczy, z którego wynika, że z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje wspólność majątkowa obejmująca przedmioty nabyte w czasie jej trwania. Oboje małżonkowie mają równe udziały w majątku wspólnym. W razie rozwodu wspólność ustawowa ustaje, a do majątku, który był nią objęty, stosuje się przepisy o współwłasności w częściach ułamkowych. To z reguły stan przejściowy, po którym następuje podział mienia.