To może być przełom w podejściu sądów administracyjnych do opodatkowania odpłatnego zbycia nieruchomości w tzw. obrocie prywatnym. We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny wydał precedensowy wyrok w sprawie kobiety, która została zmuszona przez los do szybkiego zbycia gruntu po ojcu. Uznał, że w takiej sytuacji nie ma PIT.
Notarialna obietnica
Życie pisze scenariusze, o których ustawodawcy podatkowemu nawet się nie śniło. W maju 2011 r. ojciec podatniczki zawarł przed notariuszem umowę przedwstępną sprzedaży 12,5 ha gruntu. Zobowiązał się w niej, że do maja 2013 r. odsprzeda ją spółce. Sam był właścicielem gruntu dłużej niż pięć lat, więc transakcja nie podlegałaby PIT. Niestety, nie zdążył. Zmarł kilka tygodni po pierwszej wizycie u rejenta.
Działkę po zmarłym odziedziczyły po połowie jego dzieci – syn i córka. Sytuacja stała się patowa. Zobowiązanie z aktu notarialnego po zmarłym ojcu przeszło na spadkobierców. Nie mieli szans na to, by ze sprzedażą czekać pięć lat od końca roku, w którym nastąpiło nabycie. A w takim przypadku, zgodnie z art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT, trzeba płacić daninę. Co gorsza, spadkobiercy znaleźli się w nieciekawej sytuacji, bo przy nabyciu w spadku praktycznie nie ma kosztów pozwalających zmniejszyć daninę.
Córka zmarłego zapytała fiskusa, czy realizując postanowienia umowy przedwstępnej podpisanej przez ojca, zostaną z bratem zobowiązani do zapłaty podatku od zbycia nieruchomości przed upływem pięciu lat od jej ustawowego odziedziczenia.
Sama uważała, że nie, bo jako spadkobierca została bezwarunkowo zmuszona do wywiązania się z obowiązku sprzedaży. Podkreślała, że gdyby ojciec nie zmarł i dokonał sprzedaży sam w terminie określonym w akcie notarialnym, podatek by nie wystąpił.