W dzisiejszych czasach nikogo nie dziwi, że dzieci zarabiają np. na występach w filmach czy reklamach. Mogą też zostać wspólnikami firm po śmierci rodziców. Zyski małych obywateli nie są obojętne fiskusowi. Schody zaczynają się, gdy trzeba je z nim rozliczyć. Przykładem jest sprawa, którą w ostatnią środę zajął się Naczelny Sąd Administracyjny.
Chodziło o to, jak rozliczyć dziecko, które po śmierci ojca stało się wspólnikiem firmy. We wniosku o interpretację jego matka wyjaśniła, że zmarły mąż był wspólnikiem spółki cywilnej. W jej umowie przewidziano, że w razie śmierci któregokolwiek ze wspólników spadkobiercy zmarłego wchodzą do niej na jego miejsce.
Mali współwłaściciele
Kobieta tłumaczyła, że po śmierci męża w jego miejsce do spółki wstąpiła ona i dwóch małoletnich synów zmarłego – z pierwszego małżeństwa i ich wspólny. Zapytała, jak ma rozliczyć zyski syna z udziału w spółce. Sama uważała, że ma je doliczyć do własnych dochodów z działalności.
Fiskus nie potwierdził tego stanowiska. Uparł się, że gdy małoletnie dziecko uzyskuje dochody z działalności gospodarczej, to jest to dochód z wykonywanej pracy. A to jeden z tych przypadków, gdy dziecko trzeba rozliczyć w osobnym PIT wypełnionym na jego imię i nazwisko.
Matka zaskarżyła interpretację i wygrała. Najpierw rację przyznał jej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Uznał, że fiskus błędnie zinterpretował art. 7 ust. 1 ustawy o PIT. Zgodził się, że uzyskanie przez dziecko dochodów z pracy jako jeden z wyjątków wymusza rozliczenie ich w osobnym PIT. Kategorycznie jednak stwierdził, że dochodów z pracy nie można utożsamiać z zyskami z firmy. Są to dwa różne dochody, z dwóch różnych źródeł, stanowiące dwa odrębne przedmioty opodatkowania.