Wasilij Gołoborodźko uczy historii w jednej z kijowskich szkół średnich. Tego dnia prowadzona przez niego lekcja na polecenie dyrektora zostaje przerwana, a uczniów angażuje się do przygotowania w szkole lokalu wyborczego, gdyż zbliżają się wybory prezydenckie. Gołoborodźko pyta drugiego nauczyciela, dlaczego padło akurat na jego klasę. „Bo inna ma matematykę" – słyszy w odpowiedzi. W tym momencie nie wytrzymuje. – Dziwimy się, dlaczego nasi politycy po dojściu do władzy popełniają te same błędy. Dlatego że są zajebistymi matematykami. Potrafią jedynie odejmować, dzielić i mnożyć swoje. Mam dosyć tych palantów – grzmi. – Dlatego mamy psie życie, że idziemy do budek wyborczych i nie mamy z kogo wybierać. Z dwóch pajaców wybieramy lepszego. I tak od 25 lat.
Historyk rzuca, że gdyby to on choć na tydzień został prezydentem, odebrałby politykom „luksusowe samochody, ulgi i dacze". – By zwykły nauczyciel żył jak prezydent, a prezydent jak zwykły nauczyciel – mówi.
Monolog nagrywa jeden z uczniów i wrzuca do sieci, gdzie filmik robi furorę. Ukraińcy przez internet zrzucają się nauczycielowi na kampanię wyborczą i tak Gołoborodźko zostaje głową państwa.
Tak zaczyna się polityczna kariera głównego bohatera popularnego ukraińskiego serialu „Sługa narodu", którego pierwszy sezon miał premierę w 2015 r. Premiera trzeciego sezonu ma się odbyć pod koniec tego miesiąca, tuż przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na 31 marca. Tym razem Gołoborodźko ma jednak spore szanse zostać prawdziwym, a nie filmowym prezydentem.
Uwierzyć w bajkę
W rolę nauczyciela w serialu, który potrafił zgromadzić przed telewizorami nawet 20 mln widzów, a w internecie kilkakrotnie więcej, wciela się aktor i kabareciarz Wołodymyr Zelenski. To może być jego ostatnia rola filmowa, przynajmniej na najbliższe pięć lat. Od tygodni jest faworytem wszystkich sondaży, zgodnie z nimi żaden z 43 jego konkurentów nie miałby z nim szans w drugiej turze. O miejsce w niej zacięcie walczą ze sobą urzędujący prezydent Petro Poroszenko i szefowa partii Batkiwszczyna Julia Tymoszenko. W pierwszej piątce są też reprezentujący prorosyjskie środowiska Jurij Bojko i były szef resortu obrony Anatolij Hrycenko. Z ostatniego sondażu kijowskiego Centrum „Monitoring Socjalny" wynika, że Zelenskiego popiera niemal 20 proc. Ukraińców. Tymoszenko i Poroszenko mogą liczyć na 13 proc.