Reklama

A jeśli ktoś nie chce krzyczeć?

Krytyka literacka jest regulowana dekretami, a jakiś czas temu dekret w sprawie Weroniki Murek zapadł. Murek objawieniem jest i basta. I jeśli w jej debiutanckiej „Uprawie roślin południowych metodą Miczurina" (2015) zdarzało się autorce na kilku stronach uwieść czytelnika, wziąć go za rękę i przeprowadzić przez swoje odrealnione i kalekie światy, to w przypadku dramatów z tomu „Feinweinblein" jesteśmy kompletnie zagubieni. To, co niedomagało w debiucie, ale było amortyzowane osobliwymi obrazkami, tutaj staje się zwyczajnie nieznośne i jest jakby przeciwko czytelnikowi.

Publikacja: 31.05.2019 17:00

A jeśli ktoś nie chce krzyczeć?

Foto: materiały prasowe

Nie sposób streścić tych dramatów, bo wszystkie dzieją się w jakimś niby-miejscu i niby-czasie, z udziałem postaci o podejrzanym statusie ontologicznym. Jak w tytułowym „Feinweinblein", inspirowanym prawdziwą historią rodziców, którzy podczas niemieckiej okupacji w zamian za radioodbiornik oddali niepełnosprawnego syna, by „zajęli się" nim nazistowscy zbrodniarze. W „Wujaszkach" mamy z kolei do czynienia z rozłożonym na głosy polskim imaginarium, przez które przewalają się spotworniałe rekwizyty i postacie Międzywojnia: Dmowski, Wieniawa, Paderewski.

Pozostało jeszcze 84% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Żar”: Chęć bycia silniejszym
Plus Minus
„EA Sports FC 26”: Skazani na piłkarski sukces
Plus Minus
„The Critic”: W teatrze zbrodni
Plus Minus
„Dzikość”: Emocje w parku narodowym
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Prof. Przemysław Czapliński: Opór wobec siły pieniądza
Reklama
Reklama