W wyborczy wieczór zwykle najbardziej emocjonują nas pierwsze jego sekundy, gdy rosnące na ekranach telewizorów słupki wykresów pokazują, kto i z jakim wynikiem wygrał kampanijny wyścig. Zwycięzcy w uniesieniu zdzierają z radości gardła, przegrani szukają zwykle dobrych min, które zamaskowałyby gorycz porażki.
Wiele jednak wskazuje na to, że niedzielny wieczór 13 października może wyglądać nieco inaczej. O tym bowiem, kto i z jakim mandatem będzie rządził Polską, przekonamy się być może dopiero po ogłoszeniu, czy próg wyborczy przekroczyły komitety z końca ogólnopolskiego peletonu. To zaś może się ważyć do ostatniego podliczonego głosu i rozstrzygnąć dopiero w poniedziałek lub wtorek.
Co teraz mówią sondaże
Z sondaży wynika, że dość nerwowa kampania umiarkowanie wpływa na czoło wyborczego wyścigu oraz utwierdza jasny i stabilny podział na zwolenników i zdecydowanych przeciwników obozu „dobrej zmiany”. Choć notowania PiS lekko się ostatnio poprawiają, a między opozycyjnymi KO a SLD następują pewne przepływy głosów, to generalizując, możemy powiedzieć, że ok. 45 proc. wyborców deklaruje niezachwiane poparcie dla obozu władzy. Na wyraziście opozycyjne KO i SLD niezmiennie gotowe jest zaś głosować w sumie ok. 40 proc. z nich.
Istotne zagadki widać natomiast na końcu krótkiego peletonu ogólnopolskich sejmowych komitetów wyborczych. Jedne sondaże szanse na przekroczenie pięcioprocentowego progu wyborczego dają komitetowi PSL–K’15, inne Konfederacji, są wreszcie i takie, które w nowym Sejmie widzą oba ugrupowania. Warto na to zwrócić szczególną uwagę, bo od tych komitetów i ich wyborców zależeć będzie w tych wyborach bardzo wiele.
Po pierwsze bowiem, wobec rozmaitych politycznych kłopotów PiS, takich jak sprawa prezesa NIK Mariana Banasia, to te komitety mają największą szansę, by ewentualnie uszczknąć partii władzy bezcenne jeden czy dwa punkty procentowe jej wysokiego poparcia. PSL–K’15 od strony centrum, a Konfederacja ze skrzydła prawego. Po drugie zaś, to ich wyniki zdecydują o tym, czy i jak dużą premię otrzyma zwycięzca, z powodu głosów oddanych na komitety, które nie przekroczą progu wyborczego i nie będą się liczyć przy podziale mandatów. A ta z kolei premia decyduje czasem o kształcie parlamentarnej większości.