Maria Magdalena i sekrety kurtyzan Caravaggia

To, jak Włoch wpłynął na wyobraźnię następców, pokazuje wystawa w wiedeńskim Kunsthistorisches Museum. Odnajdywane wciąż obrazy rzucają na mistrza światłocienia nowe światło.

Publikacja: 13.12.2019 18:00

„Cierniem koronowanie”, Caravaggio, własność Kunsthistorisches Museum Vienna

„Cierniem koronowanie”, Caravaggio, własność Kunsthistorisches Museum Vienna

Foto: materiały prasowe

Ludzi baroku nie tylko pochłaniały ich emocje. Więcej: oni bywali nimi przerażeni" – napisał Erwin Panofsky, niemiecki historyk żydowskiego pochodzenia, którego prace były przełomowe dla interpretacji klasycznego malarstwa, jego sentencja zaś znakomicie wprowadza w wiedeńską wystawę „Caravaggio & Bernini". Dziś, gdy Caravaggio jest jedną z największych gwiazd światowego malarstwa, trzeba przypomnieć, że po długim czasie zapomnienia, przyczyniła się do odrodzenia jego popularności w drugiej połowie XX wieku brutalność i drapieżność malarza. Tak duża, że uznano go za patrona włoskiego neorealizmu.




Po morderstwie

Powojenni reżyserzy też portretowali sacrum poprzez kontrast profanum reprezentowanego przez biedaków, żebraków, pijaków, prostytutki, szulerów, w czym gustował niezwykle wpływowy, a dziś przeżywający renesans Pier Paolo Passolini. Reżyser kontynuował wątki podjęte przez malarza m.in. w filmie „Ewangelia wg św. Mateusza", zatrudniając na planie amatorów. Tak jak Caravaggio brał modeli z ulicy. Potem zaś Włoch stał się bohaterem innego skandalizującego reżysera – Dereka Jarmana, reżysera filmu „Caravaggio".

Patrząc na dzieła malarza eksponowane w Wiedniu, widzimy typowe także dla współczesności pomieszanie motywów wiary, religii, świętości, wyzywającej zmysłowości, seksualności, okrucieństwa, a nawet pogaństwa. Tak jakby Caravaggio mówił więcej, niż chcieli pokazać zamawiający obrazy zakonnicy, kościelni dostojnicy i dygnitarze. A gdy uciekał z Rzymu po zabójstwie w zakazanym pojedynku – żył mocniej niż Dekalog i prawo pozwalały, nie odbiegając w tym zresztą zbytnio od ludzi Kościoła: po prostu ludzi tamtej epoki.

Czasami można nazwać go schizmatykiem eksponującym brak wiary w nadprzyrodzoność daleką od logiki ludzkiego życia – sceptycyzm mający korzenie w apokryfach podważanych przez Kościół. Pośród takich motywów najważniejszy jest związany z Marią Magdaleną. Wedle przekazów wciąż żywych w popkulturze poprzez film Martina Scorsese „Ostatnie kuszenie Chrystusa" czy sprzedaną w wielu milionach książkę Dana Browna „Kod da Vinci" – mającą być także matką dziecka Jezusa.

O odstępstwach Caravaggia od chrześcijańskiego kanonu przypomina wystawiony w Wiedniu obraz „Ekstaza Marii Magdaleny" Louisa Finsona, który namalował wczesną kopię zaginionego dzieła Caravaggia, inspirując m.in. drugiego bohatera wiedeńskiej wystawy – Berniniego. Oryginał został odnaleziony w prywatnej kolekcji w 2014 r., a jego wartość wyceniono na kilkadziesiąt milionów euro. Obraz zamówiony przez kardynała Scipione Borghese jest tym bardziej intrygujący, że istnieje podobieństwo losów Caravaggia i Magdaleny, które spotykają się w motywie wygnania. Malarz miał stworzyć obraz w 1606 r., gdy ukrywał się poza Rzymem po popełnieniu morderstwa.

Według legendy popularnej w czasach Caravaggia, po śmierci Chrystusa, jego wierna uczennica Maria Magdalena przeprowadziła się do południowej Francji, gdzie mieszkała jako pustelniczka w jaskini niedaleko Aix-en-Provence. Tam siedem razy dziennie była przenoszona przez aniołów w obecność Boga, gdzie wsłuchiwała się pełna zachwytu w harmonię niebiańskich chórów. Wcześniej artyści przedstawiali Magdalenę pośród chmur w towarzystwie aniołów. Włoch pokazał ją w promieniu światła podczas mocnego wewnętrznego przeżycia. Naturalistyczna interpretacja legendy pozwoliła wyrazić dwuznaczne powiązanie miłości mistycznej i erotycznej. Rzecz w tym, że Maria Magdalena przedstawiona jest z obszernym brzuszkiem – tak jakby była w ciąży. Wiedeńscy kuratorzy powiedzieli mi jednak, że nie ma to dowodów.

Wystawy Caravaggia organizowane są co rusz, ale przyczyna nie łączy się wyłącznie z ich powodzeniem, w tym finansowym. Wciąż wychodzą na jaw nieznane wcześniej fakty związane z malarzem, wciąż odkrywane są jego zagubione obrazy, które zmieniają naszą wiedzę i wyobrażenie o artyście. Tak jak „Judyta i Holofernes", która leżała na strychu domu w Tuluzie, o czym świat dowiedział się w 2014 r., również te „nowości" trzeba pokazać i opowiedzieć.

Nie wiadomo do końca, gdzie się urodził, ale w grę wchodzi Mediolan, tam w jednej z parafii odnaleziono akt urodzenia, albo też rodzinne Caravaggio. Znana jest data: 29 września 1571 r., czyli Dzień Świętego Archanioła. W Mediolanie wybuchła niedługo potem epidemia dżumy, przyszły święty zaś, biskup Karol Boromeusz, który nadał kierunek sztuce kontrreformacji, organizował procesje i modły w kościołach. Rodzina Caravaggio schroniła się wtedy w domu matki Luci Aratori. W dyskusjach o malarzu z okresu jego pobytu w Rzymie pojawiają się pytania, dlaczego nosił rapier użyty w pechowym pojedynku, jeśli nie był szlachetnie urodzony. Tymczasem z biednej rodziny nie pochodził. Jego ojciec Fermo był cenionym budowniczym, wznoszącym mediolańską katedrę, matka zaś była córką zarządcy właściciela miasteczka Caravaggio, związanego z rodziną Sforza-Colonna, jedną z najbardziej wpływowych Rzymie, która ratowała malarza w licznych opałach.

Gdyby nie takie pochodzenie, Caravaggio nie zostałby artystą, ponieważ doskonalenie talentu malarskiego wymagało oddania na praktykę do mistrza. Był nim Simone Peterzano. Matka nie żałowała pieniędzy i płaciła 40 skudów co najmniej przez cztery lata, sprzedając kolejne części rodzinnego pola. I właśnie w kolekcji ponad tysiąca dzieł z pracowni Peterzano odkryto niedawno szkice młodego Caravaggia, zwracając uwagę na podobieństwo do późniejszych prac, m.in. „Wieczerzy z Emaus". Ale każdy, kto dobrze prześledzi obrazy mistrza, zauważy, że był wierny nie tylko konkretnej mimice, ale i modelom, których uwieczniał po wielokroć na różnych obrazach.




Manowce hazardu

Po odkryciu manuskryptu Gaspare Caglio „Życie artystów" z 1614 r. datowanie przyjazdu do Rzymu przesunięto na 1592 r. Caglio napisał: „ponieważ w Mediolanie zabił swojego kolegę i musiał uciekać". O początku pobytu w Rzymie, o którym najmniej wiadomo, mówi uważany za autoportret „Chory Bachus". Jego bohater ma żółtawą cerę, niemal fioletową.

Obraz miał stanowić zapłatę za kilkumiesięczny pobyt w szpitalu, a pierwszym potwierdzonym przez źródła gospodarzem malarza był ksiądz, znajomy krewnego, który przetrwał w przekazach jako „Pan Sałata", ponieważ tylko sałatą miał żywić malarza. Potem Caravaggio dostał się do pracowni Cavaliere D'Arpino, który pozwalał malować na własne konto i żył również ze sprzedaży. Przełomowe było jednak poznanie kardynała del Monte i kardynała Scipione Borghese. Del Monte zawitał do sklepu przy kościele św. Ludwika Francuskiego, wypatrzył obraz Caravaggia i zaprosił go do swojego Pałacu Madama, gdzie dziś mieści się Senat. Zapewnił wikt i opierunek.

Pochodzące z tamtego czasu dzieło „Szulerzy" odkryto w dwóch wersjach w 1987 r. i 2007 r. Nikt nie zauważył, że pokazuje lustrzane odbicie tego samego chłopaka. Szuler ubrany jest w źle wówczas oceniane jaskrawe ubranie, ten drugi w czarnym „kontrreformacyjnym" stroju gra uczciwie. Oszustowi pomaga ktoś podobny do Caravaggia, który zdaje się mówić: hazard skazuje nas na manowce.

Podobna jak w „Szulerach" jest konstrukcja „Wróżenia z ręki". Mamy dwa wcielenia tej samej postaci. Cyganka wróży, ściągając pierścień z palców, młodzieniec zaś pozwalający sobie wróżyć traci pierścień i daje się oszukać. Nie ma wątpliwości, że nie warto grać żadnej z tych ról. Warto włączyć do cyklu postaci podwojonych „Narcyza". Ksiądz Witold Kawecki w nieocenionej książce „Tajemnice Caravaggia" zwraca uwagę, że jego problemu nie stanowi to, że Narcyz jest zapatrzonym w siebie pysznym egoistą, tylko to, że nie potrafi rozpoznać trafnie rzeczywistości i siebie samego. A może, jak twierdził profesor Andrzej Szczeklik, uważa, że zakochał się w kimś innym niż on sam i to jest dopiero intrygujące. Pewne że Narcyz nie widzi świata poza odbiciem, obraz zaś pokazuje oświetlonego młodzieńca i jego szarzejące odbicie w kałuży.

Biografowie, którzy osobiście znali malarza, pisali, że był grubaskiem niskiego wzrostu, o ciemnej karnacji i smolistych oczach. Twarz określano jako brzydką, brodatą. Cyrulik Luca, który opatrywał malarza, podkreślał liczne rany na ciele oraz upodobanie do podartych ubrań.

Rozpoznajemy Caravaggia jako eksponowaną w Wiedniu „Głowę Meduzy", ale najlepiej pokazał siebie na obrazie „Pojmanie Jezusa w Ogrodzie Oliwnym". Świetnie wyraża on ideę malarstwa, zarówno tematów, jak i formy. Artysta stoi na końcu tłumu napierającego na Chrystusa, ciekawski, unosząc się na palcach – w przeciwieństwie do innych w codziennym stroju, nie zaś w lśniącej zbroi, którą wykorzystał jako lustro. Przede wszystkim jednak trzyma lampę w ręku ponad gromadą i oświetla sytuację, pokazując zdradę Judasza.

Pomiędzy „Szulerami", „Wróżeniem" a „Pojmaniem" jest formalna przepaść. Wczesne obrazy zwracają uwagę harmonijną kompozycją i wcale nie były manifestem słynnego caravaggiowskiego światłocienia, dzielącego w barokowy sposób to, co jasne i ciemne. Pierwsze obrazy, w co trzeba włączyć cykl z Bachusem, martwe natury czy „Muzykantów", są bliskie renesansowi, choćby przez antyczną stylizację, mimo że Caravaggio nie ciążył w stronę starożytności. Dlatego „Śpiący Kupidyn" jest realistyczny, śpi (nie czuwa) i kieruje strzały w swoją stronę, tak jakby zgoda na miłość była równa samobójstwu lub co najmniej chorobie. Kupidyn ma wygląd tak chorobliwy, że aż analizowano rodzaj boleści.

Nic dziwnego. Caravaggio pochodził z Lombardii, która była uważana za matecznik realistów, jednak wielki wpływ miała na niego szkoła wenecka, na czele której stał Giorgione oraz jego następcy: Tycjan, Veronese i Tintoretto. Wszyscy oni postawili na rozświetlenie koloru od wewnątrz obrazu. Dlatego „Pogrzeb świętej Łucji" Caravaggia w Syrakuzach to zdecydowane nawiązanie do Tintoretta. Tyle tylko, że Caravaggio po przełomie poszedł jeszcze dalej: dzięki wynalazkowi camera obscura malował nawet po zmroku, bez problemu prezentując wielopostaciowe kompozycje w ciemnych pomieszczeniach. A poprzez kontrast ze światłem, nieziemskim, sztucznym – jego bohaterem na równych prawach stał się mrok: mrok ludzkiego świata i duszy, którą prześwietlał w momencie grzechu, iluminacji bądź nawrócenia.



Kochanek czy czeladnik

Gdy wśród następców malarza pojawiają się Passolini i Jarman, trzeba przypomnieć, że wielokrotnie analizowano jego obrazy pod kątem domniemanego homoseksualizmu. Jednak dowodów tak dobitnych jak w przypadku Leonarda da Vinci, którego przyłapano we Florencji na schadzce – nie ma. Są tylko domysły. Ich podstawę stanowić ma m.in. fakt, że arcybiskup del Monte sam był homoseksualistą. Ale na to wskazywały za jego życia mało wiarygodne plotkarskie pisma ulotne. Towarzyszem wypadów Caravaggia był architekt Onorio Longhi, projektant bazyliki Ambrożego w Rzymie, który umarł na syfilis. Ale to nie AIDS.

Homoseksualizm sugerowano w relacjach z modelem i malarzem Cecco del Caravaggio, który był pomocnikiem w gruntowaniu płócien i modelem w „Nawróceniu Saula" oraz wszystkich trzech wersjach „Dawida i Goliata", na których Goliat ma twarz malarza. Obraz Cecco „Święty Sebastian" znajduje się w Muzeum Narodowym. Mieszkali razem, razem przystępowali do komunii, a w opisujących to przekazach pojawia się określenie „chłopiec". Mogło wszakże znaczyć: pomocnik, czeladnik.

Wiemy też o znajomości z Sycylijczykiem Minnitim znanym z obrazów „Chłopiec z koszem", „Wróżenie z kart", „Szulerzy" i „Powołanie św. Mateusza". Ale jest też w życiu malarza wiele kobiet, towarzyszące im zaś emocje osiągają taką temperaturę, że dla kochanki zabił rywala.

„Madonna pielgrzymów" była dedykowana Fiammetcie, nawróconej kurtyzanie, a inspiracji do namalowania dostarczyła Lena, miłośnica malarza, samotnie wychowująca dziecko. Warto poświęcić więcej uwagi „Śmierci Dziewicy". Pokazuje zwykłą kobietę na marach, ale fantastycznie załamana draperia to nie tylko barokowa teatralna oprawa, lecz fragment sukni wniebowziętej. Widzimy tylko jej fragment, bo koncentrujemy się na detalach codzienności nawet w przełomowych momentach. Obraz powstał w kamienicy przy dzisiejszej ulicy Vicolo del Divino Amorem nr 19, w centrum dzielnicy rozrywek. Modelką z nabrzmiałym brzuchem była 25-letnia prostytutka Anna Bianchini.

Była kurtyzaną luksusową. Przybyła do Rzymu z Sieny. Słynęła z temperamentu i nietypowej urody oraz płomiennie rudych włosów. Dzieło wywołało skandal w rzymskim kościele Santa Maria della Scala, gdzie był z tego powodu prezentowany bardzo krótko. Wiernych oburzyła właśnie obecność prostytutki na malowidle. Dzieło uratował dla potomnych zachwycony Rubens, który zakupił go dla swojego mecenasa. A zanim wywiózł z Rzymu – wystawił na Piazza Navona, by także inni mogli podziwiać. Trzeba dodać, że Caravaggio namalował Annę Bianchini jeszcze m.in jako „Marię Magdalenę", w obrazie „Marta i Maria Magdalena" oraz „Święta Rodzina odpoczywająca podczas ucieczki do Egiptu".

Kobietą Caravaggia była też Filide Malandroni, uwieczniona w portrecie zniszczonym w Berlinie podczas II wojny światowej. Pozowała do „Katarzyny Aleksandryjskiej" oraz „Judyty i Holofernesa". Jej oficjalnym kochankiem był Giulio Strozzi. Pozostawała jednak pod kuratelą Ranuccio Tomassoniego i to jego Caravaggio zabił w pojedynku, pomimo że Tomassoni rządził okolicą zamieszkiwaną przez malarza. Nie bez znaczenie jest to, jak zmarł jego przeciwnik. Caravaggio zaatakował genitalia mężczyzny, chcą go pozbawić, dosłownie lub w przenośni, męskości, po czym Tomassoni miał się wykrwawić na śmierć.

Potem towarzyszyła malarzowi markiza Konstancja Sforza-Colonna, córka pogromcy Turków pod Lepanto. Podążyła za malarzem do Neapolu. Jej syn zorganizował pobyt artysty na Malcie, a potem ucieczkę z wyspy, gdy Caravaggio targnął się na jednego z kawalerów maltańskich, czego nigdy gospodarze mu nie darowali. W domu Konstancji w Neapolu artysta spędził ostatni rok życia, kurując się po ranach zadanych przez nieznanych sprawców, nasłanych najprawdopodobniej przez kawalerów.

Zabójstwo zamknęło rzymski okres na zawsze. A przecież właśnie w Rzymie wspiął się na szczyt. Dostał zamówienie do bazyliki św. Piotra, ale skorzystał z niego w typowy dla siebie sposób: wywołujący kontrowersje. „Madonna giermków" powstała na życzenie Bractwa Świętej Anny, którego członkami byli giermkowie i masztalerzy. Obraz został wyniesiony w kaplicy w aurze skandalu. Matka Boska miała być namalowana zbyt frywolnie, z odsłoniętym biustem. Poza tym była rozpoznawalną kochanką malarza. Jezus jest zaś dużym chłopcem, ale wciąż nagim. Babcia Anna wyglądała jak stara straganiarka.

Dla malarza najważniejszy był centralny temat: Matka Boska depcze węża, Jezus zaś stawia stopę na jej stopie. Ówcześni protestanci byli oburzeni. Anna zaś w ogóle nie uczestniczy w walce, jest bowiem pewna jej finału: Chrystus zwycięży. Warto dodać, dlaczego pokazując wielokrotnie Jezusa, malarz nigdy nie przedstawił Męki Pańskiej. Odpowiedź jest prosta tak jak w „Madonnie giermków": Jezus wypełnił swe dzieło, złożył ofiarę. W duchu kontrreformacji było eksponowanie tych, którzy idą lub powinni iść drogą Chrystusa.



Ucięte głowy

Z myślą o roku jubileuszowym, gdy Rzym odwiedziło 3 miliony pielgrzymów, powierzono Caravaggiowi namalowanie cyklu o św. Mateuszu w kościele Ludwika Francuskiego. Na „Powołaniu św. Mateusza", gdzie młodzieniec liczy pieniądze w jaskini hazardu – układ gestów buduje wskazująca dłoń Chrystusa. Jego twarz ukryta jest w cieniu, ponieważ wyraża go światło. Ważny jest hazardzista, który zaraz zmieni swoją życiową drogę. Właśnie cykl ze świętym Mateuszem definiuje Caravaggia jako genialnego inscenizatora.

Oryginalne kompozycje tworzył już w „Śmierci Dziewicy", ale to „Męczeństwo św. Mateusza" szokuje oryginalnością ujęcia. Góruje nad wszystkim spływający na chmurze z nieba anioł – tuż ponad pogańskim katem, który powstrzymuje uniesioną do góry ręką Mateusza, pragnącego przyjąć palmę męczeństwa. Zastygłej w ułamku sekundy dynamicznej scenie, jak w teatrze, przygląda się grupa współczesnych malarzowi, gdy protagoniści są przedstawienie w strojach z czasów pierwszych chrześcijan.

Dalej w operowaniu ruchem i zderzaniem czasów Caravaggio posunął się tylko w neapolitańskich „Siedmiu uczynkach miłosierdzia". Jego części są jak sceny rozgrywającego się na naszych oczach filmu z wieloma bohaterami, których nie możemy objąć okiem jednocześnie i w całości. Wśród nich najbardziej zadziwiający są Pera i Kimon, czyli córka karmiąca piersią uwięzionego ojca. Jego głowę widzimy, kiedy prześlizguje się przez kraty. Korpus pozostaje poza „kadrem", za to tuż za Perą widzimy czyjeś stopy.

Wszyscy biografowie skrupulatnie wyliczają malarzowi aż tuzin portretów uciętych głów, co łączy się z okrucieństwem epoki, ale nie tylko. Biograf Desmond Seward podkreśla, że rozlew krwi, skrytobójcze morderstwa i egzekucje były wówczas codziennością. Rzym cieszył się złą sławą niebezpiecznego miasta. Ale cała Europa taka była, o czym świadczą sztuki Szekspira, fakt, że jego przyjaciel Christophere Marlowe zginął w pojedynku, pierwowzór zaś Kupca Weneckiego był bohaterem publicznej egzekucji. Seward zwraca też uwagę na słynny w czasach Caravaggia dramat rodziny Cencich, opisany także przez Słowackiego.

Oto sadystyczny ojciec rodu został okrutnie zabity, jego morderców zaś skazano na śmierć. W takich okolicznościach powstaje pokazywana w Wiedniu „Głowa Meduzy" z odciętą głową malarza oraz „Judyta z głową Holofernesa". Do roli Judyty pozowała prostytutka Filida Melandroni, Holofernesem zaś jest sam Caravaggio. Seward pisze o lękach kastracyjnych malarza. A malarz przedstawił się też jako ucięta głowa Goliata. Tu warto przytoczyć psychoanalityka Carla Junga, który uważał, że ścięcie głowy jest oddzieleniem rozumu od bólu duszy w odpowiedzi na wielkie cierpienie.

Na początku lipca 1610 r. Caravaggio wszedł na pokład statku, by popłynąć z kilkoma obrazami do Rzymu i wrócić pod opiekę papieża. Wylądował 10 lipca niedaleko od miasta, ale zatrzymano go na dwa dni, bo nazwisko artysty znajdowało się na liście poszukiwanych. Gdy wykupił się z więzienia, okazał się bohaterem groteski: jego obrazy popłynęły z powrotem do Neapolu. Zmarł w Porto Ercole na plaży. Dziś mieści się tam restauracja, gdzie w nocy można podziwiać, jak księżyc odbija się w wodach zatoki. Wypisz wymaluj: Caravaggio! 

Wystawa „Caravaggio & Bernini" w Kunsthistorisches Museum w Wiedniu potrwa do 19 stycznia 2020 r.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą