„Przez pokolenia zbudowaliśmy cywilizację, której największym bożkiem jest niski koszt. Nawet postęp techniczny wydaje się dokonywać w jego imię. Doszliśmy do momentu, w którym największym kosztem jesteśmy my sami. Ludzka praca” – pisze Hubert Salik w tekście, który otwiera najnowszy magazyn „Plus Minus”.
– Piszesz, że automatyzacja pracy rzeczywiście może wyprzeć z rynku różne zawody i to nawet te, o których nie myślimy, że zostaną niebawem zautomatyzowane, czyli ludzie nie będą ich wykonywać w przyszłości, tylko szeroko rozumiane roboty oraz tak zwana sztuczna inteligencja i rozmaite algorytmy. Ale choć długo analizujesz zmiany, które mogą mieć bardzo nieprzyjemne skutki, szczególne dla ludzi żyjących głównie z pracy albo wręcz wyłącznie z pracy, to nie tu jesteś zupełnym pesymistą. Co więc się zmieni na pewno wraz z postępującą automatyzacją i jakie na pewno będzie to miało pewne skutki, a co może nas jeszcze, właśnie tak szukając pozytywów, zaskoczyć? – pyta Huberta Salika Michał Płociński.
– Przede wszystkim rewolucja cyfrowa może stworzyć zupełnie nowe rodzaje zawodów. Trudno sobie wyobrazić, jakie to mogą być zawody, ale historia pokazuje, że jak jedne znikały, pojawiały się nowe. Często były one związane z sektorem usług, więc możliwe, że usługi świadczone przez człowieka – człowiek człowiekowi – w dalszym ciągu będą istotne – odpowiada autor publikacji pod tytułem „Rewolucja już tu jest”.
Ta rewolucja technologiczna jednak coraz skuteczniej automatyzuje także pracę w usługach, a nawet w handlu. – Dlatego trudno mi sobie wyobrazić taką sytuacją, w której udałoby się to jakoś zbilansować, ale ten kłopot wyobraźni dotyka wszystkich pokoleń, które znajdują się w środku rewolucji, jakiejś wielkiej zmiany, a jestem przekonany, że znajdujemy się w środku potężnej zmiany cywilizacyjnej. I to „w środku” nie jest tutaj przypadkowe, bo ta rewolucja trwa już z dwie dekady, a teraz staje się wyjątkowo silna – dodaje Hubert Salik.