Dziś trudno sobie to wyobrazić: gwiazdor przedwojennej „Rzeczpospolitej" na trzy lata przed debiutem prasowym w 1925 roku musiał nocować w przytułku dla bezdomnych. Dekadę później zarabiał rocznie więcej niż równowartość dzisiejszych 3 milionów złotych i mknął przez Polskę amerykańskim buickiem (140 km/h na liczniku!), na którego zakup zwykły robotnik musiałby przeznaczyć wszystkie zarobki z 20 lat. A miał też Mostowicz dwukondygnacyjny apartament w Alejach Ujazdowskich. Wszystko to osiągnął dzięki pisaniu i sprzedaży książek, co ma prawo wzbudzać u współczesnych gwiazd literatury zazdrość. Być może i dziś pokrywaną pogardliwym określeniem, że Mostowicz pisał „dla kucharek", nie szczędząc erotyki oraz sensacji, i tylko dlatego aż osiem z szesnastu jego książek zekranizowano.