Światowa potęga Habermas

Największy żyjący niemiecki myśliciel w jednym miał na pewno rację – nigdy nie oczekiwał, by w Europie Środkowo-Wschodniej zdarzyło się coś, co rzeczywiście pchnęłoby rozwój społeczny na nowe tory

Publikacja: 19.06.2009 21:04

Światowa potęga Habermas

Foto: EK PICTURES

We czwartek 18 czerwca Jürgen Habermas, niemiecki filozof i socjolog, obchodził 80. rocznicę urodzin. Niemieckie media słusznie piszą z tej okazji o nim jako największym współczesnym myślicielu tego kraju. W „Die Zeit” zdjęcie filozofa zamieszczono na pierwszej stronie z napisem: „światowa potęga Habermas”.

Rzeczywiście trudno sobie wyobrazić życie duchowe powojennych Niemiec bez Habermasa. Na świecie jest on jednym z najbardziej znanych intelektualistów. Gdy inne gwiazdy filozofii niemieckiej z biegiem czasu blakły, Habermas stale podejmował tematy, które właśnie poruszały opinię publiczną. Ostatnio zajmuje się problemem miejsca religii w dyskursie publicznym i znaczeniem dziedzictwa chrześcijaństwa, występując przeciw inżynierii genetycznej oraz próbom wykluczania ludzi wierzących z życia politycznego.

Trudno jest jednak przymusić studentów do czytania jego teoretycznych prac. Nawet Niemcy wyznają, że nie są w stanie ich zrozumieć. Nie wynika to tylko z niedojrzałości studenckiego rozumu ani z nazbyt zawiłego i abstrakcyjnego języka Habermasa. Powodem jest także fakt, że centralna idea jego filozofii zakładająca możliwość uspołecznienia opartego jedynie na rozumie, postępującą koordynację ludzkich działań osiąganą jedynie dzięki sile lepszego argumentu, pozostaje niewyjaśniona do końca. Kluczowe pojęcia, jak choćby „działanie komunikacyjne”, okazują się przy bliższym spojrzeniu niedookreślone, pełne wieloznaczności.

Można odnieść wrażenie, że zawiłe, choć fascynujące, imponujące erudycją wywody z wieloma zaskakującymi oryginalnością i trafnością odwołaniami do innych myślicieli służą zamaskowaniu faktu, iż to fundamentalne założenie nigdy nie zostało dowiedzione czy nawet tylko przekonująco uzasadnione. Habermas stworzył jednak dzieło imponujące – polska myśl nie wydała nikogo o zbliżonym formacie, a zważywszy na stan polskich uniwersytetów, nie należy oczekiwać, że zrobi to w dającej się przewidzieć przyszłości.

[srodtytul] Status Wałęsy [/srodtytul]

Habermas zawsze był nie tylko teoretykiem, ale także „intelektualistą publicznym”, zaangażowanym w spory polityczne. Kiedyś ostro krytykował powojenne Niemcy, choć zawsze był myślicielem bardzo niemieckim, głęboko związanym z niemiecką tradycją filozoficzną. Z czasem coraz bardziej łagodniał. Nie był to tylko proces pojednania się z Republiką Federalną, ale i z Niemcami.

Habermas, podobnie jak Grass i inni lewicowi intelektualiści, negatywnie reagował na zjednoczenie. Do 1990 roku uznawał dwupaństwowość Niemców za stan nie tylko pożądany, ale i wyznaczający drogę rozwoju Europy i świata zachodniego ku transnacjonalnym strukturom politycznym. Gdy dzisiaj rozlegają się głosy, że Niemcy potrzebują w swej polityce zagranicznej „mniej Habermasa, a więcej Bismarcka” (tak wyraził to w znanym artykule politolog Christian Hacke), a więc mniej negocjacji, a więcej siły, nie słychać polemicznego głosu Habermasa.

Tymczasem słowa o „potędze” pobrzmiewają w dyskursie politycznym Republiki Federalnej coraz częściej – i bynajmniej nie chodzi o potęgę czysto duchową. Habermas, kiedyś ostrzegający przed „neowilheminizmem”, stał się dzisiaj zadziwiająco mało krytyczny w stosunku do swego kraju. Nic na przykład nie słyszymy już o „restauracyjnych tendencjach” w niemieckiej historiografii, choć kiedyś takim oskarżeniem rozpoczął on słynny „spór historyków” w 1986 roku. A przecież tamte „restauracyjne tendencje” wobec dzisiejszych, bardziej wyrafinowanych, a przez to groźniejszych, są śmiechu warte.

Widać teraz, że ostatecznie rację mieli ówcześni jego oponenci, a sam Habermas niepostrzeżenie się do nich przyłączył. Z myśliciela krytycznego stał się myślicielem afirmującym, legitymizującym Republikę Federalną i jej politykę zagraniczną, co harmonijnie łączy się z jego wiarą w europejską utopię. Nic dziwnego, że także Republika Federalna się z nim pojednała – Habermas zyskał status niemal dobra narodowego, prawie jak u nas Lech Wałęsa.

Jego stanowisko filozoficzne także ulegało zmianie. Zaczął swoją karierę pracami o Schellingu, pozostawał pod wpływem Heideggera i Gehlena, potem coraz bardziej ewoluował w kierunku akademickiego marksizmu. Max Horkheimer, założyciel szkoły frankfurckiej, nie bardzo mu dowierzał, uznając go za radykała. Ale to Habermas objął po nim katedrę we Frankfurcie w 1964 roku.

Nie był też nigdy na tyle radykalny, by nie potępić lewicowego terroryzmu i w ogóle niebezpiecznych tendencji w ruchu studenckim lat 60. i 70. Po 1989 roku Marks coraz bardziej znikał z jego rozważań. Zastąpiony został Johnem Rawlsem. Z liberalnego neomarksisty łączącego Marksa z Freudem, a potem z Weberem, Habermas stał się liberałem – w sensie amerykańskim tego słowa.

[srodtytul] Wzorzec patrioty [/srodtytul]

W 2003 roku w związku z amerykańską interwencją w Iraku wystąpił z ostrą krytyką polityki USA i projektem europejskiej tożsamości sformułowanej w opozycji do tożsamości amerykańskiej. Na próżno jednak oczekiwalibyśmy jego krytycznego głosu pod adresem polityki Schrödera i Fischera w stosunku do putinowskiej Rosji. Jego zainteresowanie sprawami Europy Środkowej i Wschodniej zawsze było bardzo umiarkowane, choć to on w 1970 roku zaproponował Leszka Kołakowskiego jako następcę Adorno na katedrze we Frankfurcie. Wprawdzie nawet w swym najbardziej marksizującym okresie podkreślał swój negatywny stosunek do realnego socjalizmu, lecz nigdy nie poświęcił mu nieco więcej uwagi, nie wspierał antykomunistycznej opozycji.

Teraz nie znajdziemy w pismach Habermasa krytyki ekspansji zachodnich firm na wschodnioeuropejskie rynki czy tworzenia się nowych relacji dominacji w Europie, co nie mogłoby dziwić w przypadku tak niegdyś lewicowego myśliciela. W przeszłości bardziej interesowała go kolonizacja świata życia na Zachodzie, teraz – integracja europejska. W sferze politycznej jego wrogiem pozostał wyłącznie nacjonalizm – także polski – co zapewne wiąże się z doświadczeniami wczesnej młodości. Habermas jako pełen entuzjazmu członek Hitlerjugend zdążył jeszcze wziąć udział w wojnie.

W jednym Habermas miał na pewno rację – nigdy nie oczekiwał, by w Europie Środkowo-Wschodniej zdarzyło się coś, co rzeczywiście pchnęłoby rozwój społeczny na nowe tory. Nie docenił znaczenia „Solidarności”, która w decydujący sposób przyczyniła się do obalenia komunizmu. Ale i my, którzy zbyt mocno wierzyliśmy, że „Solidarność” wniesie nową jakość do Europy, myliliśmy się. Teraz widać, że wszystko, na co nas było stać i – co gorsza – do czego ograniczały się nasze ambicje, to uzyskanie statusu peryferii Zachodu, gdzie dostatnio żyje się postpolitycznemu i postnarodowemu establishmentowi. Trudno było sobie wyobrazić, że po 20 latach dojdziemy do takiego otępienia jak obecnie.

W jednej z ostatnich rozmów z Habermasem – do której doszło na bankiecie w berlińskiej Akademii Sztuki po gwałtownej dyskusji na temat artykułu o europejskiej tożsamości opublikowanego przez niego pod koniec maja 2003 roku, a podpisanego także przez Jacquesa Derridę – przytoczyłem stwierdzenie jednej z moich studentek, że jest on dla niej przykładem prawdziwego niemieckiego patrioty. Kiedyś być może Habermas poczułby się zaniepokojony taką opinią, bo bynajmniej nie chodziło tylko o patriotyzm konstytucyjny. Ale tym razem sprawiła mu ona, jak się zdawało, dużą przyjemność.

Gdyby rzeczywiście patriotyzm w wersji Habermasa dominował w Niemczech, nie zniknęłyby problemy w komunikowaniu się Polaków z Niemcami, nie zapanowałby między nami „wolny od panowania dyskurs”, ale byłyby to inne problemy niż te, z którymi się dzisiaj zmagamy. A biorą się one nie z faktu, że marksizujące teorie, jak teoria krytyczna szkoły frankfurckiej, odeszły w Niemczech do lamusa historii filozofii, ale z tej frapującej niemieckiej logiki, zgodnie z którą, gdy mniej jest Habermasa, tym więcej musi być Bismarcka.

We czwartek 18 czerwca Jürgen Habermas, niemiecki filozof i socjolog, obchodził 80. rocznicę urodzin. Niemieckie media słusznie piszą z tej okazji o nim jako największym współczesnym myślicielu tego kraju. W „Die Zeit” zdjęcie filozofa zamieszczono na pierwszej stronie z napisem: „światowa potęga Habermas”.

Rzeczywiście trudno sobie wyobrazić życie duchowe powojennych Niemiec bez Habermasa. Na świecie jest on jednym z najbardziej znanych intelektualistów. Gdy inne gwiazdy filozofii niemieckiej z biegiem czasu blakły, Habermas stale podejmował tematy, które właśnie poruszały opinię publiczną. Ostatnio zajmuje się problemem miejsca religii w dyskursie publicznym i znaczeniem dziedzictwa chrześcijaństwa, występując przeciw inżynierii genetycznej oraz próbom wykluczania ludzi wierzących z życia politycznego.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą