Mecz czy festyn?

Dorota Świeniewicz zrezygnowała z gry w reprezentacji Polski zaszczuta przez chamskich kibiców w Internecie.

Publikacja: 14.08.2009 15:00

Sprawa jest poważna, bo dotyczy tak istotnej kwestii, jak szacunek dla drugiego człowieka, i całkiem po ludzku budzi odruchy współczucia dla ofiary i wstrętu do anonimowych chamów. Warto jednak, byśmy przy okazji potępiania nie zapomnieli, o jakiej dziedzinie życia mówimy.

Sport zawodowy jest sferą życia, w którą ból i niespełnienie wpisane są z definicji, a jednym z najbardziej dotkliwych doświadczeń sportowca są stosunki z kibicami. I, co ważniejsze – im jesteś lepszy, tym bardziej narażasz się na obelgi. Słabi albo średniacy nikogo nie obchodzą. Na przykład największy polski piłkarz w historii Kazimierz Deyna był niemiłosiernie poniewierany na prawie wszystkich polskich stadionach poza Łazienkowską, nie tylko zresztą na meczach klubowych, ale również reprezentacyjnych. W Warszawie to Zbigniew Boniek czy Grzegorz Lato padali ofiarą najbardziej wymyślnych obelg, których zadaniem było wyprowadzenie ich z równowagi, poniżenie, sprowokowanie do okazania słabości. Ekstrawagancja i prowokacje Artura Boruca budzą agresję kibiców Rangers tylko z jednego powodu – jest on znakomitym bramkarzem.

Strategie obrony przed chamstwem kibiców są różne. Niektórzy nie czytają gazet ani nie wchodzą na fora internetowe (to pewnie byłoby dobrym rozwiązaniem dla Doroty Świeniewicz); tacy jak Boruc wręcz przeciwnie – obrażani nakręcają chamskich kibiców. Eric Cantona kiedyś po prostu pobił kibica, który go obraził, za co zresztą został skazany na prace społeczne.

Jednak od czasów Cantony nastąpiły ogromne zmiany. W maju tego roku 11 kibiców Tottenhamu zostało skazanych na grzywny i otrzymało zakaz stadionowy za obrażanie gracza Portsmouth (byłego piłkarza Tottenhamu) Sola Campbella. Sprawa jest bez precedensu – owszem, na meczach w Anglii stewardzi czasem wyprowadzają najbardziej chamskich kibiców, jednak nigdy wcześniej sprawa o obrazę słowną gracza w trakcie meczu nie trafiła do sądu. Jeszcze bardziej kuriozalne jest uzasadnienie wyroku: kibice pokutują za to, że wykrzykiwali pod adresem Campbella słowa: „Come on gay boy, that's my gay boy”, czyli obrażali go, używając politycznie poprawnego słowa „gej".

Jeśli angielski kibic może wylądować w sądzie za używanie wobec nielubianego piłkarza słowa „gej", to znaczy, że reguły obowiązujące na stadionach zaczynają przybierać groteskowe kształty. Według konwencji społecznej, która rozwinęła się w naturalny sposób na początku XX wieku, trybuny sportowe – przede wszystkim piłkarskie, choć nie tylko – są czymś w rodzaju szarej strefy, czyli miejscem, gdzie normalne reguły zachowania do pewnego stopnia nie obowiązują. Stadion piłkarski czy trybuny bokserskie nie różnią się w tym sensie od plaży nudystów: tak jak na plaży nudystów można chodzić nago, nie narażając się na grzywnę, tak na stadionie piłkarskim wolno bezkarnie krzyczeć: „Sędzia ch...!" albo np. „Gwiazda biała – znak pedała", a na trybunach bokserskich: „Zabij sk....!".

Czy jest to ładne? Nie. Czy należy tego zakazywać? To zależy, jakich kibiców i jaki sport chcemy mieć. Od lat 90. w Anglii z sukcesem produkowany jest kibic korporacyjny, coraz bardziej przypominający swojego amerykańskiego odpowiednika z NBA, dla którego wyjście na stadion jest rodzinną rozrywką, tak jak wyjście do cyrku albo wesołego miasteczka. Mecze przerywane są na potrzeby reklam co kilka minut, na trybunach pojawiają się fajne dziewczyny sprzedające pizzę, a gwiazdy telewizji zbierają datki na pomoc dla biednych w Afryce.

Wśród znawców panuje przekonanie, że w Europie uda nam się wyplenić chamstwo z trybun, a jednocześnie nigdy nie osiągniemy tego stopnia skomercjalizowania sportu co Ameryka, bo mamy inną tradycję i inne potrzeby. Nie byłbym taki pewien, zwłaszcza w sytuacji, gdy coraz więcej klubów i imprez przejmowanych przez wielkie korporacje, których jedynym celem jest – zrozumiałe skądinąd – mnożenie zysku. A państwo dodatkowo je wspiera, wprowadzając sankcje karne za normalne (tzn. w tym wypadku chamskie i wulgarne) zachowania na stadionach.

Sport, zwłaszcza futbol, jest dziś na rozdrożu. Albo zredukujemy kibiców do roli konsumentów ubranych w śmieszne kapelusze z logo telekomów śpiewających zaaprobowane przez władze mdłe piosenki, albo utrzymamy stadiony jako wyjęte spod władzy politycznej poprawności enklawy, w których dorośli ludzie z własnej woli i w ramach pewnej konwencji mogą się brzydko zachowywać bez obawy o aresztowanie. Przykro byłoby, gdyby rezygnacja Doroty Świeniewicz przybliżała ten pierwszy wariant.

Sprawa jest poważna, bo dotyczy tak istotnej kwestii, jak szacunek dla drugiego człowieka, i całkiem po ludzku budzi odruchy współczucia dla ofiary i wstrętu do anonimowych chamów. Warto jednak, byśmy przy okazji potępiania nie zapomnieli, o jakiej dziedzinie życia mówimy.

Sport zawodowy jest sferą życia, w którą ból i niespełnienie wpisane są z definicji, a jednym z najbardziej dotkliwych doświadczeń sportowca są stosunki z kibicami. I, co ważniejsze – im jesteś lepszy, tym bardziej narażasz się na obelgi. Słabi albo średniacy nikogo nie obchodzą. Na przykład największy polski piłkarz w historii Kazimierz Deyna był niemiłosiernie poniewierany na prawie wszystkich polskich stadionach poza Łazienkowską, nie tylko zresztą na meczach klubowych, ale również reprezentacyjnych. W Warszawie to Zbigniew Boniek czy Grzegorz Lato padali ofiarą najbardziej wymyślnych obelg, których zadaniem było wyprowadzenie ich z równowagi, poniżenie, sprowokowanie do okazania słabości. Ekstrawagancja i prowokacje Artura Boruca budzą agresję kibiców Rangers tylko z jednego powodu – jest on znakomitym bramkarzem.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy