Uwaga, uwaga! Nadchodzi...

W sierpniu 1939 r. wielkim powodzeniem cieszyły się wróżby i proroctwa. Niemal codziennie nad krajem przeciągały burze

Aktualizacja: 22.08.2009 07:10 Publikacja: 21.08.2009 22:10

Niemcy wyłamują szlaban na polskim punkcie granicznym Sopot – Gdynia, 1 września 1939 r.

Niemcy wyłamują szlaban na polskim punkcie granicznym Sopot – Gdynia, 1 września 1939 r.

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

W samym środku letniej kanikuły do Polski zaczęły docierać wiadomości o jeszcze jednej dyktaturze opanowującej Europę: krajowe dzienniki donosiły znad Sekwany, że jesienne kolekcje paryskich krawców dyktować będzie astrologia. Według projektantów „astrologicznych” szlagierem sezonu miały być stroje dobrane do znaku zodiaku każdej modnej pani. Na razie jeszcze wystarczało jednak, by nadążyć za modą, pojawienie się na deptaku w Krynicy czy Zaleszczykach w kapeluszu ze strusim piórem i białym żakieciku lub w sukience w pasy, kombinowane w różnych kierunkach.

W dziedzinie ochrony przed gazami bojowymi za ostatni krzyk nowoczesności uchodziła natomiast maska C-2 z uniwersalnym pochłaniaczem. W braku takowej w razie zaskoczenia falą gazu zalecano maski prowizoryczne, dostępne w aptekach po 2,30 zł. Maskę taką można było zrobić także samemu według opublikowanych wskazówek Marii Skrudlik, instruktorki przysposobienia wojskowego, ze złożonej 30-krotnie gazy umocowanej tasiemkami. Zmoczona płynem neutralizującym z podsiarczynu i węglanu sodu zabezpieczała przed wszystkimi gazami, z wyjątkiem czadu i kwasu pruskiego.

Wielkim powodzeniem w lecie 1939 r. cieszyły się nie tylko horoskopy astrologów, ale także wszelkie inne znaki i proroctwa. Jasnowidze i wróżki zbierali obfite żniwo. Nawet w domach inteligenckich z rąk do rąk krążyły odpisy sławnej „Przepowiedni z Tęgoborza” ze znamienną wróżbą o krzyżu, który „splugawiony, na wschodzie upadnie”. Zgadzano się, że proroctwo to odnosi się do swastyki.

[srodtytul] Jak wygrać wojnę nerwów [/srodtytul]

Ogólną nerwowość i skłonność do ulegania przesądom potęgowała pogoda – upalna i duszna. Fale gorąca – przez cały niemal sierpień temperatura na Wileńszczyźnie, Polesiu i Podolu sięgała 30 stopni, a w powiecie dziśnieńskim prawie 40 – przerywały burze. Pod Kaliszem i Turkiem od piorunów zginęło pięciu rolników, a w majątku Biały Bród spaliły się w oborze 24 woły. W Kniaźsiole na Kresach Wschodnich piorun uderzył podczas rodzinnej wieczerzy w chatę Grzegorza Samolenki, zabijając jego żonę Afonię. Do tragedii doszło w Tatrach, gdzie podczas burzy zginęło czworo harcerzy z żydowskiej organizacji Haszomer zdążających na Świnicę. Wysokie temperatury przyczyniły się też prawdopodobnie do śmiertelnego zatrucia 13 włościan w Rawie Ruskiej galaretą wieprzową, wzrostu liczby przypadków wścieklizny na Wileńszczyźnie, a być może także nagłych ataków ślepej kiszki.

W nadciągającą nad Europę nawałnicę, od której miał zapłonąć cały świat, jeszcze nawet na początku sierpnia mało kto wierzył – choć każdego dnia pojawiały się nowe niepokojące wieści. Prasa francuska donosiła, że w Niemczech trwają na wielką skalę przygotowania mobilizacyjne, a wsie i osady pod Berlinem pełne są rezerwistów. Poruszenie na giełdach budziły niemieckie zakupy ogromnych ilości strategicznych surowców, miedzi, kauczuku, niklu, ołowiu oraz ponad 2 tys. cetnarów szelaku stosowanego do ochrony przed korozją pocisków artyleryjskich – z terminami dostaw na koniec sierpnia. Mnożyły się przypadki pobić polskich działaczy na niemieckim Pomorzu i w Gdańsku. Półoficjalna agencja niemiecka, komentując wystąpienie Chamberlaina w parlamencie, potwierdzające „w sposób raczej ogólny” zobowiązania sojusznicze wobec Polski, stwierdzała: „niemieckie miasto Gdańsk wróci do Rzeszy, bez względu na debaty w Izbie Gmin”. Brytyjski „Guardian” pisał bez ogródek po spotkaniu w Salzburgu Hitlera i Mussoliniego, że celem ich porozumienia jest likwidacja Polski.

W tych okolicznościach nakazem chwili było przetrzymanie wojny nerwów. W odpowiedzi na nasilające się ataki i pogróżki prasy niemieckiej publicyści dzienników pisali: „Szał niemiecki przekracza już wszelkie granice (...) w odpowiedzi na atak furii mamy tylko zapewnienie, że gróźb ani wymyślań nie zlękniemy się”. Generał Sikorski starał się uspokajać czytelników „Dziennika Bydgoskiego”, wskazując, że Wehrmachtowi daleko do poziomu wyszkolenia armii cesarskiej z 1914 roku i że mechanizm finansowy III Rzeszy, słaby i niezmiernie wycieńczony, nie wytrzymałby próby wojennej. Liczono także na rewoltę przeciw Hitlerowi. Śledzono zwłaszcza informacje o brakach żywności w Niemczech – zamiast mięsa i tłuszczów forsowano tam jedzenie śledzi i ziemniaków, a całą ludność cywilną zapędzono do zbierania w lasach jagód, borówek, poziomek i żołędzi.

[srodtytul]Róże na Linii Maginota [/srodtytul]

„Niby wojna nerwów w toku/Lecz tak samo pachną róże/I tak samo jak co roku /Nocą księżyc płynie w górze/Na srebrzyste swe podróże...” – pisał autor wiersza zamieszczonego w „Kurierze Warszawskim”. Przykład opanowania dawali przywódcy. Prezydent Mościcki udał się z małżonką na wywczasy do Wisły. Premier Chamberlain po paru dniach pobytu w swej letniej rezydencji w Checquers planował dłuższy wyjazd do Szkocji na ryby. Na wakacje wyjechał też Józef Stalin, ale nie podano dokąd. Prezydent Francji Lebrun wybrał się z kolei w romantyczną podróż na Linię Maginota, gdzie zwiedzał pola róż posadzonych wokół fortów.

W ślad za mężami stanu na wakacje wyjeżdżali zachęceni piękną pogodą zwykli obywatele. Nad polskim morzem – w Jastrzębiej Górze, gdzie kończono budowę windy na plażę, i w Jastarni – oceniano, że liczba wczasowiczów wynosi w pierwszych dniach sierpnia niemal 70 proc. w porównaniu z przeciętnym sezonem. Niektórzy polscy wczasowicze wbrew patriotycznym zakazom wymykali się także za granicę – do Sopot, by grać w ruletkę.

Wojenne napięcie nie osłabiło także emocji sportowych. Kibice piłkarscy żyli nową rundą rozgrywek pierwszoligowych – w pierwszej kolejce Pogoń Lwów sensacyjnie pokonała Cracovię – oraz zapowiadającym się na wielkie wydarzenie meczem Polska – Węgry. Miłośnicy aeronautyki śledzili przygotowania do startu balonu Gwiazda Polski. Między 1 a 15 września kpt. Burzyński i dr Jodko-Narkiewicz mieli ze Sławska w dolinie Oporu, gdzie zwieziono już ponad 1000 butli z helem, wzbić się nim do stratosfery. Amatorzy wspinaczki i turystyki górskiej przeżywali ciągle sukces pierwszej polskiej wyprawy w Himalaje – i tragedię, która ją spotkała. Dwóch jej uczestników – Bujak i Klarner – zdobyło 2 lipca siedmiotysięcznik Nanda Devi East, ale w czasie próby zdobycia Tirsuli zginęli w lawinie słynni taternicy Karpiński i Bernadzikiewicz. Szerokim echem odbił się także wyczyn inż. Rudawskiego, który na motocyklu Sokół 200 wjechał na Kasprowy Wierch.

Wciąż jeszcze życie z dala od wielkich miast, dyplomatycznych gabinetów i sztabów wojskowych toczyło się na pozór – jak zwykle. Na słynnych targach końskich w Oszmianie hodowcy sprzedali bułgarskiej kawalerii ponad 100 wierzchowców. „Inteligentna, przystojna” anonsowała w popołudniówce, że wyjdzie za szlachetnego wdowca, a kawaler lat 29 poszukiwał „starszej pani, która przyczyni się do otwarcia restauracji”. W połowie sierpnia gruchnęła sensacyjna wiadomość, że plany matrymonialne ma także Hitler. W ślad za nią pojawiły się komentarze, że z poślubieniem przez „chorego na nerwy” führera o 20 lat młodszej, odznaczającej się inteligencją i humorem panny von Moltke „wiążą się poważne nadzieje na zasadnicze zmiany w sprawach ogólnych”. Podobne rachuby łączono z nadzwyczajnym przepychem – m.in. górami wspaniałego kawioru na starej porcelanie – z którym podjęto w moskiewskim pałacu Spirdynowka angielskich i francuskich wojskowych, którzy przybyli na rokowania z marszałkiem Woroszyłowem.

[srodtytul]Moskiewski syndrom [/srodtytul]

Złudzenia, że pod naciskiem świata Hitler porzuci swe wojenne plany, rozwiewają się we wtorek 22 sierpnia. Tego ranka czytelnicy dzienników znajdują w nich krótką depeszę PAT z Berlina: „Rząd Rzeszy Niemieckiej i Związek Sowiecki doszły do porozumienia w sprawie zawarcia paktu o nieagresji. Minister Spraw Zagranicznych Rzeszy Ribbentrop przybędzie do Moskwy w środę 23 bm. celem zakończenia tych rokowań”. W parę dni później gazety publikują tekst układu i zdjęcia hitlerowskiego ministra ściskającego dłonie Stalina i Mołotowa. W warszawskich kawiarniach i domach krążą pogłoski, że do paktu dołączono tajne aneksy, w których uzgodniono m.in. podział wpływów w krajach bałtyckich i „rozwiązanie kwestii ukraińskiej”. Nikt nie odważa się publicznie spekulować, co nowi sojusznicy postanowili w kwestii polskiej. Od tej chwili wypadki biegną coraz szybciej.

Ostatni zapóźnieni wczasowicze w pośpiechu opuszczają Hel i Gdynię. Nad polskim morzem, plażami i portami codziennie już krążą obserwacyjne wodnosamoloty i junkersy z czarnymi krzyżami. Tylko 26 sierpnia na Wybrzeżu OPL notuje 16 przypadków naruszenia granicy przez niemieckie lotnictwo. W Warszawie prezydent Starzyński wzywa mieszkańców do kopania rowów przeciwlotniczych. Na apel odpowiada m.in. marszałkowa Aleksandra Piłsudska, która przez „dłuższy czas” pracuje przy wykopach w Parku Ujazdowskim. Do końca miesiąca mieszkańcy stolicy, ponad 20 tys. osób dziennie, wykopią przeszło 100 km rowów dla ok. 300 tys. ludzi.

W popularnych dziennikach, zamiast ciekawostek kryminalnych – takich jak np. ta, że pan K. w Przemyślu zrzucił z mostu do Sanu męża swej przyjaciółki i nie bacząc, iż poszkodowany tonie, oddalił się w nieznanym kierunku – w ostatnim tygodniu sierpnia całe strony zajmują relacje o nasilającym się z dnia na dzień terrorze wobec Polaków w Gdańsku i Rzeszy. Policja zamyka lokal centrali związków Polaków w Berlinie. W dniu podpisania paktu z Sowietami Niemcy aresztują w Wolnym Mieście kilkudziesięciu Polaków, w tym zawiadowcę gdańskiego dworca głównego. Bojówkarze SA biją kolbami pistoletów kilku 14-letnich harcerzy mówiących na ulicy po polsku. Coraz częstsze są przypadki aresztowania w Gdańsku polskich celników. Granica zaczyna huczeć strzałami. Pod Mławą giną 26 sierpnia ostrzelani przez Niemców dwaj polscy strażnicy graniczni. Licząca 50 ludzi niemiecka banda dywersyjna atakuje posterunek Policji Państwowej w Mostach Śląskich. Na zatłoczonym dworcu w Tarnowie wybucha bomba zegarowa w walizce oddanej do przechowalni przez dwóch niemieckich podróżnych. Ginie siedem osób. Od rana 27 sierpnia Niemcy zaczynają zamykać przejścia graniczne – przez terytorium Rzeszy kursują już tylko pociągi do Wiednia.

[srodtytul] Wystarczy już tylko iskra [/srodtytul]

Jeszcze 27 sierpnia Warszawa przeżywa wielkie sportowe święto. Polska reprezentacja piłkarska na stadionie Wojska Polskiego po golach Wilimowskiego i Piątka wygrywa 4:2 z jedną z najlepszych jedenastek świata – Węgrami. 20 tysięcy uszczęśliwionych kibiców, z których wielu ma już w kieszeniach karty powołania do wojska, przeciąga triumfalnie ulicą Myśliwiecką. Trwa już indywidualna mobilizacja „alarmowa”. Ulice miast zapełniają się umundurowanymi rezerwistami. Umajone kwiatami transporty wojskowe odjeżdżają z kresowych garnizonów i pędzą w sierpniowe noce ku granicy z Niemcami. We wtorek 29 sierpnia premier W. Brytanii oświadcza w Izbie Gmin, której gmach otaczają tłumy londyńczyków: „nasze zobowiązania wobec Polski będą wykonane”.

Dzień później krakowski IKC pisze: „stan najwyższego napięcia trwa już szósty dzień z rzędu. Wydaje się, że każdej chwili padnie iskra, od której zapali się cały kontynent europejski”. Psychiatra, docent Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Eugeniusz Brzezicki przyznaje, że obywatele Polski przeżywają „niebywałe napięcie nerwowe, niespotykane w historii”, co objawia się m.in. wzrostem przypadków nerwicy serca. Jest jednak przekonany, że także ludzie o słabym systemie nerwowym, gdy poddadzą się ogólnemu dobremu nastrojowi, będą pierwszorzędnymi żołnierzami. „Polacy to naród o zdrowych nerwach” – konkluduje. I rzeczywiście – wciąż jeszcze wielkim zainteresowaniem cieszą się wiadomości i plotki z życia gwiazd filmu i teatru. W ostatni sierpniowy wieczór miłośnicy kina mogą przeczytać do poduszki o przybyciu do Paryża entuzjastycznie witanych Ramona Novarro i Douglasa Fairbanksa, który zamierza nakręcić we Francji nowy film. Następnego ranka obudzą ich komunikaty radiowe ostrzegające przed nalotami: „Uwaga, uwaga! Nadchodzi” – i wycie syren OPL.

W samym środku letniej kanikuły do Polski zaczęły docierać wiadomości o jeszcze jednej dyktaturze opanowującej Europę: krajowe dzienniki donosiły znad Sekwany, że jesienne kolekcje paryskich krawców dyktować będzie astrologia. Według projektantów „astrologicznych” szlagierem sezonu miały być stroje dobrane do znaku zodiaku każdej modnej pani. Na razie jeszcze wystarczało jednak, by nadążyć za modą, pojawienie się na deptaku w Krynicy czy Zaleszczykach w kapeluszu ze strusim piórem i białym żakieciku lub w sukience w pasy, kombinowane w różnych kierunkach.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy