Oglądając w muzeum (dziś to niestety niemożliwe na żywo) wielkie płótno, choćby takie jak Matejkowy „Hołd pruski", nie powinno się stać blisko. Nie zobaczymy wtedy całej kompozycji i nie będziemy w stanie jej ocenić. Owszem, dostrzeżemy ślady pojedynczych pociągnięć pędzla czy fakturę farby, ale nie o to przecież w obrazie chodzi.
Obraz, który się wyłania z pandemii Covid-19, na razie obserwujemy z dość bliska i chyba wciąż nie bardzo możemy się od niego odsunąć. Można jednak spróbować zobaczyć choć trochę więcej niż parocentymetrowy fragment. Inna sprawa, że to, co ujrzymy, może nas przerazić. A już zwłaszcza jeśli cenimy sobie wartości takie jak osobista wolność, własna praca, stabilność prawa. I jeśli liberalnej demokracji nie uznajemy za największe zło świata, nawet jeżeli nie jesteśmy jej fanatycznymi wielbicielami.