Pozostał w KC. Słynne Inspekcje Robotniczo-Chłopskie były jednym z organów komisji, w której pracował Oleksy. – Jeździliśmy w różne miejsca i organizowaliśmy niespodziewane kontrole – wspomina z uśmiechem.
W 1985 roku po X Zjeździe znowu wyleciał z KC i przez pół roku pozostawał bez pracy. Potem wezwał go generał Jaruzelski i oznajmił, że teraz miejsce towarzysza Józefa jest w terenie. Wysyłano wielu młodych zdolnych w teren. Wypadło na Białą Podlaską. Pod granicę wschodnią przyjeżdżali czasem notable z Warszawy. Zwłaszcza gdy przez Bug przeprawiali się towarzysze ze Wschodu i trzeba było ich godnie witać. Organizował dla towarzyszy przyjęcia na polance. Wódeczka, boczek, ogórek, obrus na masce samochodu.
[srodtytul]Wachowski i tak wie wszystko[/srodtytul]
Potem zaczęła się wolna Polska. Był przy Okrągłym Stole. Od początku wszedł do Sejmu, jako poseł zasłynął z bardzo dobrych wystąpień. Był jednym z twórców SdRP. Od początku, przez wiele lat, był jedną z trzech głównych postaci postkomunistycznej lewicy obok Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera. Nieustannie ze sobą rywalizowali, podgryzali się, a jednocześnie współpracowali. W siedzibie SLD na ul. Rozbrat opowiadają, że Kwaśniewski w swoim czasie opowiadał Oleksemu, że Miller pod nim ryje, a Millerowi – że Oleksy pod nim. No i kiedyś Miller z Oleksym się zgadali, że Olek napuszcza ich na siebie. Poszli do Olka: – Oluś, co ty nas tak rozgrywasz? – zapytali. Kwaśniewski się wykręcił.
Pytam go o uwłaszczenie nomenklatury. – To było zjawisko dużo węższe, niż pisano. Jak trzeba było komercjalizować, to łebscy partyjni dyrektorzy się brali za to. Ale duża część partyjnych funkcjonariuszy się nie załapała. Poszli w biedę i zapomnienie.
I dodaje: – Prawdziwy problem z uwłaszczaniem przyszedł później. Prywatyzacja bez strategicznej koncepcji. To wielki błąd transformacji.
Jako premier chciał prowadzić inne zasady prywatyzacji, zwłaszcza dotyczące bankowości. – Proponowaliśmy, by zagraniczny kapitał mógł objąć tylko 35 proc. własności banków.
Jako marszałek Sejmu spotykał się regularnie z prezydentem Wałęsą. Ten zaś przychodził zawsze ze świtą kilku swoich ministrów. Pewnego razu Oleksy powiedział Wałęsie, że chciałby z nim rozmawiać w cztery oczy, bez towarzystwa. Wałęsa ich wygonił. Ale potem Mieczysław Wachowski podszedł do Oleksego, mówiąc: – Widziałeś tę doniczkę na stoliku? A jak myślisz, co było w tej doniczce? Myślisz, że nie wiem, o czym rozmawialiście?
Kiedy został premierem, między nim a Wałęsą często skrzyło. Zwłaszcza przy okazji obchodów 50. rocznicy zakończenia II wojny w Moskwie. Wałęsa, którego wspierał Bronisław Geremek, był zdecydowanie przeciwko obecności premiera RP w Moskwie. W tym czasie trwała wojna w Czeczenii. Publicznie mu zakazywał wyjazdu. A Oleksy się uparł. – Nie przeszkadzało mi w ogóle, że to odbywało się w Moskwie. Ważne było to, że trzeba uczcić polskich żołnierzy. Sentyment i patriotyzm mówiły mi, że trzeba uczcić tę rocznicę.
Wałęsa był na niego wściekły. – Nie ma pan prawa reprezentować państwa polskiego! – krzyczał. Premier i prezydent mieli telefon łączący ich bez pośrednictwa sekretarek. – No to ja przez trzy tygodnie złośliwie do niego wydzwaniałem – wspomina Oleksy z łobuzerskim uśmiechem. – Trzy razy dziennie. Nigdy nie odebrał. Dwa razy podniosła sekretarka, wbrew przepisom. Kazałem jej przekazać, że chcę rozmawiać z prezydentem.
[srodtytul]To tylko gra wywiadów[/srodtytul]
Krytykowano go za to, że promuje swoich towarzyszy w różnych miejscach, ale chwalono za to, że sprawnie ogarniał aparat państwowy. Pod koniec 1995 r. wybuchła bomba. Andrzej Milczanowski, minister spraw wewnętrznych w rządzie Józefa Oleksego, człowiek z nominacji Lecha Wałęsy, ogłosił, że premier jest podejrzany o szpiegostwo – jako agent „Olin” miał od lat 80. być informatorem KGB. Oleksy w styczniu 1996 r. podał się do dymisji. Sprawę w końcu umorzono, śledczy nie byli w stanie wykazać, że kontakty Oleksego z rezydentem KGB Władimirem Ałganowem wykraczają poza ramy stricte towarzyskie. Po latach został oczyszczony, ale sprawa ta ciągle wywołuje w nim ogromne emocje. Jedyny raz podczas długiej rozmowy denerwuje się, mówi podniesionym głosem. – To była gra kilku wywiadów i podłe zachowanie kilku osób – tłumaczy.
– Najgorsze było to, że wtedy zostałem kompletnie sam. Wszyscy się ode mnie odsunęli. To było okropne – mówi ze smutkiem. Wkrótce jednak partia stanęła za nim, wybrano go na szefa SLD. – Zaufali mi. To chyba najważniejsze wydarzenie w moim politycznym życiu.
A potem jeszcze przyszła ciągnąca się siedem lat sprawa lustracyjna, którą w końcu wygrał przed Sądem Najwyższym. – Przecież nie ukrywałem, że przeszedłem przeszkolenie w wywiadzie, ale na czas wojny. W teczkach innych ludzi, którzy uczestniczyli w tych szkoleniach, znaleziono zobowiązanie do współpracy w czasie pokoju. W mojej teczce takiej deklaracji nigdy nie było – podkreśla.
[srodtytul]Dlaczego mnie to spotkało?[/srodtytul]
Jarosław Kaczyński postanowił zdjąć z niego metkę postkomunisty. Nie spotkało się to z entuzjastycznym przyjęciem wśród jego zwolenników i przeciwników. Za to były premier z SLD docenia słowa byłego premiera z PiS.: – Obojętnie kto napada teraz na Kaczyńskiego, trzeba mu oddać, że wykazał polityczną odwagę, proponując zmianę tonacji w odniesieniu do słynnych politycznych etykiet.
Lech Kaczyński go lubił. – Wiedział z jednej strony, że to komuch, ale szanował go za to, że to niezwykle sprawny człowiek o najwyższych przymiotach intelektualnych – mówi Jakubiak.
Jarosław Gowin: – Ciągle nie mogę przestać patrzeć na niego przez pryzmat rozmowy nagranej przez Gudzowatego. To jest przedstawiciel formacji, która jest beneficjentem schyłkowego okresu PRL i spadła na cztery łapy w III RP. A potem robiła wszystko, by środowisku postkomunistycznemu i sprzymierzonemu z nim środowisku „Gazety Wyborczej” zapewnić uprzywilejowaną pozycję. Zaprzeczanie przez Jarosława Kaczyńskiego, że Oleksy nie jest postkomunistą, traktuję jako przejaw najdalej posuniętej elastyczności w posługiwaniu się prawdą.
A Józef Oleksy wciąż powtarza: – Jestem pełen zadumy, szukając odpowiedzi na jedno pytanie: dlaczego właśnie mnie spotkało tyle publicznych i nieuczciwych ataków w ciągu ostatnich 14 lat?