Isaac Bashevis Singer to polski noblista, pisze Szewach Weiss

W Warszawie odbywa się VII Festiwal Kultury Żydowskiej dedykowany Isaacowi Singerowi. Był to jeden z najwybitniejszych pisarzy żydowskich XX wieku. Pochodził oczywiście z Polski i pisał „po żydowsku”.

Publikacja: 04.09.2010 01:01

Czyli w jidysz, który był językiem większości polskich Żydów. Singer przed wojną wyjechał do Nowego Jorku, ale chociaż opuścił ojczyznę – trafił do swoich. Bo już wtedy w Nowym Jorku mieszkało więcej Żydów niż w Warszawie. A w Warszawie było ich 420 tysięcy!

Dziś wspaniała kultura jidysz nie ma już oczywiście takich rozmiarów co kiedyś. Językiem tym mówią właściwie tylko religijni ortodoksi. Ale wspaniała proza Singera jest nieśmiertelna. Czytają ją ludzie na całym świecie. A akcja wszystkich jego najsłynniejszych powieści rozgrywa się w Polsce, większość z nich w Warszawie. Dotyczą polskich Żydów – zarówno religijnych, jak i świeckich – ale także Polaków.

W 1978 roku Singer dostał literacką Nagrodę Nobla. Mówi się, że był amerykańskim lub żydowskim noblistą, ale on był również noblistą polskim. Nawet przebywając na emigracji Singer cały czas myślał o Polsce i ją opisywał. Nawiasem mówiąc, 23 proc. wszystkich noblistów jest pochodzenia żydowskiego. A połowa z nich wywodzi się z Polski. Myślę, że to zestawienie jest niezwykle wymowne. Świadczy o tym, jak ważna i wartościowa była i jest społeczność polskich Żydów.

Właśnie o tej społeczności przypomina warszawski festiwal. Przypomina o tym, że właśnie w Polsce, właśnie w Warszawie, przez wieki tworzyła się i rozwijała wspaniała żydowska kultura. Kultura, która potem promieniowała na cały świat, gdy polscy Żydzi rozjechali się po wszystkich kontynentach, zabierając ze sobą cząstkę starej ojczyzny. Weźmy choćby Izrael. Twórcami tego państwa i jego kultury byli właśnie imigranci z Polski.

Pisząc o Festiwalu Singera nie można nie wspomnieć o Gołdzie Tencer. Bez wielkiej energii tej znakomitej aktorki i śpiewaczki nie miałby on miejsca. Gołda Tencer jest osobą niezwykłą. Gdy komuniści w 1968 roku wyrzucali z Polski „ostatnich Żydów”, ona była jedną z tych, którzy powiedzieli: nie ma mowy, zostajemy za wszelką cenę. Spotkało się to z krytyką syjonistów, ale ja myślę, że to oni mieli rację. Dlaczego? Bo to przecież byłoby niedorzeczne, gdyby w Polsce nie został ani jeden Żyd!

Kolejna postać, o której należy powiedzieć, to Zygmunt Rolat. Człowiek, którego losy przypominają nieco losy samego Singera. Urodzony w Częstochowie, przetrwał Zagładę, ale stracił w niej całą rodzinę. Po wojnie wyjechał do Francji, a stamtąd do Ameryki. Przez wiele lat był wziętym adwokatem, stworzył ważną firmę. Ale gdy tylko otworzyła się furtka, gdy tylko komuna zaczęła się sypać, natychmiast wrócił do Polski.

Dziś patronuje wielu projektom kulturalnym, działa na rzecz powstania Muzeum Żydów Polski, sercem i kieszenią wspiera festiwal Singera. Rolat przepięknie mówi po polsku, przepięknie mówi po żydowsku i przepięknie mówi po angielsku. Jest obywatelem USA, często odwiedza Izrael, który jest historyczną ojczyzną jego narodu, ale jednocześnie z całego serca kocha Polskę. Jest wielkim polskim patriotą. To człowiek trzech ojczyzn.

Festiwal Singera odwiedzają tysiące Polaków. Szczególnie przyglądam się tym starszym. Wiem, że przed oczami mają piękną, przedwojenną Warszawę, której Żydzi byli nieodzownym elementem. Zapalane podczas festiwalu świeczki przypominają im świeczki, które w piątkowe wieczory widzieli w oknach żydowskich domów. Domów, w których ubrane w chustki matki modliły się i czekały ze świąteczną kolacją na mężów i synów wracających z synagog, których w Warszawie były wówczas setki (teraz została jedna).

Na festiwalu spotykam jednak również ludzi młodych oraz ludzi urodzonych zaraz po wojnie. Oni nie mogą pamiętać tej polsko-żydowskiej Warszawy, miasta dwóch narodów, dwóch kultur i dwóch języków. A mimo to i oni myślą o Żydach z nostalgią i są festiwalem zafascynowani. Oglądają wystawy i przedstawienia, słuchają muzyki, zajadają się żydowskim jedzeniem. Chałką, rybą i pierogami.

Czasami różni ludzie pytają mnie, czy zgodne współżycie Polaków i Żydów jest możliwe. Zawsze odpowiadam twierdząco. Chcecie dowodu? Wybierzcie się na festiwal Singera, festiwal kultury żydowskiej w Krakowie lub jedną z mniejszych podobnych imprez odbywających się na terenie całej Polski. To nie tylko jest możliwe. To ma miejsce.

Czyli w jidysz, który był językiem większości polskich Żydów. Singer przed wojną wyjechał do Nowego Jorku, ale chociaż opuścił ojczyznę – trafił do swoich. Bo już wtedy w Nowym Jorku mieszkało więcej Żydów niż w Warszawie. A w Warszawie było ich 420 tysięcy!

Dziś wspaniała kultura jidysz nie ma już oczywiście takich rozmiarów co kiedyś. Językiem tym mówią właściwie tylko religijni ortodoksi. Ale wspaniała proza Singera jest nieśmiertelna. Czytają ją ludzie na całym świecie. A akcja wszystkich jego najsłynniejszych powieści rozgrywa się w Polsce, większość z nich w Warszawie. Dotyczą polskich Żydów – zarówno religijnych, jak i świeckich – ale także Polaków.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał