Czyli w jidysz, który był językiem większości polskich Żydów. Singer przed wojną wyjechał do Nowego Jorku, ale chociaż opuścił ojczyznę – trafił do swoich. Bo już wtedy w Nowym Jorku mieszkało więcej Żydów niż w Warszawie. A w Warszawie było ich 420 tysięcy!
Dziś wspaniała kultura jidysz nie ma już oczywiście takich rozmiarów co kiedyś. Językiem tym mówią właściwie tylko religijni ortodoksi. Ale wspaniała proza Singera jest nieśmiertelna. Czytają ją ludzie na całym świecie. A akcja wszystkich jego najsłynniejszych powieści rozgrywa się w Polsce, większość z nich w Warszawie. Dotyczą polskich Żydów – zarówno religijnych, jak i świeckich – ale także Polaków.
W 1978 roku Singer dostał literacką Nagrodę Nobla. Mówi się, że był amerykańskim lub żydowskim noblistą, ale on był również noblistą polskim. Nawet przebywając na emigracji Singer cały czas myślał o Polsce i ją opisywał. Nawiasem mówiąc, 23 proc. wszystkich noblistów jest pochodzenia żydowskiego. A połowa z nich wywodzi się z Polski. Myślę, że to zestawienie jest niezwykle wymowne. Świadczy o tym, jak ważna i wartościowa była i jest społeczność polskich Żydów.
Właśnie o tej społeczności przypomina warszawski festiwal. Przypomina o tym, że właśnie w Polsce, właśnie w Warszawie, przez wieki tworzyła się i rozwijała wspaniała żydowska kultura. Kultura, która potem promieniowała na cały świat, gdy polscy Żydzi rozjechali się po wszystkich kontynentach, zabierając ze sobą cząstkę starej ojczyzny. Weźmy choćby Izrael. Twórcami tego państwa i jego kultury byli właśnie imigranci z Polski.
Pisząc o Festiwalu Singera nie można nie wspomnieć o Gołdzie Tencer. Bez wielkiej energii tej znakomitej aktorki i śpiewaczki nie miałby on miejsca. Gołda Tencer jest osobą niezwykłą. Gdy komuniści w 1968 roku wyrzucali z Polski „ostatnich Żydów”, ona była jedną z tych, którzy powiedzieli: nie ma mowy, zostajemy za wszelką cenę. Spotkało się to z krytyką syjonistów, ale ja myślę, że to oni mieli rację. Dlaczego? Bo to przecież byłoby niedorzeczne, gdyby w Polsce nie został ani jeden Żyd!
Kolejna postać, o której należy powiedzieć, to Zygmunt Rolat. Człowiek, którego losy przypominają nieco losy samego Singera. Urodzony w Częstochowie, przetrwał Zagładę, ale stracił w niej całą rodzinę. Po wojnie wyjechał do Francji, a stamtąd do Ameryki. Przez wiele lat był wziętym adwokatem, stworzył ważną firmę. Ale gdy tylko otworzyła się furtka, gdy tylko komuna zaczęła się sypać, natychmiast wrócił do Polski.