Autor postanowił zdemaskować Leopolda Tyrmanda jako „gorliwego piewcę stalinizmu”, a za jego grzech główny uznać opublikowany w „Świecie” w 1956 roku „pałkarski” artykuł „Sprawa Piaseckiego”. Szkic ten, zdaniem Masłonia, wpisywał się w „nagonkę” zorganizowaną przeciw twórcy PAX Bolesławowi Piaseckiemu, która zaowocowała zamordowaniem jego syna.
Ta zbrodnia jest prawdą. A reszta?
1956 rok był wyjątkowy w historii PRL również z powodu realnych polemik, jakie toczyły się wtedy w prasie. Ścierali się zwolennicy reformy PRL i obrońcy komunistycznego status quo. Podział ten nie wyczerpuje wszystkich niuansów ówczesnych dyskusji, ale oddaje ich oś. Bolesław Piasecki był przeciwnikiem destalinizacji Polski. Można, oczywiście, odwoływać się do jego dalekosiężnych wizji, w których po totalnym triumfie komunizmu majaczyło widmo jego chrystianizacji, ale nie mamy obowiązku zajmować się nimi poważnie. W określonej rzeczywistości Piasecki stał na straży komunistycznej ortodoksji i nawoływał do ograniczenia reformatorskich zapędów. I za to był, również osobiście, atakowany przez ich zwolenników. Piasecki i jego stronnicy nie pozostawali im jednak dłużni. Nie było więc żadnej nagonki, ale ostre, czasami brutalne starcie polityczne, w którym, co więcej, to Piasecki był dużo mocniej osadzony w strukturach realnej władzy.
Ponieważ w artykule Masłonia Piasecki występuje wyłącznie jako niewinna ofiara, warto przytoczyć elementy jego biografii.
Przed wojną był twórcą nazistowskiej organizacji ONR-Falanga, która oficjalnie nawoływała do terroru, stosowała go i projektowała totalitarne państwo. W czasie wojny wyjątkowo nieudolny organizator partyzantki wzięty do niewoli przez NKWD porozumiał się z jego przywódcą na terenie Polski gen. Sierowem i stał się twórcą koncesjonowanej organizacji katolickiej w PRL. W 1953 roku dostał od władz odebrany założycielom „Tygodnik Powszechny”, który musiał zwrócić w 1956 roku. Głosił możliwość pogodzenia komunizmu z katolicyzmem, nawoływał Kościół do posłuszeństwa wobec nowej władzy i radykalnie atakował linię prymasa Wyszyńskiego. W 1955 roku został obłożony ekskomuniką przez Watykan. Porozumiewał się po kolei z każdą komunistyczną ekipą, a jednocześnie poszukiwał (a być może miał) bezpośrednich protektorów w Moskwie.
Wszystko to nie umniejsza ohydy zabójstwa jego syna. Tak jak zabójstwo to nie może wpłynąć na osąd działań Piaseckiego. Masłoń daje do zrozumienia, że zbrodnia ta była żydowską zemstą. Wśród historyków jest dość odosobniony. Oczywiście, motywu osobistej zemsty nie można wykluczyć, ale wszystko wskazuje raczej na polityczne tło sprawy. Podkreślałby to fakt jej mataczenia przez peerelowskie służby, w których po 1956 roku trudno doszukiwać się żydowskich wpływów. Zresztą i wcześniej stosunkowo liczni (choć nie tak, jak jest to przedstawiane) funkcjonariusze pochodzenia żydowskiego nie demonstrowali prożydowskiego nastawienia, a działali jako komuniści czy ich najemnicy.
Bezpośrednią przyczyną ataku Tyrmanda na Piaseckiego był artykuł „Instynkt państwowy”, w którym szef PAX groził reformatorom „brutalnym stanem wyjątkowym”. A jak o tym pisze Masłoń?