Już za 19 zł miesięcznie przez rok
Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 10.09.2011 01:00 Publikacja: 10.09.2011 01:01
Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Zborowski Bar Bartłomiej Zborowski
Znaki zapytania zaczęły się pojawiać już za życia. Kiedy popularność rosła, a nakłady wierszy przekraczały 100 tysięcy egzemplarzy, czytelnicy zapragnęli się dowiedzieć, kim jest autor słów, które przemawiają do nich bardziej niż kazania. „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą". „Bliscy boją się być blisko, żeby nie być dalej". „Kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno".
Ksiądz Jan Twardowski bronił jednak swej prywatności. W wywiadach mówił ogólnikami. Wiele pracy wkładał w zacieranie śladów. Darł korespondencję, wyrzucał do kosza. Jego przyjaciel powie później, że Twardowski nie chciał, by zostało po nim coś więcej niż poezja. Redaktorom i potencjalnym autorom proponującym pomoc w napisaniu autobiografii stanowczo odmawiał. Dopiero po jego śmierci – po otwarciu testamentu, w którym jedyną spadkobierczynią uczynił swoją wieloletnią edytorkę Aleksandrę Iwanowską, po awanturze z pogrzebem – stało się jasne, że „Jan od Biedronki", jak go często nazywano, nie był poczciwym, naiwnym piewcą uroków przyrody, urody życia i wszechmocy Boga. Prostolinijnym księdzem poetą.
Fascynacje
Szukając, jaki naprawdę był ks. Twardowski, nie zdaje sobie Pani sprawy ze stopnia trudności zagadnienia. Jest to praca porównywalna do dochodzeń Sherlocka Holmesa" – to fragment listu znajomego księdza. Magdalena Grzebałkowska zaczyna od niego własną opowieść o poecie w wydanej właśnie w Znaku książce „Ksiądz Paradoks". Autorce, z wykształcenia historykowi, a od 13 lat reporterce „Gazety Wyborczej", udało się odkryć kilka skrzętnie skrywanych tajemnic.
„Ulegałem fascynacjom kobietami i nie wstydzę się tego" – wyznawał Jan Twardowski u schyłku życia. Idąc tym tropem, autorka prześledziła kilka takich emocjonalnych związków, odbiegających od zwykłej przyjaźni, na którą może sobie pozwolić duszpasterz. Kobiety, do których się zbliżał, były wrażliwe, delikatne, samotne. Czekały na wielkie uczucie. Takie, o którym można przeczytać w poezji. Kim była tajemnicza W., którą schował przed czytelnikami, redukując do pierwszej litery imienia, nie udało się rozszyfrować. Poznali się przez kolegę Twardowskiego z seminarium (jego tożsamość też została ukryta).
Z powodu burzliwego rozstania z W. w 1957 r. Twardowski zaczął pisać dziennik. Wyznawał tajemniczo, że popełnił wobec niej największy błąd w swoim życiu i tylko ona jedna ma prawo o nim źle myśleć. Przyznawał, że się zapomniał i „chciał od niej czegoś dla siebie". Czego oczekiwał? Prosił W., by sprawa pozostała między nimi, jednak kobieta opowiedziała o wszystkim ich wspólnemu znajomemu – G., który „rozniósł plotki" i miał wyolbrzymiać zdarzenie. Relacje z W. i G. stają się skomplikowane. Twardowski to im wybacza, to się za nich modli, to znów tęskni za W. Dopiero po pięciu latach się uspokaja. Odnotowuje, że znów zaczął się modlić po kapłańsku.
Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Wydawało się, że wraz z chaotycznym wycofaniem się amerykańskich wojsk z Afganistanu w 2021 r., neokonserwatyzm...
Francja w żadnym wypadku nie ma zamiaru proponować Polsce ochrony nuklearnej w stylu Stanów Zjednoczonych - mówi...
Body horrory trzymają się mocno. Teraz w „Brzydkiej siostrze” Norweżka Emilie Blichfeldt sięgnęła po baśń o Kopc...
„Super Boss Monster” przypomina, że chciwość nie popłaca. Ale czy zawsze?
Z perspektywy psychologii zbrodnia to interakcja pomiędzy sprawcą a ofiarą. W czym ta wiedza może pomóc?
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas