Nasz kraj bowiem nie ma mocy, by taki projekt realizować. Kiedy jednak Niemcy wrzucają na agendę unię polityczną i głos zabiera kanclerz Merkel, sprawa zaczyna być poważna.
Berlin bowiem posiada moc, by dopiąć tego celu, i ma silne argumenty za tak ambitnym projektem. Europa podzielona na państewka konkurujące o miejsce przy decyzyjnym stole będzie krok po kroku tracić na rzecz wschodzących potęg.
W wywiadzie udzielonym wspólnie sześciu gazetom pani kanclerz snuje wizję paktu fiskalnego z automatycznym karaniem państw łamiących jego postanowienia. To już znamy. Batalia o kształt paktu rozegra się na poniedziałkowym szczycie UE. Pod koniec rozmowy przechodzi jednak do propozycji, której jeszcze nie znamy – unii politycznej. Wskazuje nawet jej organy władzy. Rząd to Komisja Europejska, sejm – parlament europejski, sąd najwyższy – Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
1
Zwolennicy twardej suwerenności, którzy oburzali się na Sikorskiego, dopiero teraz powinni podnieść larum. Merkel mówi przecież o państwie europejskim. Można mieć wrogi stosunek do tego projektu, kiedy jednak spojrzymy na sprawy z lotu ptaka, czyli perspektywy geopolitycznej, ujrzymy Europę jako chorego człowieka świata, choć jeszcze nie w fazie terminalnej. Lekarstwem może być państwo europejskie, jak chce Merkel. A może inny twór, choćby konfederacja państw narodowych??Na mapie świata Europa to ciągle strefa bogactwa i innowacyjności – w liczbie patentów Unia ustępuje tylko Stanom Zjednoczonym. Kryzys fiskalny nie jest tragedią i, jak nie bez racji twierdzi szef amerykańskiego Fedu, Europa ma dość środków, by go pokonać samodzielnie. Na tym optymistycznym obrazie widać jednak smugi, które z czasem całkiem go przesłonią.