Komiksowa lekcja logiki

Zdaniem autorów „Logikomiksu" wiedza, gdy brak jej etycznych podstaw, niesie zło i zagraża ludzkości

Publikacja: 18.02.2012 00:01

Dialogi w dymkach, pies-wierny towarzysz, nostalgia za epoką wiktoriańską

Dialogi w dymkach, pies-wierny towarzysz, nostalgia za epoką wiktoriańską

Foto: materiały W.A.b.

Jed­na książ­ka, a w niej – sie­dem in­nych. W „Lo­gi­ko­mik­sie" prze­pla­ta się co naj­mniej ty­le fa­buł, ile po­zio­mów nar­ra­cji. Współ­cze­sność, koń­ców­ka wie­ku XIX, 4 wrze­śnia 1939 ro­ku, zwy­czaj­na pra­ca gra­fi­ków, re­ak­cje psa, sza­leń­stwo fi­lo­zo­fów, pa­ra­dok­sy i ma­te­ma­tycz­ne twier­dze­nia. Mie­szan­ka jed­no­li­ta wi­zu­al­nie, a jed­no­cze­śnie – zróż­ni­co­wa­na (dys­kret­nie) w za­leż­no­ści od cza­su ak­cji.

Trzech Gre­ków, fran­cu­ska żo­na

Naj­pierw za­sta­nów­my się: czy da się w ła­twy, mi­ły i przy­jem­ny spo­sób przed­sta­wić hi­sto­rię fi­lo­zo­fii i lo­gi­ki z prze­ło­mu XIX i XX wieku? Jak zo­bra­zo­wać pro­ce­sy my­ślo­we naj­tęż­szych umy­słów tam­tej epo­ki? W ja­ki spo­sób uzmy­sło­wić ska­lę do­ko­nań Rus­se­la, Whi­te­h­eada, Fre­ge­go, Gödla, Wit­t­gen­ste­ina? A wszyst­ko dla roz­le­ni­wio­nych in­te­lek­tu­al­nie od­bior­ców po­cząt­ku XXI wie­ku, wy­cho­wa­nych w kul­tu­rze ob­raz­ko­wej ery postpost­mo­der­ni­zmu.

Po­wyż­sze prze­słan­ki doprowadziły do wnio­sku: tylko ko­miks. I sta­ło się. Efek­ty – mię­dzy­na­ro­do­wy suk­ces. Na­wet W.A.B., ofi­cy­na stro­nią­ca do­tąd od ko­mik­sów, sku­si­ła się i wy­da­ła „Lo­gi­ko­miks. W po­szu­ki­wa­niu praw­dy".

Au­to­ra­mi dzie­ła jest trój­ka Gre­ków (plus fran­cu­ska żo­na jed­ne­go z nich) z wy­kształ­ce­niem ści­słym: in­for­ma­tyk wy­kła­da­ją­cy na Uni­wer­sy­te­cie w Ber­ke­ley, ma­te­ma­tyk zaj­mu­ją­cy się re­ży­se­rią oraz eko­no­mi­sta pa­ra­ją­cy się ani­ma­cją, re­kla­mą i ko­mik­sa­mi. Ten oto ze­spół zi­lu­stro­wał wy­kła­dy trak­tu­ją­ce o pod­wa­li­nach współ­cze­snej fi­lo­zo­fii, lo­gi­ki, ma­te­ma­ty­ki, w kon­se­kwen­cji pro­wa­dzą­ce do po­wsta­nia in­for­ma­ty­ki. Jed­no­cze­śnie opo­wie­dzie­li o so­bie i pro­ce­sie po­wsta­wa­nia rze­czo­ne­go „Lo­gi­ko­mik­su".

Nie dość na tym. Głów­nym bo­ha­te­rem i nar­ra­to­rem mia­no­wa­li Ber­tran­da Rus­sel­la (1872 – 1970), jed­ne­go z naj­tęż­szych umy­słów wszechcza­sów, no­bli­stę, pa­cy­fi­stę i spo­łecz­ni­ka. An­giel­ski uczo­ny wy­ja­śnia skom­pli­ko­wa­ne pro­ble­my na­uko­we na po­zór od nie­chce­nia. To los i in­ni mę­dr­cy spra­wia­ją, że je­go na­uko­we po­glą­dy ewo­lu­ują.

Oto głów­ne wąt­ki „Lo­gi­ko­mik­su". Za­na­li­zuj­my je po­je­dyn­czo. Lo­gicz­nie.

Tu i te­raz

Jest to ko­miks bez więk­szych pla­stycz­nych pre­ten­sji. Przy­zwo­ity stan­dard: plan­sze zło­żo­ne z wie­lu  gę­sto upcha­nych ka­drów. Kon­struk­cja przej­rzy­sta, kon­se­kwent­na. Ry­sun­ki nie­zbyt wy­szu­ka­ne, re­ali­stycz­ne, nie­co in­fan­tyl­ne. Czy­sta li­nia uzu­peł­nio­na przez ży­we, tak­że czy­ste ko­lo­ry. Każ­de dziec­ko zro­zu­mie.

Po­czą­tek ak­cji też dzie­cin­nie pro­sty. Rok 2009. Do Aten przy­la­tu­je nie­ja­ki Chri­stos, pro­fe­sor z Ber­ke­ley. Za­pro­sił go Apo­sto­los, kum­pel z mło­do­ści, któ­ry wraz z ko­le­ga­mi ze stu­dia gra­ficz­ne­go – tu po­zna­je­my Ale­co­sa i An­nie – chcą opra­co­wać ry­sun­ko­wy pod­ręcz­nik lo­gi­ki. Chri­stos, ak­tyw­ny na po­lu lo­gi­ki i in­for­ma­ty­ki, ma po­móc w upo­rząd­ko­wa­niu ma­te­ria­łu.

Za­miar Apo­sto­los wy­łusz­cza Chri­sto­so­wi pod­czas spa­ce­ru na Akro­pol. Przy­ja­cio­łom to­wa­rzy­szy pies o imie­niu Man­ga (co po grec­ku ozna­cza „rów­ny gość"). Za­nim au­to­rzy „Lo­gi­ko­mik­su" od­da­dzą głos fi­lo­zo­fo­wi, wpro­wa­dza­ją czy­tel­ni­ka w co­dzien­ność gra­ficz­ne­go stu­dia.

I tak do koń­ca. Au­to­re­fe­ren­cyj­ny, czy­li trak­tu­ją­cy sam o so­bie mo­tyw ko­mik­su prze­ci­na się i ta­su­je z war­stwą hi­sto­rycz­ną i pro­ble­ma­mi lo­gi­ki. Au­to­rzy pro­wa­dzą pe­ry­pa­te­tycz­ne dys­pu­ty w sce­ne­rii dzi­siej­szych Aten. To swo­isty re­por­taż o mie­ście.  Pod­czas spa­ce­rów nic nie umy­ka by­strym oczom ry­sow­ni­ków – knaj­py z wy­sta­wio­nym na ze­wnątrz me­nu ; ar­chi­tek­tu­ra na­ziem­na i  sta­cje me­tra; zróż­ni­co­wa­nie et­nicz­ne miesz­kań­ców grec­kiej sto­li­cy; me­to­dy „pra­cy" drob­nych zło­dzie­jasz­ków. Praw­dzi­wy ka­lej­do­skop!

A to le­d­wie po­ziom ludz­ki – od cza­su do cza­su na plan pierw­szy wy­su­wa się Man­ga, wę­szą­cy i za­in­te­re­so­wa­ny wła­sny­mi spra­wa­mi. W pew­nym mo­men­cie dopada drze­mią­cą na ga­łę­zi so­wę... Ale uwa­ga! To już nie fakt, lecz me­ta­fo­ra. Prze­cież to ptak sym­bo­li­zu­ją­cy mą­drość, Ate­nę oraz mia­sto Ate­ny

Ko­lej­ny sto­pień lo­gi­ko­mik­so­wej zło­żo­no­ści: po­stać i bio­gra­fia Ber­tran­da Rus­sel­la. Po­zna­je­my go w szcze­gól­nym mo­men­cie – ma wy­gło­sić w Ame­ry­ce mo­wę: „Ro­la lo­gi­ki w ży­ciu czło­wie­ka". Jest 4 wrze­śnia 1939 ro­ku, czte­ry dni po ata­ku wojsk nie­miec­kich na Pol­skę. Au­dy­to­rium w du­żej mie­rze skła­da się ze zwo­len­ni­ków izo­la­cjo­ni­zmu. Ame­ry­ka­nie nie chcą się mie­szać do eu­ro­pej­skiej woj­ny i ocze­ku­ją apro­ba­ty Rus­sel­la, mię­dzy­na­ro­do­we­go au­to­ry­te­tu zna­ne­go z pa­cy­fi­stycz­nej po­sta­wy (w cza­sie pierw­szej woj­ny za­li­czył na­wet pół­rocz­ną od­siad­kę za pod­wa­ża­nie mo­ra­le ro­da­ków).

Tym­cza­sem przy­stoj­ny star­szy pan  z bu­rzą si­wych wło­sów, z nie­od­łącz­ną fa­jecz­ką, zaj­mu­je miej­sce na mów­ni­cy i... ze sto­ic­kim spo­ko­jem za­czy­na snuć au­to­bio­gra­ficz­ną opo­wieść. Od dziec­ka. Od mo­men­tu, gdy czte­ro­let­ni i osie­ro­co­ny zo­stał od­da­ny na wy­cho­wa­nie dziad­kom. Tak co­fa­my się do lat 70. XIX wie­ku, do epo­ki wik­to­riań­skiej.

Biogram z Wikipedii

Hi­sto­rycz­ny wą­tek róż­ni się ko­lo­ry­stycz­nie od fa­bu­ły do­ty­czą­cej ak­tu­aliów – jest utrzy­ma­ny w se­pii, jak sta­re fo­to­gra­fie, nie­kie­dy pod­re­tu­szo­wa­ny in­ny­mi bar­wa­mi. Au­to­rzy za­dba­li o wia­ry­god­ność ka­drów. Ko­stiu­my z epo­ki, po­do­bi­zny po­sta­ci – we­dług za­cho­wa­nych fo­to­gra­fii, de­ta­le ar­chi­tek­to­nicz­ne, środ­ki lo­ko­mo­cji, wy­strój wnętrz – wszyst­ko zgod­ne z nie­gdy­siej­szy­mi re­alia­mi. Wra­ca­jąc do pa­na R. i je­go wy­kła­du. Izo­la­cjo­ni­ści się nie­cier­pli­wią, ale gość się nie spie­szy. Wspo­mi­na mło­dość, pierw­sze mał­żeń­stwo, dru­gie... Opo­wia­da o fa­mi­lij­nym se­kre­cie – dzi­wacz­nym i amo­ral­nym ména­ge a tro­is swych ro­dzi­ców, za­koń­czo­nym ich przed­wcze­snym zej­ściem, sza­leń­stwie stry­ja i apo­dyk­tycz­nej bab­ce. To wła­śnie nie­śmia­łość i po­czu­cie za­gu­bie­nia spro­wa­dzi­ły go na dro­gę na­uki. Po­trze­bo­wał pew­ni­ków i są­dził, że do­star­czy ich ma­te­ma­ty­ka. W na­uko­wych pe­re­gry­na­cjach na­tra­fił na róż­ne sprzecz­no­ści lo­gicz­ne, zwa­ne pa­ra­dok­sa­mi. Że­by przy­po­mnieć je­den z nich – pa­ra­doks Rus­sel­la, zwa­ny tak­że pa­ra­dok­sem fry­zje­ra – ry­sow­ni­cy ko­mik­su się­ga­ją po ko­lej­ną pla­stycz­ną kon­wen­cję: ilu­stru­ją za­gad­nie­nie ko­dem przy­wo­łu­ją­cym na myśl kre­sków­ki Di­sneya.

To co z tą woj­ną? – prze­ry­wa­ją słu­cha­cze. – Wra­caj­my do rze­czy­wi­sto­ści!

Nic z te­go. Rus­sel przy­wo­łu­je cza­sy stu­diów w Cam­brid­ge i pierw­szą ko­bie­tę swe­go ży­cia – pan­nę Alys, fan­kę fi­lo­zo­fii. Opo­wia­da, jak pe­re­gry­no­wał po Eu­ro­pie, spo­ty­kał in­nych lo­gi­ków i fi­lo­zo­fów, za­wie­rał z ni­mi przy­jaź­nie, za­ko­chi­wał się w ich żo­nach... .

A co z pu­en­tą wy­kła­du, na któ­rą cze­ka­ją ame­ry­kań­scy słu­cha­cze oraz my, czy­tel­ni­cy ko­mik­su? Otóż w ob­li­czu

II woj­ny i Hi­tle­ra bry­tyj­ski uczo­ny od­stę­pu­je od wcze­śniej­szych prze­ko­nań. Wy­rze­ka się pa­cy­fi­zmu. Agi­tu­je do wal­ki z fa­szy­zmem. Py­ta­nie, czy tak by­ło na­praw­dę.

Fan­ta­zje lo­gi­ków

Tak chcą au­to­rzy dzie­ła. Ich in­ten­cje są oczy­wi­ste: mo­ra­li­za­tor­skie. Zda­niem trzech mą­drych pa­nów wie­dza, gdy nie ma etycz­nych pod­staw, nie­sie zło i za­gra­ża ludz­ko­ści. Więc nie­istot­ne, jak na­praw­dę Rus­sell za­koń­czył wy­stą­pie­nie. Rów­nie nie­waż­ne, w któ­rym mo­men­cie spo­tkał nie­któ­rych uczo­nych (np. osza­la­łe­go Geo­r­ga Can­to­ra czy nie­wie­le mniej zwa­rio­wa­ne­go Got­tlo­ba Fre­ge­go); kie­dy dys­ku­to­wał z Wit­t­gen­ste­inem kwe­stie na­cjo­na­li­zmu; w ja­kich oko­licz­no­ściach wy­słu­chał Kur­ta Gödla, pre­zen­tu­ją­ce­go pu­blicz­nie swe słyn­ne twier­dze­nie..

Rozbieżności z fak­ta­mi jest spo­ro. Ale grec­cy au­to­rzy śmia­ło się do nich przy­zna­ją. Wię­cej, tłu­ma­czą po­trze­bę ma­ni­pu­lo­wa­nia wy­da­rze­nia­mi ra­cjami logicznymi. Po­pra­wia­ją hi­sto­rię, że­by ja­śniej wy­łusz­czyć nie­któ­re pro­ble­my fi­lo­zo­ficz­ne. Ale nie tyl­ko o na­ukę cho­dzi. Z „Lo­gi­ko­mik­su" pły­nie jesz­cze je­den waż­ny prze­kaz, a ra­czej wąt­pli­wość: w ja­ki spo­sób nie stra­cić kon­tak­tu z re­al­nym ży­ciem, jed­no­cze­śnie re­zy­gnu­jąc z nie­go na po­trzeby na­uki? Czy aby za­nu­rze­nie w abs­trak­tach nie gro­zi sza­leń­stwem?

Za­miast si­lić się na od­po­wiedź, twór­cy ko­mik­su się­ga­ją po... sztu­kę. W epi­lo­gu od­da­ją głos Aj­schy­lo­so­wi. Nie bez po­wo­du po­wo­łu­ją się na ge­niu­sza grec­kiej tra­ge­dii – w je­go dzie­łach upa­tru­ją ra­cjo­nal­nych prze­sła­nek. I oto na ko­niec wraz z au­to­ra­mi oglą­da­my „Ore­ste­ję": sce­nę, gdy mą­dra i opa­no­wa­na Ate­na da­je od­pór bez­myśl­nej wście­kło­ści Ery­nii. Opty­mi­stycz­ny fi­nał.

Styl ry­sun­ków nie rzu­ca mnie na ko­la­na, ale uzna­ję tę for­mę za uży­tecz­ną przy wąt­kach fa­bu­lar­nych. Ja­ko re­por­taż z gra­ficz­ne­go ate­lier – niech bę­dzie; gdy do­ty­czy biografii Rus­se­la – da się wy­trzy­mać. We­to zgła­szam przy se­kwen­cjach stric­te na­uko­wych. Pro­ce­sy my­ślo­we, ma­te­ma­tycz­ne do­wo­dy, twier­dze­nia, rów­na­nia i ca­ła war­stwa lo­gicz­na „Lo­gi­ko­mik­su" zo­sta­ły spro­wa­dzo­ne do na­iw­nych sce­nek. We­dług mnie abs­trak­ty wy­ma­ga­ją od­mien­ne­go po­trak­to­wa­nia, zna­le­zie­nia osob­ne­go ko­du wi­zu­al­ne­go. Ca­ły ten fi­gu­ral­ny szta­faż bar­dziej za­ciem­nia ob­raz, któ­ry trze­ba stwo­rzyć w ima­gi­na­cji.

Pa­mię­tam, jak wie­le lat te­mu da­wa­łam ko­re­pe­ty­cje z ma­te­ma­ty­ki kan­dy­da­to­wi na SGPiS. Mój pu­pil był dwu­krot­nie star­szy i... nie­wi­do­my. Roz­wią­zy­wa­li­śmy za­da­nia, no­tu­jąc każ­de w swo­im sys­te­mie, nie­do­stęp­nym dla dru­gie­go. Następnie po­rów­ny­wa­li­śmy wy­ni­ki. Na ogół się zga­dza­ły. Prze­by­wa­li­śmy ta­ką sa­mą dro­gę ro­zu­mo­wa­nia w wy­obraź­ni. Wi­zu­ali­za­cja by­ła nam zbęd­na.

I jesz­cze coś. Nie daj­cie się zwieść re­cen­zen­tom wy­chwa­la­ją­cym „Lo­gi­ko­miks" ja­ko pio­nier­skie przed­się­wzię­cie. Nic nie od­bie­ra­jąc Gre­kom, przy­po­mnę za­słu­gi Ame­ry­ka­ni­na Pau­la Horn­sche­me­ie­ra, któ­ry pięć lat te­mu wy­dał „Trzy pa­ra­dok­sy" (w Pol­sce opu­bli­ko­wa­ne przez Kul­tu­rę Gnie­wu, 2009). Po­dob­na kon­struk­cyj­na za­sa­da – war­stwa „tu i te­raz" zde­rzo­na z re­tro­spek­cją oraz wy­wo­dem fi­lo­zo­ficz­nym; spa­cer, pod­czas któ­re­go au­tor wspo­mi­na dzie­ciń­stwo oraz cy­tu­je (rów­nież w sen­sie pla­stycz­nym) uko­cha­ny ko­miks o pa­ra­dok­sach Ze­no­na. Po­le­cam fa­nom „Lo­gi­ko­mik­su" – również świet­na lek­cja lo­gi­ki, na do­kład­kę cie­kaw­sza gra­ficz­nie. ?

Tekst – Apo­sto­los Do­xia­dis, Chri­stos H. Pa­pa­di­mi­triou; ry­sun­ki – Ale­cos Pa­pa­da­tos Tłum. Ja­ro­sław Mi­kos. W.A.B., War­sza­wa 2011

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą