Wysokonakładowe i całkiem świeckie gazety – choćby w ostatnich dniach – poświęcają grzechom duchownych swoje czołówki, a modni antyklerykałowie i działaczki feministyczne, siedząc z marsem na twarzach w telewizyjnych studiach, rozważają, w jaki sposób Kościół może odzyskać wiarygodność. Nawet publicyści katoliccy, ci o całkiem szczerych intencjach, na poważnie potrafią zastanawiać się nad kondycją Kościoła, która ich zdaniem została nadwątlona przez pedofilskie skandale. Bo o pedofilię tu chodzi. Jak piszą mędrcy w gazetach, rozwiązanie tego problemu oznaczać będzie całkowite i ostateczne uzdrowienie Kościoła.
Ironizuję trochę, jednak w żadnym wypadku nie chcę lekceważyć przypadków pedofilii, w które uwikłani byli księża.
Co więcej, uważam, że pośród różnych odpychających dewiacji właśnie ta jest jedną z najobrzydliwszych i osoby ją praktykujące – świeckie i duchowne – powinny ponosić surowe kary. Tyle tylko, że z odnową Kościoła ma to bardzo niewiele wspólnego.
Od biedy mógłbym się zgodzić, że przypadki zachowań pedofilskich wśród duchownych to przejaw większej współcześnie tolerancji Kościoła wobec grzechu czy skutek nazbyt lekkiego traktowania zasad moralnych. Ale czy rzeczywiście? Kościół, instytucja boska, powołana przez Pana Jezusa, ale zbudowana i kierowana przez ludzi, z natury rzeczy zawsze był i jest narażony na takie niebezpieczeństwa.
Wystarczy zerknąć w Listy Apostolskie (nie wspominając już o historii Kościoła czasów renesansu), aby móc wypisać długi katalog grzechów, z którymi usiłowali uporać się chrześcijanie. Do dziś się nie udało. Ludzie, także ci najbardziej święci, mają skłonność do grzechu i nie zmieni tego nawet największa czołówka „Gazety Wyborczej". Tym bardziej że redaktorom wcale nie chodzi o odnowę Kościoła, ale o to, aby po raz kolejny uderzyć w jego autorytet.
Ten, kto szuka szans na prawdziwą odnowę Kościoła, „Wyborczej" czytać nie powinien. Lepiej, gdyby śledził niszowe serwisy katolickie. Tam opisuje się sprawy dla Kościoła rzeczywiście ważne. Takie jak trwający od początku pontyfikatu Benedykta XVI dialog Watykanu z Bractwem św. Piusa X, czyli z lefebrystami.
Bardziej niż kolejną konferencją na temat pedofilii warto emocjonować się tym, czy watykańska Kongregacja Nauki Wiary zaakceptuje przekazane jej niedawno stanowisko lefebrystów.