Cała ta idealistyczna gadanina o wspólnych korzeniach i jednym tyglu cywilizacyjnym niespecjalnie przystaje do rzeczywistości i rachunku ekonomicznego. Bogatsza, stara Unia skoncentrowana jest na utrzymaniu socjalnego status quo. Na przywilejach, długich wakacjach, krótszym dniu pracy i życiu ponad stan. Nasza Europa w pogoni za wzrostem gospodarczym nastawiona jest na zasypywanie przepaści między Wschodem a Zachodem. Jest gotowa do wyrzeczeń, oszczędzania, niższych zarobków, elastyczniejszych form pracy. Wszystko, byle gonić i dogonić Zachód.
Rzecz w historii znana i stara jak wędrówki ludów. Jak historia Hunów, Barbarzyńców, Słowian wypierających starsze, zasiedziałe cywilizacje. Niespożyta energia Krzyżowców, Hiszpanów, Brytyjczyków, Amerykanów, podbijająca obce ziemie i umysły, to stały element rozwoju świata. Pewnie nie ma co żałować, że z tamtymi epokami odeszły tamte metody walki. Gorzej, że nowa Europa ze swoją energią tak łatwo dała się zagonić do kąta.
Niemiecko-francuski pakt, maszynka do głosowania w europejskim parlamencie, jest gwarancją, że większość regulacji, norm ekologicznych, zdrowotnych, obostrzeń rynkowych skrojona jest pod interesy Zachodu. Reformy, owszem, ale pod warunkiem że nie zagrożą jakości ich życia. Absurdalne normy emisji CO2, zawrotne akcyzy na paliwo, wysoki podatek na treści w Internecie, zakaz wolnego przepływu usług i teraz wyrównywanie stawek VAT – a wszystko to ma bronić nie tyle unijnej wspólnoty, ile spokoju zachodnich elit. Zaniepokojonych tanią siła roboczą, konkurencją, ekspansją gospodarczą ze Wschodu.
Piękne mowy o europejskiej solidarności trudno pogodzić z pół biliona euro z EBC wpompowanego ostatnio do zachodnich banków. A wysokie standardy demokracji zachodniej trudno pogodzić ze zmową europejskich przywódców – z polskim premierem włącznie – przeciwko kandydatowi francuskiej lewicy. Ze zmową zawartą tylko dlatego, że zwycięstwo Francois Hollande'a grozi zerwaniem paktu fiskalnego.
Jedna unia, jedna norma dla wszystkich rozciągać ma się też na naszą obyczajowość. Znoszenie uprzywilejowanej roli rodziny, ograniczenia praw jednostek do manifestowania wolności religijnej, ograniczenia wolności rodziców w wychowaniu dzieci. Wszystkie te może nieco staroświeckie, konserwatywne wartości, które naszą część Europy wyróżniają, dają jej poczucie siły i motywację do tych kilku godzin więcej w pracy, okazują się niespójne z francusko-niemieckim paktem. Kanclerz Angela Merkel oznajmiła w styczniu, że bankructwo Grecji będzie bankructwem Europy.