Niezwykle mało natomiast jest tu lewicowości „tęczowej", kulturowej, w stylu zachodnim, zorientowanej na zdobywanie przywilejów dla mniejszości seksualnych i światopoglądową przebudowę społeczeństwa. Takich klimatów w lewicowej „systemowej" opozycji nie ma w ogóle, a w pozasystemowej sytuują się one na obrzeżach.
Społeczeństwo rosyjskie jest pod tym względem bardzo tradycyjne. Homoseksualiści są tu powszechnie nieakceptowani. Nawet niesystemowi demokraci raczej nie sprzeciwiają się przyjmowaniu przez kolejne miasta przepisów zakazujących „homoseksualnej propagandy". Wiedzą, że – łagodnie rzecz ujmując – popularności by im to nie przysporzyło.
W sytuacji naturalnej dominacji wartości i emocji lewicowych częstą reakcją środowisk zorientowanych wolnorynkowo jest smętne pokładanie nadziei w obozie rządzącym. Obozie, który jest wprawdzie tak naprawdę ideowo pusty, ale przynajmniej niektórzy jego przedstawiciele określają się sami jako konserwatyści (bo są zainteresowani utrwaleniem dotychczasowego stanu kraju). I nad lewicowe wartości sprawiedliwości i równości przedkładają inne. Na przykład stabilność będącą skądinąd głównym propagandowym leitmotivem putinizmu...
Te nadzieje pokładane są nie bez pewnej racji, bo wiosną zeszłego roku to przecież Kreml próbował „podhodować" nową partię radykalnie wolnorynkową – Prawoje Dieło. Trochę dlatego, że polityczny teatr putinizmu w ogóle opiera się na budowie atrap. Ale trochę też dlatego, że – tak przynajmniej lubią myśleć rosyjscy wolnorynkowcy – chciał stworzyć sobie samemu alibi, pozór nacisku społecznego w stronę liberalnych gospodarczo reform...
Moskwa, tuż przed wyborami do Dumy. Rozmawiam ze znanym dziennikarzem, opozycjonistą zdecydowanie wrogim Putinowi. Mój rozmówca nagle... wyraża obawę, czy putinowska Jedna Rosja zdobędzie większość bezwzględną w nowym parlamencie.
– Oczywiście, że się o to boję – tłumaczy dziennikarz, widząc moje zdumienie. – Przecież tylko Jedna Rosja może, jeśli oczywiście rząd się na to zdecyduje, przeforsować wolnorynkowe reformy. Cała reszta Dumy to przecież lewica, nie pozwolą nic zrobić w tym kierunku...