Czerwień, a nie tęcza

Pod koniec lutego na spotkaniu intelektualnego klubu myśli liberalnej nawet były minister finansów Aleksiej Kudrin, postać numer jeden dla rosyjskich wolnorynkowców, przyjaciel Władimira Putina oscylujący obecnie gdzieś między władzą a opozycją (rosyjskie elity przenikają się ze sobą w sposób dla obserwatora często dziwny), zgodził się z powszechnie wyrażaną tam tezą, że jeśli w Rosji zapanuje demokracja, to władzę obejmie lewica.

Publikacja: 24.03.2012 00:01

Klasyczna wrażliwość na krzywdę



W kraju, gdzie między bogatymi a biednymi istnieje przepaść, a różnice w dochodach są kilkusetkrotne, lewicowość jest poniekąd stanem naturalnym – uważa politolog Jelena Szestopał. I stwierdza, że w rosyjskim myśleniu nadal dominują takie wartości jak równość i sprawiedliwość. Przy czym sprawiedliwość rozumiana również jako sprawiedliwość społeczna.



Ekonomista i publicysta Władysław Inoziemcow zbadał listy i e-maile kierowane do sztabu wyborczego próbującego stworzyć prawicową partię oligarchy Michaiła Prochorowa. I stwierdził, że nawet ich autorzy zdradzają silne przywiązanie do wartości lewicowych, chcą np., żeby państwo zaspokajało potrzeby mieszkaniowe społeczeństwa.



Mówi to dużo o powszechnych nastrojach. Bo przecież korespondenci komitetu Prochorowa są już efektem pewnego filtru – co najmniej nie odrzucają tego polityka, znanego z radykalnej wolnorynkowości. Jeśli więc nawet oni są tacy, to co dopiero można powiedzieć o średniej społecznej?

Tu ważne zastrzeżenie. Rosyjska lewicowość jest klasyczną lewicowością społeczną, gospodarczą. Opiera się na wrażliwości na krzywdę warstw nieuprzywilejowanych i żądaniach, aby państwo prowadziło zdecydowaną politykę w obronie ich interesów. Innymi słowy:?w Rosji panuje pogoda dla lewicy. Ale jest to lewica odmienna od zachodniej.

Niezwykle mało natomiast jest tu lewicowości „tęczowej", kulturowej, w stylu zachodnim, zorientowanej na zdobywanie przywilejów dla mniejszości seksualnych i światopoglądową przebudowę społeczeństwa. Takich klimatów w lewicowej „systemowej" opozycji nie ma w ogóle, a w pozasystemowej sytuują się one na obrzeżach.

Społeczeństwo rosyjskie jest pod tym względem bardzo tradycyjne. Homoseksualiści są tu powszechnie nieakceptowani. Nawet niesystemowi demokraci raczej nie sprzeciwiają się przyjmowaniu przez kolejne miasta przepisów zakazujących „homoseksualnej propagandy". Wiedzą, że – łagodnie rzecz ujmując – popularności by im to nie przysporzyło.

W sytuacji naturalnej dominacji wartości i emocji lewicowych częstą reakcją środowisk zorientowanych wolnorynkowo jest smętne pokładanie nadziei w obozie rządzącym. Obozie, który jest wprawdzie tak naprawdę ideowo pusty, ale przynajmniej niektórzy jego przedstawiciele określają się sami jako konserwatyści (bo są zainteresowani utrwaleniem dotychczasowego stanu kraju). I nad lewicowe wartości sprawiedliwości i równości przedkładają inne. Na przykład stabilność będącą skądinąd głównym propagandowym leitmotivem putinizmu...

Te nadzieje pokładane są nie bez pewnej racji, bo wiosną zeszłego roku to przecież Kreml próbował „podhodować" nową partię radykalnie wolnorynkową – Prawoje Dieło. Trochę dlatego, że polityczny teatr putinizmu w ogóle opiera się na budowie atrap. Ale trochę też dlatego, że – tak przynajmniej lubią myśleć rosyjscy wolnorynkowcy – chciał stworzyć sobie samemu alibi, pozór nacisku społecznego w stronę liberalnych gospodarczo reform...

Moskwa, tuż przed wyborami do Dumy. Rozmawiam ze znanym dziennikarzem, opozycjonistą zdecydowanie wrogim Putinowi. Mój rozmówca nagle... wyraża obawę, czy putinowska Jedna Rosja zdobędzie większość bezwzględną w nowym parlamencie.

– Oczywiście, że się o to boję – tłumaczy dziennikarz, widząc moje zdumienie. – Przecież tylko Jedna Rosja może, jeśli oczywiście rząd się na to zdecyduje, przeforsować wolnorynkowe reformy. Cała reszta Dumy to przecież lewica, nie pozwolą nic zrobić w tym kierunku...

Mój rozmówca miał rację. „Systemowa" opozycja to po pierwsze komuniści, którzy wprawdzie Związku Radzieckiego tak naprawdę przywrócić nie chcą, ale hasła społecznej równości traktują bardzo serio. Po drugie – Sprawiedliwa Rosja, partia wymyślona parę lat temu przez kremlowskich polittechnologów jako alternatywa dla komunistów, przeznaczona dla lewicowego elektoratu. A po trzecie – nacjonaliści Żyrinowskiego, formalnie nazywający się liberalnymi demokratami, ale w dziedzinie gospodarczej zdecydowanie etatystyczni.

Przyszłość w skórzanej kurtce?

A opozycja antysystemowa? Są tam wolnorynkowcy, ale bardzo silny jest segment lewicowy, wręcz lewacki. Podstawową postacią opozycji jest Sergiej Udalcow, lider Lewego Frontu. Ten ogolony na zero radykał, inteligentny i bardzo odważny, znany jest z prowokowania policji, jego polityczną metodą jest bycie zatrzymywanym.

Udalcow jest ostrym opozycjonistą antysystemowym, z nostalgią za ZSRR nie łączy go nic. A jednak w czasie ostatniej kampanii prezydenckiej związał się z... liderem Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Gienadijem Ziuganowem.

Pozornie tych dwóch – młodego radykalnego antyputinowca i starego radzieckiego aparatczyka – dzieli wszystko. Ale chyba jest inaczej. Bo po kampanii prezydenckiej szeroko rozeszły się niedementowane pogłoski, że szykujący się do politycznej emerytury Ziuganow (który w ciągu ostatnich lat wyrzucił ze swej partii niemal wszystkich potrafiących choć trochę myśleć, by nie robili mu konkurencji) ma uczynić swoim następcą... właśnie Udalcowa.

Może zresztą nie wszystko ich dzieli. Bo sam Udalcow pochodzi z wielopokoleniowej rodziny... radzieckich i rosyjskich dyplomatów. Pradziad był założycielem i pierwszym szefem słynnego MGIMO – kuźni kadr rosyjskiej i radzieckiej służby zagranicznej. Wuj – ambasadorem, ojciec – pracownikiem naukowym.

KPRF mogłaby odrzucić przeszczep. Ale gdyby go nie odrzuciła, gdyby na czele jedynej partii, naprawdę dysponującej strukturami od Kaliningradu po Władywostok, stanął ubrany zawsze w skórzaną kurtkę, wystylizowany na chuligana radykał Udalcow, oznaczałoby to, że w rosyjskiej polityce następuje przewrót na miarę zmiany reguł gry.

A rosyjska lewica stanęłaby przed gigantyczną szansą.

Klasyczna wrażliwość na krzywdę

W kraju, gdzie między bogatymi a biednymi istnieje przepaść, a różnice w dochodach są kilkusetkrotne, lewicowość jest poniekąd stanem naturalnym – uważa politolog Jelena Szestopał. I stwierdza, że w rosyjskim myśleniu nadal dominują takie wartości jak równość i sprawiedliwość. Przy czym sprawiedliwość rozumiana również jako sprawiedliwość społeczna.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?