Dwa wydarzenia w ostatnim tygodniu – wybory w Gruzji i deklaracja rządu Łotwy o przyspieszeniu procedury przyjęcia euro, dają okazję do przyjrzenia się pozycji peryferii na światowej scenie, a także temu, jak niewiele warte są sojusze. Z losu tych państw płynie nauka dla Polski. Musimy się gwałtownie wzmocnić, inaczej sami staniemy się bezsilną peryferią.
Gruzja i Łotwa dokonały racjonalnego wyboru: pierwsza postawiła na lidera obiecującego poprawę stosunków z Rosją, druga chce zrezygnować z własnej waluty, bo – jak powiedział łotewski premier – państwo jest zbyt słabe, by bronić łata przed atakami spekulacyjnymi. Peryferie Europy zaczynają rozumieć, gdzie ich miejsce.
1
Zwycięskie Gruzińskie Marzenie pod wodzą miliardera Iwaniszwilego to ugrupowanie scalone wrogością do prezydenta Saakaszwilego. Podobnie jak obóz rządzący jest prozachodnie i liberalne, różni je drobiazg – pragmatyczny stosunek do Rosji. Polityczni konkurenci upatrujący w nim wpływu moskiewskiej agentury nie mają racji.
Zwrócenie się ku Rosji to dla Gruzji geopolityczna konieczność, prędzej czy później i tak nastąpi, wszak prozachodnia linia gruzińskiej polityki jest jedynie koncertem życzeń. Niezależnie od woli polityków w Tbilisi ani NATO, ani Unia nie przyjmą tego pięknego kraju w swoje szeregi. Sojusz – ponieważ nie da się go bronić, europejscy członkowie Sojuszu zaś nie pozwolą wciągnąć się w jakąkolwiek awanturę na Kaukazie, jeśli jej uczestnikiem miałaby być Rosja. Unia – ponieważ jest pogrążona w strukturalnym kryzysie, a rozszerzenie Wspólnoty o Gruzję nie dałoby jej żadnej wymiernej korzyści, w przeciwieństwie na przykład do zaakceptowania członkostwa Turcji.
Gruzja nie ma sojuszników, co pokazała wojna 2008 r., a jej potencjał militarny i gospodarczy jest minimalny. Musi się więc ułożyć z wielkim bratem z północy, tak nakazuje rozsądek. Czy potrafimy temu zapobiec? Czy jesteśmy gotowi do inwestowania w gruzińską gospodarkę i armię? Wątpliwe, by polskie społeczeństwo zaakceptowało takie wydatki, podobnie zresztą jak francuskie czy niemieckie. Może Stany Zjednoczone? Też nie, musiałyby mieć znaczące interesy w basenie Morza Kaspijskiego, gdzie znajdują się złoża ropy i gazu.