Szum wokół abdykacji Benedykta XVI przykrył wieści ze Wschodu, znacznie ważniejsze dla polskiej geopolityki, mianowicie wyniki Gazpromu ogłoszone w dwudziestolecie jego istnienia. Potężny oręż polityczny, przed którym jeszcze sześć lat temu – podczas słynnego kryzysu zimowego – drżało pół Europy, coraz bardziej tępieje.
To świetna wiadomość dla Polski, w długiej perspektywie nawet lepsza, niż wywalczenie na szczycie UE przyzwoitych funduszy na politykę spójności. Im słabszy Gazprom, tym mniej eksportu gazu, tym mniej wpływów do rosyjskiego budżetu, tym większa szansa choćby na to, że ambitny rosyjski program modernizacji sił zbrojnych zostanie powstrzymany.
Rosja od lat 60. XX w. – wówczas jako Związek Sowiecki – stoi na handlu węglowodorami. Niegroźne jej były sezonowe bądź incydentalne wahania ceny i wolumenu sprzedaży, teraz jest jednak inaczej. Zmienia się światowy model zaopatrzenia w surowce energetyczne, a to dla niej cios w podbrzusze.
1.
Z danych Służby Celnej Rosji wynika, że w 2012 r. wydobycie gazu zmniejszyło się o 6 proc., eksport o 4 proc. Nie są to może ubytki porażające, ale tendencja spadkowa utrzymuje się od lat 90., a obecne dane są najgorsze od dekady. W kolejnych latach nie będzie lepiej, bowiem Gazprom nie inwestuje w wydobycie. W ubiegłym roku ogłosił nawet rezygnację z eksploatacji pola Stockman w Arktyce, nie podpisał też umów z Chinami na dostawy błękitnego surowca, bo Pekin nie zaakceptował ceny. Koncern usiłuje wprawdzie bronić swojej pozycji, ale jego sztandarowe przedsięwzięcia, czyli gazociągi Nord Stream i powstający dopiero South Stream, są przeszacowane. Ich przepustowość jest większa niż potrzeby odbiorców.
Światowy rynek podbił gaz płynny dostarczany na podstawie zamówień krótkoterminowych (spotowych), a rynek amerykański – gaz łupkowy. Gazprom został więc zmuszony do obniżenia odbiorcom europejskim cen w kontraktach długoterminowych. Skorzystała na tym także Polska. W niedługiej perspektywie będzie zapewne musiał w ogóle zrezygnować z tych ostatnich oraz parytetu ceny gazu do ropy, a jeśli tego nie uczyni – dalej ciąć ceny. Tak czy inaczej ucierpi budżet rosyjskiego państwa.