Pęka finansowy fundament Rosji

Publikacja: 15.02.2013 19:00

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Szum wokół abdykacji Benedykta XVI przykrył wieści ze Wschodu, znacznie ważniejsze dla polskiej geopolityki, mianowicie wyniki Gazpromu ogłoszone w dwudziestolecie jego istnienia. Potężny oręż polityczny, przed którym jeszcze sześć lat temu – podczas słynnego kryzysu zimowego – drżało pół Europy, coraz bardziej tępieje.

To świetna wiadomość dla Polski, w długiej perspektywie nawet lepsza, niż wywalczenie na szczycie UE przyzwoitych funduszy na politykę spójności. Im słabszy Gazprom, tym mniej eksportu gazu, tym mniej wpływów do rosyjskiego budżetu, tym większa szansa choćby na to, że ambitny rosyjski program modernizacji sił zbrojnych zostanie powstrzymany.

Rosja od lat 60. XX w. – wówczas jako Związek Sowiecki – stoi na handlu węglowodorami. Niegroźne jej były sezonowe bądź incydentalne wahania ceny i wolumenu sprzedaży, teraz jest jednak inaczej. Zmienia się światowy model zaopatrzenia w surowce energetyczne, a to dla niej cios w podbrzusze.

1.

Z danych Służby Celnej Rosji wynika, że w 2012 r. wydobycie gazu zmniejszyło się o 6 proc., eksport o 4 proc. Nie są to może ubytki porażające, ale tendencja spadkowa utrzymuje się od lat 90., a obecne dane są najgorsze od dekady. W kolejnych latach nie będzie lepiej, bowiem Gazprom nie inwestuje w wydobycie. W ubiegłym roku ogłosił nawet  rezygnację z eksploatacji pola Stockman w Arktyce, nie podpisał też umów z Chinami na dostawy błękitnego surowca, bo Pekin nie zaakceptował ceny. Koncern usiłuje wprawdzie bronić swojej pozycji, ale jego sztandarowe przedsięwzięcia, czyli gazociągi Nord Stream i powstający dopiero South Stream, są przeszacowane. Ich przepustowość jest większa niż potrzeby odbiorców.

Światowy rynek podbił gaz płynny dostarczany na podstawie zamówień krótkoterminowych (spotowych), a rynek amerykański – gaz łupkowy. Gazprom został więc zmuszony do obniżenia odbiorcom europejskim cen w kontraktach długoterminowych. Skorzystała na tym także Polska. W niedługiej perspektywie będzie zapewne musiał w ogóle zrezygnować z tych ostatnich oraz parytetu ceny gazu do ropy, a jeśli tego nie uczyni – dalej ciąć ceny. Tak czy inaczej ucierpi budżet rosyjskiego państwa.

Europa potrzebuje coraz mniej gazu z Syberii. I to nie tylko dlatego, że może go kupić taniej gdzie indziej. Dzieje się tak, po pierwsze – z powodu kryzysu, po drugie – oszczędnościowej polityki energetycznej, po trzecie – pakietu klimatycznego promującego zieloną energie, po czwarte wreszcie (tu niespodzianka) – renesansu elektrowni węglowych. „The Economist" podał, że w 2012 r. import węgla z USA na Stary Kontynent wzrósł aż o 30 proc. Powód? Jest tańszy od rosyjskiego gazu, jako źródło energii. Dlatego też w Niemczech na przykład, gdzie celem rządowym jest stopniowe zastąpienie energii ze źródeł kopalnych tą ze źródeł odnawialnych, firmy energetyczne w pierwszej kolejności rezygnują z gazu, trwając przy węglu, jak długo się da.

2.

Przed wielkim kryzysem energetycznym w połowie lat 70. Rosja oferowała ropę po cenie niższej o połowę od rynkowej. To wtedy właśnie uczyniła z niej oręż polityczny równie ważny jak głowice nuklearne i eksport rewolucji. Działała jak diler narkotykowy, dawała towar półdarmo, aby przywiązać. Potem było już drożej, ale uzależnienie – choćby w postaci rurociągów -  pozostało. Podobny manewr wykonała dwie dekady później z gazem. Na naszych oczach układ ten na dobre odchodzi w przeszłość. To nie wahanie koniunkturalne, ale nowy świat energetyki.

Polska ponownie dostaje prezent od losu. Jak wtedy, gdy po upadku komunizmu, kiedy NATO i UE poprzez procedurę integracyjną narzuciły nam standardy cywilizacyjne, których sami moglibyśmy nigdy nie wypracować. Znowu wystarczy postawić żagiel, by płynąć. Budować gazoport, interkonektory na gazociągach, drążyć skały w poszukiwaniu gazu łupkowego i za nic w świecie nie dać narzucić sobie absurdalnych z naszego punktu widzenia celów klimatycznych Unii. Węgiel musi pozostać królem polskiej energetyki. A wtedy nie tylko przetrwamy, ale też będziemy się śmiać z dawnych lęków przed rosyjską dominacją energetyczną.

3.

W dodatku w okresie węglowodorowej prosperity za Putina Rosja nie uruchomiła mechanizmów konwersji gospodarki z surowcowej na przemysłową lub usługową. A miała na to dość pieniędzy i czasu. Już za kilka–kilkanaście lat zapłaci za ten błąd swoją słabością. Znowu punkt dla Polski. I kto tu mówi, że szczęście przestało nam sprzyjać?

Szum wokół abdykacji Benedykta XVI przykrył wieści ze Wschodu, znacznie ważniejsze dla polskiej geopolityki, mianowicie wyniki Gazpromu ogłoszone w dwudziestolecie jego istnienia. Potężny oręż polityczny, przed którym jeszcze sześć lat temu – podczas słynnego kryzysu zimowego – drżało pół Europy, coraz bardziej tępieje.

To świetna wiadomość dla Polski, w długiej perspektywie nawet lepsza, niż wywalczenie na szczycie UE przyzwoitych funduszy na politykę spójności. Im słabszy Gazprom, tym mniej eksportu gazu, tym mniej wpływów do rosyjskiego budżetu, tym większa szansa choćby na to, że ambitny rosyjski program modernizacji sił zbrojnych zostanie powstrzymany.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał