Płeć to nie rola, to fakt

Płci nie można sobie tak po prostu wybrać – to kompletne nieporozumienie!

Publikacja: 11.05.2013 01:01

Płeć to nie rola, to fakt

Foto: Archiwum

Filozofia gender wzięła sobie za credo myśl francuskiej feministki Simone de Beavoir: „Nikt nie rodzi się kobietą, ale się nią staje", traktując ją dosłownie. Czy płeć to naprawdę zespół wyuczonych ról kobiecych i męskich, które powinniśmy wybierać sobie wedle woli?



Anna Grabowska:

Próbuję dociec, jakie są związki płci z budową mózgu i jak różnice między mózgiem kobiecym a męskim przekładają się na zachowania czy zdolności: nie jestem badaczem filozofii. Wyniki prac naukowych wskazują jednak, że płeć jest w ogromnym stopniu determinowana biologicznie, a jeśli tak, to nie można jej sobie po prostu wybrać - to kompletne nieporozumienie! Rodzimy się, mając określoną płeć. Ogromna większość ludzi rodzi się albo z gonadami żeńskimi albo męskimi i jest to genetycznie uwarunkowane. Oznacza to, że osoby urodzone z gonadami męskimi rozwijają się potem w kierunku męskim (mają męskie narządy płciowe i ciało mężczyzny) a urodzone z jajnikami w kierunku żeńskim. Istnieją tez oczywiście pewne patologie. Ale co ważniejsze, w kierunku męskim lub kobiecym rozwija się również nasz mózg, co ma wpływ na to kim jesteśmy i jak się zachowujemy.



Płeć biologiczna może kształtować mózg?



W dużej mierze, chociaż określenie „płeć mózgu" to tylko przenośnia. Mówimy raczej o subtelnych różnicach powstałych wskutek działania hormonów płciowych. Niegdyś uważaliśmy, że działanie tych hormonów reguluje tylko procesy dojrzewania i życie płciowe. Ostatnio odkryliśmy, że mają one olbrzymi wpływ na rozwój mózgu nie tylko w okresie prenatalnym, ale przez całe życie. Nie znaczy to oczywiście, że jeśli położymy dwa mózgi obok siebie, uda nam się wskazać, że ten oto jest męski a ten kobiecy. Albo że jest jakaś wyrazista cecha, która je różni. Niemniej nasze mózgi są inaczej zorganizowane i zbudowane. A treść naszych myśli, sposób przeżywania i działania zależy właśnie od mózgu. Jest to bardzo trudny obszar badań, ale odkąd wprowadzono nowe technologie neuroobrazowania, oparte m.in. na rezonansie magnetycznym, wiele się zmieniło. Dzięki nim możemy badać relacje między budową mózgu a ludzkimi zachowaniami. Doświadczenia te wykazują ogromnie dużo różnic w mózgach obu płci. Wielu jednak nie rozumiemy i nie potrafimy ich, póki co, powiązać z konkretnymi cechami czy zachowaniem.



Francuski socjolog Gustave le Bon głosił,że mózgi Paryżanek są wielkości gorylich...



Rzeczywiście, kobiece mózgi są o około 10 procent mniejsze od męskich. Dlatego od lat zastanawiano się, jakim sposobem radzą sobie równie dobrze jak męskie, a czasem lepiej. Liczne badania nie potwierdziły bowiem różnic w poziomie inteligencji między płciami, choć te najnowsze wykazały, że korelacja wielkości mózgu z potencjałem intelektualnym naprawdę istnieje, tyle, że w obrębie płci. Co więcej, u kobiet przełożenie przyrostu masy mózgu na inteligencję jest większe. Okazało się również, że kobieca kora mózgowa jest po prostu grubsza, a neurony są w niej gęściej upakowane w pewnych warstwach, choć wciąż nie wiemy dlaczego właśnie w tych. Kora mózgowa u kobiet ma też większe uzwojowanie, tj. ma więcej bruzd i zakrętów. Wszystko to kompensuje mniejszą masę mózgu. Wciąż próbujemy jednak rozwikłać zagadkę skąd się biorą i czemu służą odkryte różnice, jaki mają związek z rozmaitymi zdolnościami.



Jakie to zdolności?



Na przykład matematyczne. W amerykańskich badaniach z lat 80. w grupie osób o wybitnych takich zdolnościach na jedną kobietę przypadało aż 13 mężczyzn. Niektórzy wykorzystali te dane jako dowód, że do pewnych zadań czy zawodów kobiety nie bardzo się nadają, co rzecz jasna wywołało lawinę dyskusji. W konsekwencji, zaczęto traktować różnice płciowe jako tematu tabu lub polityczną niepoprawność. A przecież, nawet jeśli sfera matematyczna to rzeczywiście domena mężczyzn, nie musi to jeszcze oznaczać,że takie badania mogą być podstawą w ocenie przydatności danej osoby do pełnienia określonych funkcji.

Dlaczego? To miałoby sens...

Bo wśród kobiet o wybitnych zdolnościach matematycznych mogą być jednostki doskonałe, które przewyższają 99,9% mężczyzn. Zróżnicowanie wewnątrz płci jest przecież ogromne, a badania mówią jedynie o pewnych przeciętnych. Podobnie w sferze uzdolnień wzrokowo-przestrzennych: czytanie mapy, orientacja w terenie, gra w szachy. Tu także dominują mężczyźni,ale znane są przecież rewelacyjne szachistki. A propos dominacji dodam, że z agresją i różnymi negatywnymi emocjami specyficznie wiąże się ciało migdałowate, struktura leżąca w części skroniowej mózgu. U mężczyzn jest ona większa, co według niektórych badaczy oznacza większą skłonności do agresji.

Czy w kobiety też mają w mózgach jakieś większe od mężczyzn obszary ?

Oczywiście. Szczególnie te związane z interakcją społeczną, nawiązywaniem kontaktu, rozumieniem ekspresji emocjonalnej i analizą informacji językowych. Subtelne sygnały płynące  z twarzy drugiego człowieka, to coś, co kobieta wychwyci natychmiast. A mówimy tu o wynikach badań naukowych, nie o prywatnych spostrzeżeniach. Niektórzy uważają na przykład, że lepsza niż u mężczyzn zdolność kojarzenia rożnych subtelności płynie stąd, że u kobiet spoidło wielkie, które łączy dwie półkule mózgowe, jest nieco większe. Stwierdzono też różnice na korzyść kobiet w innych obszarach związanych z empatią. Aby zbadać w jakim stopniu kobiety i mężczyźni są wstanie współczuć z ludźmi cierpiącymi ból przeprowadzono  eksperyment. Przed grupą badanych obu płci aranżowano relację dwóch osób,z których jedna zachowywała się wobec drugiej albo nie fair albo przyjaźnie. A potem w trakcie doświadczenia osoby te poddano symulowanemu "kopaniu" prądem elektrycznym. Obserwowali to badani przez skaner rezonansu magnetycznego uczestnicy eksperymentu. Okazało się, że mężczyźni współczuli tylko z osobą postępującą fair. Kobiety zaś z obiema, bo niezależnie jak postrzegają drugą osobę, potrafią jej współczuć.

A gdyby tak w życiu płodowym coś poszło źle i hormony płciowe nie zadziałały na mózg prawidłowo?

Zbadano to dość dokładnie. Na przykład tzw. wrodzony przerost nadnerczy powoduje nadmiar męskich hormonów u dziewczynek. Rodzą się one wtedy z męskimi zewnętrznymi narządami płciowymi, które można skorygować, ale ich mózg ma cechy mózgu męskiego. Gdy testujemy różnice między płciami widać,że te kobiety osiągają wyniki typowe dla mężczyzn. Jednocześnie wewnętrzne narządy płciowe są u nich adekwatne do płci, bo tworzą się zanim patologia ta się ujawnia. Wiemy też, że bardzo wczesne oddziaływania hormonów płciowych jest niezbędne aby z płodu genetycznie męskiego rozwinął się chłopiec. Bez oddziaływania androgenów męski płód, posiadający chromosomy XY rozwija się w sposób naturalny w kierunku żeńskim. Ma także żeński mózg.

Czy ma to w życiu znaczenie, że taka kobieta jest genetycznym mężczyzną?

Są pewne dowody, że tak. Wykryto np. że w pewnej wiosce na Dominikanie genetyczni chłopcy częściej niż gdzie indziej rodzą się z kobiecymi narządami zewnętrznymi z powodu pewnego genetycznego defektu. I wychowuje się ich jako dziewczynki. Tyle, że podczas dojrzewania wskutek gwałtownego wyrzutu androgenów opuszczają im się jądra, głos się zmienia i stają się mężczyznami. Otóż wykazano że te domniemane dziewczynki, od samego początku zachowują się jak chłopcy i co więcej, mają poczucie przynależności do tej płci co dowodzi, że biologia ma tu jednak ogromne znaczenie.

Jesteśmy różni z natury?

W wielkim stopniu. Nawet role społeczne często kształtuje biologia. Niedawno pojawiło się pewne proste ale solidnie wykonane badanie: do klatki z małymi makakami wrzucono zabawki typowe dla dzieci ludzkich obu płci .Okazało się,że w sposób statystycznie istotny samiczki podjęły zabawę lalkami a samczyki samochodzikami. A trudno było założyć, że ich wyborem kierowały wpływy społeczne. Z obserwacji tej wynika między innymi, że takie preferencje jak zabawa urządzeniami mechanicznymi to obszar interesujący bardziej męską płeć.

Podobne doświadczenie przeprowadzano w Izraelu na ludziach...

To nie był eksperyment. Izraelskie kibuce z lat sześćdziesiątych były społecznością tak zorganizowaną, że nie było w nich podziału na role męskie i żeńskie, wszyscy pracowali tak samo. Mężczyźni opiekowali się dziećmi, kobiety jeździły na traktorach i tak dalej. Dzieci nie były wychowywane przez rodziców, tylko w grupach. Bacznie przestrzegano przy tym, by zachować ich płciową neutralność. Pod wpływem zachęty dziewczynki wybierały tam np: studia politechniczne, chłopcy szli do szkół dla przedszkolanek. Wydawało się,że płeć naprawdę jest tu bez znaczenia. Ale gdy dorośli okazało się,że wycofywali się z obranych zawodów i dokonywali wyborów tradycyjnych dla swojej płci. To kolejny dowód na to, że mimo silnych społecznych uwarunkowań,które teoretycznie powinny decydować o tym jaką role przyjąć, wynikają one jednak z biologii.

Jednak „tradycyjność" jest kwestią kultury w jakiej żyjemy, a role społeczne się zmieniają. Współcześnie lwia część kobiet pilnuje domowego ogniska tylko „po godzinach"...

Dlatego nie neguję wpływów społecznych. One bez wątpienia istnieją. Mamy tylko dziwną skłonność do przeciwstawiania sobie biologii i wpływów społecznych, tymczasem one przenikają się nawzajem. Co więcej za „biologiczne" uważamy wszystko to, co ma uwarunkowania w mózgu, podczas gdy sferę psychologiczną i socjologiczną określamy mianem „wpływy społeczne". A to nie tak. Istnieje mnóstwo dowodów, że nasz mózg zmienia się pod wpływem społecznych relacji, obcowania z drugim człowiekiem oraz rozmaitych dobrych i złych doświadczeń. Dawniej myśleliśmy, że wiele funkcji mózgu nieuchronnie pogarsza się wraz z wiekiem. Dziś wiemy, że mózg do końca życia zachowuje gotowość do  zmian pod wpływem doświadczenia. Rozrastają się te jego części, których używamy, nieużywane – zajmowane są przez inne funkcje. Plastyczność mózgu widać szczególnie u dzieci. Rzecz jasna, one także podlegają społecznym czy kulturowym wpływom, ale takie doświadczenia kształtują również ich mózgi. Dlatego działamy w ramach pewnych schematów, mających źródło społeczne. Niemniej żadne takie wpływy nie wyjaśniają w pełni różnic pomiędzy płciami. Naszych zainteresowań, tego, co nas pociąga czy zdolności do empatii nie można sprowadzić do „konsekwencji wychowania".

A co ze skandynawską modą na zatajanie przed dzieckiem jego płci, by samo ją kiedyś „wybrało"?

Proszę pani, nasz mózg determinują geny, hormony i inne czynniki biologiczne. To nie jest kwestia wyboru nastolatka, który zastanawia się, czy chciałby być mężczyzną, czy kobietą i jakie role życzy sobie pełnić. Dotyczy to również orientacji seksualnej. Badaliśmy w Instytucie osoby transseksualne. Transseksualizm to przymuszone, wewnętrzne poczucie przynależności do drugiej płci, nie mające nic wspólnego ani z celebryckim show, ani z kaprysem. To raczej dramatyczne przypadki kobiet i mężczyzn "uwięzionych" w swoim ciele. Dążą oni do szeregu ryzykownych, bolesnych operacji, kuracji hormonalnych, często z miernym wynikiem. Okazuje się bowiem, że medycyna nie jest w stanie sprostać ich oczekiwaniom: tak naprawdę nie da się do końca zmienić płci.

Rodzina jest stałym związkiem ludzkim w niemal wszystkich kulturach i czasach. Czy z punktu widzenia biologii kobietę i mężczyznę,także jako rodziców,można zastąpić partnerem A i B płci dowolnej?

Na to pytanie trudno jest jeszcze odpowiedzieć rzetelnie, bo badania, na których można się tu oprzeć, są nieliczne. Te dostępne pokazują szereg różnic, niekoniecznie na niekorzyść par homoseksualnych. Okazuje się, że wszystko zależy od tego, co się bada. Problem w tym, że nie wystarczy stwierdzić, że na przykład dzieci wychowywane np. przez "dwie matki" mają wyższe zdolności do zgodnych interakcji społecznych. Ważniejszym problemem jest, czy takie dzieci, gdy dorosną, będą w stanie stworzyć właściwe relacje partnerskie z płcią przeciwną, czy raczej wpadną w pułapkę "nieokreśloności" płci i ról z nią związanych. Wraz z wszystkimi negatywnymi konsekwencjami, jakie się z tym wiążą zarówno dla szczęścia osobistego jak i dla funkcjonowania społecznego.

Prof. dr hab. Anna Grabowska jest biologiem i psychologiem. Pracuje w Instytucie Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego oraz w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Zajmuje się m.in. neurobiologicznym podłożem zjawisk psychicznych i ich zaburzeń oraz różnicami płciowymi.

Filozofia gender wzięła sobie za credo myśl francuskiej feministki Simone de Beavoir: „Nikt nie rodzi się kobietą, ale się nią staje", traktując ją dosłownie. Czy płeć to naprawdę zespół wyuczonych ról kobiecych i męskich, które powinniśmy wybierać sobie wedle woli?

Anna Grabowska:

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą