Reklama
Rozwiń

Wołyń to było ludobójstwo

Moi rodzice przeżyli, bo poszli do AK. Poza dziadkami ze strony ojca, na Wołyniu wymordowano też większość rodziny mojej matki. Kuzynów, pociotków, oni żyli tam od pokoleń i byli bardzo zakorzenieni - mówi Krzesimir Dębski, kompozytor.

Publikacja: 05.07.2013 14:00

Wołyń to było ludobójstwo

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Pańska rodzina pochodzi z Wołynia z miejscowości Kisielin. Zna pan tragiczną wojenną historię tych stron z prywatnych przekazów i książek ojca. Co się stało w lipcu 1943 roku?

W Kisielinie, tak jak w 96 innych miejscowościach na Wołyniu, 11 lipca nastąpił atak nacjonalistów ukraińskich z UPA na kościół. Wszędzie uderzyli o tej samej godzinie, w niedzielę, podczas sumy. Dziwnym trafem nie odbywały się wtedy nabożeństwa prawosławne, czyli grekokatolicki kler wiedział, co się będzie działo. A działo się to, że w biały dzień mordowano setki ludzi. W niektórych kościołach zabito wszystkich, w innych Polakom udało się obronić. W Kisielinie zginęła ponad połowa obecnych na mszy. Część ludzi otworzyła drzwi kościoła, nie wierząc, że taka zbrodnia jest możliwa i że mogą jej dokonać sąsiedzi, bo ludzie, których znali, wspierali UPA. Zostali wybici do nogi na oczach pozostałych, w tym moich rodziców, którzy przez łącznik uciekli do plebanii. I tam się obronili przed mordercami.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie