Tego dnia, jak zwykle, premier Luis Carrero Blanco wracał z porannej mszy w kościele San Francisco de Borja do siedziby rządu. Czarny dodge wjechał w ulicę Claudio Coello. Na wysokości numeru 104, dokładnie o godz. 9.26, nastąpiła potężna eksplozja. Ważące ponad 1,7 tys. kg auto wyleciało w powietrze na wysokość kilku pięter i wylądowało w patio klasztoru jezuickiego po drugiej stronie budynku. Na miejscu zginęli wszyscy jadący limuzyną: premier, kierowca i agent ochrony. Jak wykazało śledztwo, ładunek wybuchowy ukryty był pod powierzchnią jezdni, został zdalnie zdetonowany, gdy przejeżdżał nad nim dodge premiera.
Carrero Blanco uważany był powszechnie za prawą (niektórzy żartobliwie twierdzili, że i lewą) rękę generalissimusa Francisco Franco Bahamonte – dyktatora Hiszpanii. Typowano go nawet na następcę Caudillo. Gdyby nie zginął w zamachu, wydarzenia w Hiszpanii po śmierci Franco w 1975 r. poszłyby w zupełnie innym kierunku.
Urodził się 1903 r. Poszedł w ślady ojca i dziadka – zawodowych żołnierzy. Ukończył Akademię Marynarki Wojennej, brał udział w kampanii w Maroku przeciwko zbuntowanym Berberom. Gdy wybuch wojny domowej w 1936 r. zastał go na terenie kontrolowanym przez republikanów, schronił się w ambasadach Meksyku i Francji. Potem wraz z rodziną przedostał się na drugą stronę frontu i dołączył do armii gen. Franco. Po zakończeniu wojny w 1939 r. stał się najbliższym współpracownikiem Caudillo. Awansowany na admirała, potem, od 1967 r., piastował urząd wicepremiera. 6 czerwca 1973 r. został powołany na stanowisko premiera, opuszczone dla niego przez Caudillo, zajmującego je nieprzerwanie od zakończenia wojny domowej.
Zmierzch reżimu
Carrero Blanco był uważany za tradycjonalistę, przez niektórych wręcz za reakcjonistę. Twierdził, iż bycie katolikiem jest dla niego „ważniejsze niż bycie premierem". Zaciekły antymason i antykomunista, do liberalnej demokracji odnosił się wręcz z wrogością. Pozostawał zawsze wierny Caudillo i jego ideom, a ten z kolei uważał go za swojego najlepszego doradcę. Tych dwóch wojskowych łączyła wyjątkowo ścisła więź. Mówiono nawet, że Carrero Blanco był „bardziej frankistowski od samego Franco", co dla samego wodza było gwarancją, iż jego testament polityczny zostanie spełniony.
Z drugiej strony część badaczy wskazuje, iż zadaniem, jakie otrzymał Carrero Blanco od swego patrona, nie było utrzymanie w niezmienionym kształcie reżimu frankistowskiego, a wręcz przeciwnie, zapewnienie, aby system polityczny przekształcić w monarchię parlamentarną na wzór zachodni. Carrero Blanco ostrożniej niż Franco podchodził do relacji z Amerykanami. Mawiał, że „wobec USA trzeba być bardziej wymagającym, a wobec EWG bardziej upartym". Analitycy CIA mieli określać premiera w swych raportach jako wręcz antyamerykańskiego, uznając go za „zawalidrogę w rozwoju interesów amerykańskich w Hiszpanii oraz dla modernizacji tego kraju".
Początek lat 70. to okres schyłku reżimu Franco. Dyktator był już w podeszłym wieku, a jego częste choroby uzasadniały przygotowania do zmian w systemie politycznym po jego śmierci. Sam Caudillo miał tego świadomość, dlatego od lat 60. przygotowywał swoją sukcesję. Już w 1947 r. została uchwalona ustawa o sukcesji na stanowisku Szefa Państwa, która stanowiła, że „Hiszpania jest Królestwem". Według planu Franco po jego śmierci funkcję głowy państwa miał przejąć, jako król, Juan Carlos, Carrero Blanco zaś miał pozostać na stanowisku premiera, zapewniając polityczne wsparcie przedsięwzięciom realizowanym przez monarchę.
Misja Blanco polegać miała głównie na pilnowaniu, aby system polityczny został zmieniony tylko w takim stopniu, w jakim zgodziłby się na to sam Franco. Inną wizję zmian niż dyktator miało jednak, wbrew pozorom dość niejednorodne, polityczno-wojskowe zaplecze reżimu. Najbliższe otoczenie, nazywane „Bunkrem" (na czele m.in. z Carmen Polo, bardzo wpływową żoną dyktatora, oraz Carlosem Arias Navarro, ministrem w rządzie Carrero Blanco), dążyło do zachowania układu władzy w niezmienionej postaci i kontynuacji reżimu z zięciem Franco (kuzynem Juana Carlosa) jako szefem państwa. Falangiści stali na stanowisku niezmienności zasad ustroju, sprzeciwiając się powrotowi monarchii.