Psychiatria w służbie postępu

Czterdzieści lat temu Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne „wyleczyło" homoseksualistów, usuwając orientację z listy zaburzeń psychicznych. ?Sposób, w jaki do tego doszło, był jednak daleki ?od chłodnych, naukowych dociekań.

Publikacja: 14.02.2014 15:59

„Wyleczeni w jeden dzień", „Nigdy więcej chorzy" – ogłaszały nagłówki amerykańskich gazet 16 grudnia 1973 roku, w dzień po tym, jak Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło homoseksualizm z klasyfikacji chorób Podręcznika Diagnostycznego i Statystycznego Zaburzeń Umysłowych, „biblii współczesnej psychiatrii". Do „uzdrowienia" homoseksualistów nie doszło jednak za sprawą nowych badań ani przełomu w medycynie. Stało się to za sprawą kilkuletniej, intensywnej i burzliwej kampanii nacisków społecznych. Kampanii, która zakończyła się jednym z pierwszych – i jednym z najbardziej spektakularnych – zwycięstw homoseksualnego lobby.

Zamieszki w mafijnej knajpie

Początki ruchu gejowskiego jako siły politycznej nie były jednak łatwe. Lata 60. określane są przez amerykańskich historyków jako „Turbulent Sixties" – i to nie bez powodu. Rewolucja seksualna, masowe protesty społeczne, walka o prawa obywatelskie czarnoskórych, strajki studentów, lewacki terroryzm, powstanie radykalnej Nowej Lewicy – w ciągu niewiele ponad dekady zmieniły oblicze kraju i świata. Jednak, choć jak śpiewał Bob Dylan w piosence-symbolu, „czasy się zmieniały", a „stare drogi szybko się starzały", zmiany te przez dość długi czas nie obejmowały homoseksualizmu, postulaty ruchów gejowskich zaś długi czas nie mogły dotrzeć do nowego lewicowego mainstreamu. Jeszcze w 1969 roku największa ówczesna ikona feminizmu Betty Friedan dystansowała się od organizacji lesbijskich, określając je jako „lawendowe zagrożenie". W tym samym czasie działacze ruchów gejowskich byli marginalizowani w łonie Studentów na rzecz Demokratycznego Społeczeństwa – organizacji-symbolu ówczesnych zmian. Jednocześnie główne „homofilne" – według ówczesnej nomenklatury – grupy były dość konserwatywne i nastawione na pokojową i ugodową zmianę.

Wszystko zmieniło się jednej burzliwej nocy 28 czerwca 1969 roku. Do drzwi Stonewall Inn – znanego gejowskiego baru w Greenwich Village w Nowym Jorku – zapukali policjanci i rozpoczęli kontrolę  lokalu,  zarządzanego przez nowojorską mafię. Podobne naloty na nielegalne gejowskie centra były częste, jednak zwykle poprzedzały je „cynki" od skorumpowanych policjantów. Tym razem jednak policja przyszła niespodziewanie, a bywalcy lokalu – transwestyci, męskie prostytutki i zwykli homoseksualiści – stawili opór. W ruch poszły kamienie, doszło do regularnej bitwy, która przerodziła się wkrótce w kilkudniowe zamieszki w całej dzielnicy. Incydent ten okazał się początkiem nowego, radykalnego ruchu homoseksualistów, a w rocznicę zamieszek organizowane są największe gejowskie parady. Uosobieniem ruchu był Front Wyzwolenia Gejów (Gay Liberation Front, LF). Nowa organizacja postawiła na zupełnie inne metody walki o swoje prawa, co oznajmiła w swoim manifeście: „Nie zamierzamy o cokolwiek prosić. Zamierzamy stanąć i bronić naszych podstawowych praw. Jeśli dojdzie do przemocy, nie my ją zaczniemy, ale ci, którzy staną na naszej drodze do wolności".

Głównym modus operandi nowej grupy był „zapping" – gwałtowne szturmowanie i przerywanie imprez i spotkań, połączone z głośnym wykrzykiwaniem haseł. – Staraliśmy się zapewnić, by mass media odnotowały nasze zapy. Zap i rozgłos, zap i rozgłos. Dzięki tym dwóm krokom swobodnie weszliśmy do publicznej świadomości i przełamaliśmy tabu dotyczące homoseksualizmu – wspominał po latach jeden z działaczy gejowskich Arthur Evans. Konfrontowaliśmy się głównie, choć nie tylko, z liberałami, bo oni przecież mienili się naszymi przyjaciółmi – dodawał. „Zapowane" były więc wiece polityków, nabożeństwa kościelne, kongresy nieprzychylnych gejom feministek, a także programy i siedziby największych telewizji. Choć metoda nie była skomplikowana, to okazała się skuteczna (przez co znajduje dzisiaj wielu naśladowców – od aktywistek z Femenu po narodowców przerywających wykłady lewicowych autorytetów). Po tym jak telewizja NBC wyemitowała odcinek serialu kryminalnego „Police Women", w którym trzy lesbijki mordują rezydentów domu starców, homoseksualni aktywiści wtargnęli do budynku stacji, okupując biuro jej szefa. W rezultacie władze NBC zdecydowały się nigdy więcej nie pokazywać kontrowersyjnego odcinka serialu.

Wkrótce jednak jednym z najważniejszych obiektów ataku aktywistów nowego ruchu stała się sfera medycyny, który zdawała się nie nadążać za obyczajową rewolucją lat 60. Kluczową instytucją było tu Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (APA) skupiające psychiatrów z całej Ameryki. APA jest wydawcą „biblii psychiatrii" – kompendium diagnostycznego zatytułowanego „Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders" (DSM) zawierającego opis chorób psychicznych. DSM służy za punkt odniesienia nie tylko dla niemal wszystkich lekarzy w USA i za granicą, ale także dla firm ubezpieczeniowych, farmaceutów, sądów i prawników. Już od pierwszego wydania w 1952 roku homoseksualizm był omawiany w kompendium jako jedno ze 103 zaburzeń psychicznych. Począwszy jednak od lat 60., zarówno sama psychiatria, jak próby sporządzania opisu i klasyfikacji dolegliwości psychicznych znajdowały się na celowniku ruchu antypsychiatrii. Część badań potwierdzała zastrzeżenia: klasyfikacja DSM nie była do końca rzetelna, bowiem przy jej użyciu uzyskiwano różne diagnozy, zależnie od podejścia i stosunku lekarza. Słynny eksperyment Davida Rosenhana pokazał z kolei, że badani psychiatrzy nie zawsze byli w stanie odróżnić osób zdrowych psychicznie od pacjentów szpitala psychiatrycznego.

Bitwa o rząd dusz

Wkrótce do krytyki psychiatrów dołączyli też aktywiści gejowscy, według których uznanie homoseksualizmu za chorobę oznaczało tylko próbę stygmatyzacji osób o „odmiennych preferencjach". „Jesteśmy zdania, że wobec braku ważnych dowodów homoseksualizm nie jest chorobą, zaburzeniem ani inną patologią w żadnym znaczeniu, lecz zaledwie preferencją, orientacją lub tendencją, równą i w  swej istocie nieróżniącą się od heteroseksualizmu" – głosił manifest jednej z najstarszych organizacji gejowskich, założonej przez komunistę Harry'ego Haya Mattachine Society.

Sprzeciw środowisk gejowskich nie ograniczał się jednak tylko do wydawania komunikatów i pisania listów. Kiedy w roku 1970 Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne organizowało swój doroczny kongres w San Francisco, grupa gejów i lesbijek wdarła się do hotelu, w którym obradowali psychiatrzy.

„W trakcie jednego z przemówień drzwi sali balowej hotelu Fairmont nagle otworzyły się z hukiem. Z jednej strony wmaszerowali aktywiści Frontu Wyzwolenia Gejów, z drugiej – feministki z ruchu wyzwolenia kobiet. Obie grupy wykrzykiwały niecenzuralne hasła, ciskając w zgromadzonych wibratorami i stanikami" – czytamy w jednym z opisów zdarzenia. „Aktywiści przejęli podium i mikrofony. Konstantin Berlandt, członek GLF z Berkeley, biegał po całej sali w jasnej czerwonej sukience, a z balkonów poleciały samolociki z papieru. Mimo że na konferencji zaplanowane były jeszcze dwa wystąpienia, cały kongres został zakończony" – wspomina inny świadek.

Incydent w San Francisco był jednak tylko początkiem kampanii „wyzwolicieli". Jeszcze tego samego roku członkowie GLF przerwali konwencję Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego w Chicago oraz konferencję behawiorystów w Los Angeles. Choć wystąpienia aktywistów były skandalem i spotkały się z potępieniem przez APA, protesty trafiły na podatny grunt. Okazało się, że także wśród psychiatrów zrzeszonych w APA są homoseksualiści. Co więcej, założyli oni nieformalną grupę wewnątrz APA, którą nazwali... GAYPA. Jak przyznał wiele lat później lider grupy John Fryer, większość z nich zgadzała się zresztą z klasyfikacją homoseksualizmu jako zaburzenia.

– Aż do roku 1970 nigdy nie podnosiliśmy tematu zmiany klasyfikacji, głównie ze względu na naszą zinternalizowaną homofobię. Zresztą ponad 95 procent psychiatrów zgadzało się z tą diagnozą, nawet ci z nas, którzy byli homoseksualistami – mówił Fryer.

Protesty środowisk gejowskich zmieniły jednak sytuację, a członkowie GAYPA dostrzegli w tym swoją szansę. Kolejną, od dawna planowaną akcją aktywistów miało być wtargnięcie na konferencję APA w Waszyngtonie w maju 1971 roku, która miała odbyć się w hotelu Omni Shoreham w centrum miasta. Mimo że władze towarzystwa zgodziły się, by w jednym z paneli dyskusyjnych wystąpili działacze homoseksualni, nie zadowalało to ani „liberacjonistów", ani psychiatrów z GAYPA. – W APA byli ukryci homoseksualiści, którzy chcieli, by coś się wydarzyło, więc przekazali nam plany konferencji. Ktoś załatwił nam przepustki prasowe, byśmy mogli się dostać do środka – wspominał Gary Allender, jeden z gejów biorących udział w akcji.

– To było naprawdę niesamowite. Planowaliśmy to od tygodni. Połowa mężczyzn była ubrana w naprawdę fantastyczne ciuchy i mieli dziko pomalowane twarze, które podkreślały spontaniczne i wyzwolone natury naszych transwestyckich braci – opisywał „zap" inny jego uczestnik, który spóźnił się na akcję. – Hałas dochodzący z sali był jak z piekła. Próbowałem otworzyć drzwi, ale jakiś lekarz trzymał je mocno. Udało mi się w końcu otworzyć. „Wyjdź stąd! Nie potrzebujemy was tutaj więcej", krzyczał psychiatra. Z wnętrza sali dochodziły okrzyki „pedały" i „transwestyci".

Dantejskie sceny wkrótce ustały, ale nie był to koniec akcji. Miejsce przy stoliku panelistów zajął znany działacz i polityk gejowski Frank Kameny, który przejął mikrofon i wykrzyczał: „Psychiatria to nasz wróg wcielony. Psychiatria od lat prowadzi nieustającą wojnę na wyniszczenie przeciwko nam. Dziś my wypowiadamy wam wojnę!".

Kapitulacja elity

Efekt akcji był piorunujący. Władze APA niemal natychmiast zgodziły się na zwołanie kolejnej konferencji podczas spotkania Towarzystwa w Dallas w 1972 roku, zaakceptowały również inne żądania dotyczące obecności homoseksualistów podczas poświęconego im sympozjum. „Byli już zbyt przerażeni, żeby powiedzieć nam »nie«. Więc powiedzieli »tak«" – relacjonował Kameny.

W Dallas zaś, choć do przemocy już nie doszło, nie obyło się bez kolejnego skandalu. W pewnym momencie do mikrofonu podszedł ubrany w przyciasny kolorowy smoking, z maską-karykaturą Richarda Nixona na twarzy psychiatra Richard Fryer. Przedstawiając się jako „dr H. Anonim", oznajmił, że wśród obecnych na sali psychiatrów jest wielu homoseksualistów, po czym wygłosił tyradę na temat dyskryminacji gejów w środowisku oraz tego, jak obecny porządek krzywdzi ludzi takich jak on.

Konferencja w Dallas okazała się punktem przełomowym. A homoseksualiści, oprócz rozgłosu i pokazu siły, zyskali przy okazji wpływowych sojuszników. Była to grupa liberalnie nastawionych, młodych psychiatrów, którzy – podobnie jak GAYPA – spotykali się we własnym gronie, planując zmiany w środowisku. Używając koneksji i zakulisowych manewrów, zdołali wprowadzić do władz APA swoich kandydatów. Sojusznikiem „młodych Turków" – jak siebie nazwali – został ambitny psychiatra Robert Spitzer, któremu powierzono kierowanie specjalnym zespołem APA mającym zrewidować podręcznik DSM w taki sposób, aby przywrócić prestiż i funkcjonalność „biblii psychiatrów". Do początkowo sceptycznie nastawionego Spitzera zwrócili się aktywiści z GAA, jednej z największych, obok GLF, ówczesnej organizacji gejowskiej. Po kilku spotkaniach z działaczami organizacji, psychiatrami z GAYPA, a także po debacie aktywistów gejowskich z „konserwatystami" z APA (podczas której wypowiedzi tych drugich były przerywane przez widownię buczeniem), Spitzer postanowił wykreślić homoseksualizm z nowej edycji DSM. Zmianę kilka tygodni później – w zasadzie jednogłośnie (dwóch członków zarządu wstrzymało się od głosu) – potwierdziły władze organizacji.

Do pełnej akceptacji decyzji potrzeba było teraz tylko zgody większości członków APA, z których duża część wciąż miała wątpliwości. Organizacje gejowskie rozpoczęły wówczas akcję mailingową, zasypując listami każdego z członków Towarzystwa. Manewr się udał. W 1974 roku, dzięki 5854 głosom „za" (wobec 3800 przeciw), psychiatrzy „uzdrowili" miliony amerykańskich homoseksualistów.

Nikt nie ukrywał, że za decyzją stanęła polityka. Wskazywano też jednak na empiryczne uzasadnienie dla wykreślenia homoseksualizmu ze spisu chorób. Były nim badania Evelyn Hooker z 1957 roku. Hooker już na początku swojej kariery – za sprawą jednego ze swoich uczniów – zaangażowała się w lokalną społeczność gejowską. A ponieważ nie uważała swoich przyjaciół za chorych psychicznie, postanowiła przeprowadzić badania, które podważą obowiązujące ustalenia. W tym celu porównała wyniki trzech testów psychologicznych przeprowadzonych na 30 homoseksualistach i 30 heteroseksualistach – dobranych w pary według ich wykształcenia, IQ i wieku. Ich wyniki następnie oddała do interpretacji specjalistom od testów, którzy na ich podstawie mieli wskazać, który mężczyzna z każdej pary to homoseksualista. Wyniki były zaskakujące – żaden z ekspertów nie zdołał rozpoznać gejów wyraźnie lepiej, niż gdyby robił to losowo. Ponadto zbiorcze porównanie obu grup wykazało, że homoseksualiści nie różnią się od heteroseksualistów poziomem przystosowania społecznego lub szczęścia.

Badanie było rzeczywiście przełomowe, ale pojawiło się wiele głosów krytyki. Hooker oskarżano o manipulacje wynikające z jej zaangażowania emocjonalnego, badanie zaś krytykowano m.in. za zbyt małą próbę. Jak się również okazało, homoseksualiści wybrani do badań zostali starannie wyselekcjonowani przez Mattachine Society, podczas gdy do drugiej grupy Hooker brała przypadkowych przechodniów".

Nieudana kontrofensywa

Ustalenia oponentów Hooker również jednak zawierały poważne błędy. W największych i najbardziej wpływowych badaniach nad homoseksualizmem, prowadzonych pod przewodnictwem szefa APA Irvinga Biebera w roku 1962, zbadanych zostało 106 homoseksualnych mężczyzn. Wyniki ponad 400-punktowej ankiety potwierdziły dominujący w środowisku pogląd, że homoseksualizm jest zaburzeniem i najczęściej stanowi konsekwencję wychowania i istniejącego modelu rodziny: zbyt opiekuńczej matki i zdystansowanego, niezaangażowanego ojca. Bieber i jego asystenci nie ustrzegli się jednak stronniczości. W przeciwieństwie do badań Hooker, która badała tylko mężczyzn, którzy nigdy nie mieli problemów psychicznych i nie byli poddawani terapii, obiektem badań z 1962 byli wyłącznie pacjenci klinik psychiatrycznych, co mogło znacząco wpłynąć na wynik.

Ostatecznie jednak nie nauka, ale polityka zadecydowała, kto ma rację. Evelyn Hooker stała się bohaterką współczesnej kultury i jedną z najsłynniejszych ikon nauk społecznych w XX w., a status ten podkreśliła, rozpoczynając badania nad inną „chorobą": homofobią. Zupełnie inny los spotkał natomiast badaczy, którzy stanęli „po złej stronie historii". Dotychczas najbardziej szanowani psychiatrzy, tacy jak Bieber i inny słynny badacz homoseksualizmu Charles Socarides, stali się nagle pariasami świata naukowego. Każda ich publikacja spotykała się odtąd ze zmasowaną krytyką oraz reakcją ze strony środowisk homoseksualnych. Do tego nocne telefony z pogróżkami, graffiti na murach, bezpośrednie groźby.

– Mówili wiele rzeczy. „Prześladujesz nas". „Powinieneś umrzeć". Wszelkie możliwe groźby. Doszło do tego, że pewnego dnia mój przyjaciel, który martwił się o moje bezpieczeństwo, wręczył mi pistolet – wspominał Socarides.

Ciekawie potoczyły się też losy Roberta Spitzera. Wykreślenie z DSM homoseksualizmu oraz inne poprawki, które wprowadził zespół Spitzera do „biblii psychiatrów", dało mu status gwiazdy psychiatrii i jednego z najbardziej wpływowych ludzi w branży zdrowia psychicznego. Do czasu. Wiedziony ciekawością oraz, jak potem przyznał, naturalną skłonnością do kontrowersji, podjął bowiem w 2001 r. badania nad grupą byłych pacjentów terapii reparatywnej (w tym pacjentów Socaridesa), którzy twierdzili, że pomogła im ona „wyleczyć się" z homoseksualizmu. Badania te polegały na rozmowach z eksgejami i ich własnych ocenach swojego nawrócenia. I choć Spitzer w swojej pracy wskazał jedynie, że stosunkowo rzadko (i tylko gdy pacjent jest bardzo zmotywowany) istnieje możliwość zmiany orientacji seksualnej – wystarczyło to, by ze sławy popadł w niesławę. Przynajmniej do czasu, kiedy przyznał rację swoim krytykom i odwołał to, co napisał.

Decyzja APA miała jednak dużo większy wpływ na współczesny świat niż złamane kariery naukowe. Już niecałą dekadę później kronikarz kampanii o prawa gejów Dennis Altman mógł pisać tryumfalnie o „homoseksualizacji Ameryki", a 25 lat po decyzji Dania, jako pierwszy kraj na świecie, zalegalizowała związki partnerskie. Reszta jest historią.

„Wyleczeni w jeden dzień", „Nigdy więcej chorzy" – ogłaszały nagłówki amerykańskich gazet 16 grudnia 1973 roku, w dzień po tym, jak Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne usunęło homoseksualizm z klasyfikacji chorób Podręcznika Diagnostycznego i Statystycznego Zaburzeń Umysłowych, „biblii współczesnej psychiatrii". Do „uzdrowienia" homoseksualistów nie doszło jednak za sprawą nowych badań ani przełomu w medycynie. Stało się to za sprawą kilkuletniej, intensywnej i burzliwej kampanii nacisków społecznych. Kampanii, która zakończyła się jednym z pierwszych – i jednym z najbardziej spektakularnych – zwycięstw homoseksualnego lobby.

Zamieszki w mafijnej knajpie

Początki ruchu gejowskiego jako siły politycznej nie były jednak łatwe. Lata 60. określane są przez amerykańskich historyków jako „Turbulent Sixties" – i to nie bez powodu. Rewolucja seksualna, masowe protesty społeczne, walka o prawa obywatelskie czarnoskórych, strajki studentów, lewacki terroryzm, powstanie radykalnej Nowej Lewicy – w ciągu niewiele ponad dekady zmieniły oblicze kraju i świata. Jednak, choć jak śpiewał Bob Dylan w piosence-symbolu, „czasy się zmieniały", a „stare drogi szybko się starzały", zmiany te przez dość długi czas nie obejmowały homoseksualizmu, postulaty ruchów gejowskich zaś długi czas nie mogły dotrzeć do nowego lewicowego mainstreamu. Jeszcze w 1969 roku największa ówczesna ikona feminizmu Betty Friedan dystansowała się od organizacji lesbijskich, określając je jako „lawendowe zagrożenie". W tym samym czasie działacze ruchów gejowskich byli marginalizowani w łonie Studentów na rzecz Demokratycznego Społeczeństwa – organizacji-symbolu ówczesnych zmian. Jednocześnie główne „homofilne" – według ówczesnej nomenklatury – grupy były dość konserwatywne i nastawione na pokojową i ugodową zmianę.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał