Na pierwszej stronie „Przeglądu Sportowego" 30 marca 1968 roku rzucają się w oczy słowa pożegnania: „Cześć pamięci". W tekście pod spodem w bród apostrof, językowych kwiecistości, wzmianki o bohaterstwie, nieodżałowanej stracie i drodze do gwiazd.
W 1939 roku sport w stolicy jest modny, a piłka nożna szczególnie. Na stadionach Wojska Polskiego czy Polonii tłumy, jakich nie widywano przez całe międzywojnie. Państwo wyszło z kryzysu, ludzie chcą i mogą wydawać pieniądze, a swoje robią jeszcze podsycane przez sanacyjne władze poczucie wspólnoty, hurraoptymizm oraz kult tężyzny. Funkcję prezesa Polonii sprawuje przyjaciel i jeden z najbardziej zaufanych ludzi Józefa Piłsudskiego, generał Kazimierz Sosnkowski. Przez sanację został odsunięty na boczny tor, ale wciąż jest przez wszystkich szanowany i jego nazwisko nadal otwiera wszystkie drzwi. Gdy w 1939 roku Polonia uruchomi lokal klubowy przy Królewskiej, to nowe miejsce poświęci ksiądz Stanisław Trzeciak, znany patron bojówek ONR. Zaproszenia na imprezę przy Królewskiej drukuje jednak oficyna PPS-owskiego „Robotnika", a założyciele klubu to przecież rodzina ewangelicka – Lothowie.