Raport o gender w Polsce - felieton Beaty Zubowicz

Kiedy czytałam „Raport o gender w Polsce" Agnieszki Niewińskiej, miałam poczucie déja vu.

Publikacja: 22.11.2014 10:00

Beata Zubowicz

Beata Zubowicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Nie żeby autorka popełniła plagiat, bo jej praca jest unikatowa – reporterka postanowiła sprawdzić, czym naprawdę jest gender. Lewacką ideologią, jak twierdzą konserwatyści, czy normalną nauką, jak chcieliby to widzieć postępowcy. Zapisała się więc na podyplomowe Gender Studies w Instytucie Badań Literackich PAN. Chodziła na zajęcia, przysłuchiwała się wykładom i konferencjom. Przejrzała podręczniki dla nauczycieli, oglądała wystawy i uczestniczyła w imprezach. „Raport o gender" to efekt tej pracy, której dotąd bodaj nikt w Polsce nie wykonał. A na pewno nie tak rzetelnie.

Skąd więc to déja vu? Kilkanaście lat temu przeczytałam książkę czołowej polskiej feministki Agnieszki Graff „Świat bez kobiet". Pomyślałam wtedy: „Co za ciotki rewolucji! Nie załapały się na marksizm, to mają feminizm". Podobne uczucia towarzyszyły mi przy lekturze „Raportu" Niewińskiej. Lata lecą, a feministki w kółko to samo – że patriarchat, że nierówność, że seksizm i ten paskudny Kościół katolicki. Wciąż tak samo redukują damskie problemy do tych od pasa w dół. Biadolą, że trudno załapać się na politykę, choć dziś mają parytety, a za chwilę – jeśli wszystko pójdzie w takim tempie – będą miały suwak, a może jeszcze inne protezy. No i ta żarliwość w chęci ruszenia bryły świata z posad.

A jako dowód, że nie zestawiam genderyzmu z marksizmem przez złośliwość, jeden przykład z „Raportu". Wykład z historii (herstorii) doktory Agnieszki Mrozik. „Pozytywnym bohaterem są na tych zajęciach nie tylko dzielne traktorzystki, ale też stalinizm – relacjonuje Niewińska. – Prowadząca przywołuje publikację Małgorzaty Fidelis, profesory historii na Uniwersytecie Illinois w Chicago, autorki książki »Women, Communism, and Industrialization in Postwar Poland«, i zaznacza, że Fidelis postawiła rewolucyjną i zaskakującą tezę: stalinizm, ten najmroczniejszy system, najbardziej wyemancypował kobiety, to wtedy weszły w życie różne rozwiązania, zapisy dające kobietom pracę, możliwość awansu, w miarę dobre zarobki". Niestety, Stalin umarł, a rok 1956, czyli czas odwilży, kobietom pracującym przyniósł same straty. „– Wtedy weszły w życie różne zapisy, które ograniczyły możliwość pracy kobiet w takich zawodach jak górniczki, kierowcy ciężarówek. Uzasadniano to argumentem o zdrowiu kobiet – mówi dr Mrozik". Rzeczywiście, żal.

Odruchowo chciałoby się więc machnąć ręką na tego typu osoby. A niech sobie analizują z perspektywy genderowej film, literaturę, gramatykę, politykę czy co chcą. Świat się od tego nie zawali. Niestety, problem polega na tym, że jednak może się zawalić. Że „obsesja" – jak uwielbiają to określać postępowcy – Kościoła, ks. Oko czy ogólnie prawicy na punkcie gender nie jest taka znowu wydumana. Bo ideolodzy genderyzmu na tworzeniu swych karkołomnych teorii nie poprzestają. Oprócz wykładów czy imprez (o wdzięcznych nazwach: „Wiosenne owulacje" czy „Dni Cipki") jest jeszcze sfera edukacji (te wszystkie „równościowe przedszkola") i prawa, zwłaszcza tego przychodzącego do nas w formie rozmaitych międzynarodowych konwencji. To w nich są zapisy rozsadzające ramy społeczeństwa, jakie znamy.

Na razie wielu dokumentów Polska przyjmować nie musi, ale sporo zależy od stopnia nacisku. I od chęci oporu. Bo czyż od miesięcy nie toczy się w naszym kraju batalia o słynną konwencję o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie? I czy nie wygląda ona jak rozmowa dziada z obrazem? Z tą różnicą, że na wszelkie wątpliwości dotyczące destrukcyjnej roli dokumentu dla rodziny postępowcy mają jedną odpowiedź: chodzi przecież o bezpieczeństwo kobiet. I jeszcze: „cała Europa" ją przyjęła. No, a skoro „cała Europa", to nie ma o czym mówić, świat poszedł w dobrym kierunku.

I kto wie, czy ten ostatni argument nie jest najbardziej niebezpieczny, bo szczególnie silnie działa na rozmaite gwiazdki popkultury. A to potężny sojusznik genderystów, który autorka „Raportu" nieco lekceważy. Przypomnijmy sobie, ile razy słyszeliśmy telewizyjne panie i panów, którzy z wielkim zaangażowaniem powtarzają: równość, stereotypy, płeć kulturowa, gender, tolerancja. Czy to nie dzięki tym nowym pożytecznym idiotom feministyczny Kongres Kobiet awansował na rzecznika wszystkich Polek?

A niby dlaczego radykalne poglądy profesor Małgorzaty Fuszary, która trafiła do rządu PO jako pełnomocnik ds. równego traktowania, nie wywołują powszechnego oburzenia czy choćby tylko głośnego zdziwienia? Czy nie dlatego, że wcześniej jej towarzyszki zasiadające na telewizyjnych kanapach zdążyły nas na takie opinie znieczulić? Choć więc ideowi genderyści celebrytami gardzą (podobnie jak miękiszonami z „Wyborczej", a nawet z „Krytyki Politycznej"), powinni im być wdzięczni za oswojenie ludzi ze swoimi ideami.

I tym można by zakończyć. Tyle że każda rewolucja ma swoje etapy. Ciekawe więc, kiedy i tu pojawią się rewizjoniści. Czy Agnieszka Graff ze swoją pochwałą macierzyństwa może być prekursorką nurtu? I kiedy dojdzie do kontrrewolucji?

Agnieszka Niewińska, „Raport o gender w Polsce", Fronda 2014

Nie żeby autorka popełniła plagiat, bo jej praca jest unikatowa – reporterka postanowiła sprawdzić, czym naprawdę jest gender. Lewacką ideologią, jak twierdzą konserwatyści, czy normalną nauką, jak chcieliby to widzieć postępowcy. Zapisała się więc na podyplomowe Gender Studies w Instytucie Badań Literackich PAN. Chodziła na zajęcia, przysłuchiwała się wykładom i konferencjom. Przejrzała podręczniki dla nauczycieli, oglądała wystawy i uczestniczyła w imprezach. „Raport o gender" to efekt tej pracy, której dotąd bodaj nikt w Polsce nie wykonał. A na pewno nie tak rzetelnie.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą