Reklama

Po wielkiej rzezi

Na początku listopada, parę dni przed zawieszeniem broni na froncie zachodnim w 1918 r., na jednej z jego wysuniętych pozycji zginęło dwóch żołnierzy zwiadowców.

Aktualizacja: 28.11.2014 07:04 Publikacja: 28.11.2014 01:04

Po wielkiej rzezi

Foto: Plus Minus

Nie padli jednak od szwabskiej kuli. Zastrzelił ich dowódca, kapitan Henri d'Aulnay-Pradelle. Po co? By wywołać gniew siedzących w okopach Francuzów, poderwać ich do boju i zdobyć Wzgórze 113. Wściekli ludzie wykonali rozkaz, wielu z nich zginęło, ale jeden z atakujących, Albert Maillard, znalazł się niebezpiecznie blisko dwóch trupów i zobaczył, że dostali kulki w plecy. Odtąd jego życie na zawsze zwiąże się z kreaturą Pradellem, który – widząc, co się święci – wpycha żołnierza do ogromnego leja po bombie. Kolejna eksplozja. Maillard dusi się, jest cały zasypany ziemią, wydobywają go spod niej czyjeś miłosierne ręce. To Édouard Péricourt, malarz, dandys, wielbiciel kokainy i młodych chłopców. Za pomoc towarzyszowi broni płaci straszną cenę – szrapnel wyrywa mu pół twarzy, staje się wojennym inwalidą o nieludzkim, odpychającym wyglądzie..

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Diana Brzezińska: Bachata i morderstwa
Plus Minus
„Gra w kości”: Święte kości
Plus Minus
„Przyjaciele muzeum”: Sztuka zdobywania darczyńców
Plus Minus
„Mafia: The Old Country”: Wyspa jak z krwawego obrazka
Plus Minus
„Lato 69”: Edukacja seksualna
Reklama
Reklama