Dziś obstawiać można wszystko i wszędzie – nie trzeba się ruszać z kanapy i odstawiać drinka, by postawić pieniądze na mecz odbywający się w tej samej chwili w dowolnym miejscu świata. Wystarczy komputer albo telefon z dostępem do internetu. Czasy, gdy szło się do kolektury, by zakreślić 1, X albo 2, minęły już dawno. Dzięki zakładom na żywo w czasie rzeczywistym można zwiększać ryzyko, obstawiając, że drużyna, która właśnie straciła gola, zaraz wyrówna. Albo że jej przeciwnik powiększy prowadzenie. Nigdy wcześniej nie można było równie łatwo wpaść w wyniszczający nałóg i zatracić się w bukmacherce, nigdy też równie opłacalne nie było ustawianie meczów i manipulowanie wynikami.
W 2013 roku grający u bukmacherów (w większości w Azji) postawili jednego wieczoru ponad milion funtów na mecz ligi Conference między Welling a Billericay Town. To więcej niż na grającą w tym samym czasie w Lidze Mistrzów Barcelonę. Normalnie spotkania szóstej ligi w Anglii ogląda po kilkaset osób – na tym konkretnym spotkaniu w Welling pojawiło się 408 widzów. Dwie firmy natychmiast po tym spotkaniu wycofały ze swojej oferty mecze Conference, w których brały udział trzy kluby: Chelmsford, Billericay oraz AFC Hornchurch. Mimo postawienia angielskiej federacji piłkarskiej w stan alarmowy ograniczyła się ona do pogrożenia palcem i wydała komunikat przypominający zawodnikom, trenerom i działaczom o „przestrzeganiu reguł". Jak się później okazało, nikt z obu klubów nie został wezwany na przesłuchanie. Podobnie jak dwa lata wcześniej żadna z osób pracujących w klubie Hereford United. Firma bukmacherska Betfair wstrzymała przyjmowanie zakładów, gdy na jeden z meczów tego zespołu postawiono w sumie ponad 300 tysięcy funtów, podczas gdy zsumowane zakłady na spotkania drużyn z League Two (czwarty poziom) nie przekraczają zwykle 30 tysięcy.
Przekupieni elektrycy
Informacje o ustawianiu meczów – bo nikt nie ma wątpliwości, że te nagłe zakłady u azjatyckich bukmacherów na mecze regionalnych lig angielskich podyktowane były niespodziewanie dobrymi kursami – zespołów pokroju Billericay Town powodują zazwyczaj tylko wzruszenie ramionami. Co jednak bardziej niepokojące, niewiele ostrzejsze reakcje wywołują doniesienia o tym, że bukmacherzy ustawiają spotkania eliminacji mundialu, a nawet mecze w samych finałach mistrzostw świata.
Najbardziej znanym członkiem mafii bukmacherskiej jest obywatel Singapuru Wilson Raj Perumal, który został aresztowany w 2011 roku za ustawianie meczów ligi fińskiej. Karę odbywał najpierw w Helsinkach, a następnie, gdy zdecydował się pójść na współpracę, został przeniesiony na Węgry. W więzieniu napisał książkę o ustawianiu meczów – „Kelon Kings" – a w lutym tego roku angielska wersja Al-Dżaziry nakręciła film dokumentalny z nim w roli głównej. Perumal twierdzi, że niemal wyłącznie jego zasługą jest awans Nigerii i Hondurasu do finałów mistrzostw świata 2010 w RPA. W decydującym meczu Hondurasu – w ostatniej kolejce grupowej kwalifikacji w strefie CONCACAF – Perumal działający ze swoim wspólnikiem przekupił piłkarzy Salwadoru, by ci przegrali u siebie. Singapurczyk na tym konkretnym meczu nic nie zarobił, ponieważ jego wspólnik przeszarżował, stawiając 200 tysięcy dolarów na zwycięstwo i awans Hondurasu, co spowodowało nagłe obniżenie kursów.
Perumal twierdzi, że spotkanie Hondurasu zostało ustawione bez wtajemniczania tamtejszych piłkarzy i działaczy. Przypadek Nigerii był jednak znacznie bardziej skomplikowany. Perumal docierał do piłkarzy, sędziów i działaczy przez swoją firmę marketingową Football4U. Obiecał Nigeryjczykom pomoc w awansie w zamian za udział jego firmy w organizacji i oczywiście zyskach z trzech meczów towarzyskich tuż przed mundialem. Zażądał także części pieniędzy, które każda z federacji dostawała od FIFA za zorganizowanie obozów treningowych już podczas mistrzostw.
W swojej książce Perumal pisze, że nie tylko opłacił trzech zawodników Kenii – rywala Nigeryjczyków, ale też przed decydującą kolejką wręczył działaczom federacji Mozambiku 100 tysięcy dolarów bonusu motywacyjnego, by ci pokonali Tunezję lub przynajmniej z nią zremisowali. Tylko taki układ dawał bowiem bezpośredni awans Nigerii. Klasyfikowany w okolicach setnego miejsca w rankingu FIFA Mozambik pokonał niespodziewanie Tunezję 1:0.