Sen jest fizjologiczną koniecznością wielu gatunków zwierząt, człowieka też. Brak snu lub jego niedostatek prowadzi do samych okropnych rzeczy – zaburzeń rytmu serca, otyłości, rozstroju nerwowego. Pozbawianie snu to straszliwa tortura. Ale sen to nie „urwany film", przerwa w świadomości. Udowodniono w zgodzie ze ścisłymi rygorami metodologii naukowej, że wprawdzie większości snów wcale nie pamiętamy, ale to nie zmienia faktu, że śnimy trzy do pięciu razy w ciągu jednej nocy.
Z naukowego punktu widzenia sen to stan czynnościowy ośrodkowego układu nerwowego, cyklicznie pojawiający się i przemijający w rytmie dobowym, podczas którego następuje zniesienie świadomości i bezruch. Koryfeusze nauki wykazali, że sen dzieli się na fazy. Pierwsza to sen o wolnych ruchach gałek ocznych (skrót: NREM – non-rapid eye movement). W fazie tej pojawiają się fale aktywności elektrycznej mózgu. Potem nadchodzi sen o szybkich ruchach gałek ocznych (skrót: REM – rapid eye movement). W tej fazie występują najczęściej marzenia senne. Sen zaczyna się 100–minutową fazą NREM, po której następuje kwadrans fazy REM. Cykl powtarza się cztero–, pięciokrotnie.
Śnili już jaskiniowcy
Oj, dana, dana, nie ma Szatana, a świat realny jest poznawalny – pisała Agnieszka Osiecka, a śpiewali Skaldowie. Fazy fazami, ale takie tłumaczenie ludziom nie wystarcza. Od zawsze chcieli oni poznać naturę snu, po co śnią się te wszystkie niestworzone rzeczy, a czasem – odwrotnie – tak realistyczne, że niechby śniło się bez końca, lub tak nieprzyjemne, wręcz potworne, że... nie, nie, lepiej nie mówić i jak najszybciej zapomnieć.
Nocne majaczenia tłumaczyli sobie na swój sposób jaskiniowcy z epoki lodowej, lecz ich ustalenia nie dotrwały do naszych czasów. Ale senniki starożytnych – tak. W senniku egipskim wypadający ząb oznacza czyjąś śmierć i żałobę, w senniku babilońskim harem – przyjemności, w senniku greckim szum wody – wielkie szczęście.
Z senników korzystali Chińczycy, Arabowie. Sny tłumaczą Papuasi, Eskimosi, Romowie, mormoni. Pełna snów jest Biblia (drabina Jakubowa), „Iliada", „Kalevala". I tak dalej, i tak dalej.