Czytaj za 9 zł miesięcznie!
Aktualizacja: 20.11.2015 01:00 Publikacja: 20.11.2015 01:00
Vincent van Gogh „Modlitwa” (1882). Para i duch nad talerzem zupy
Foto: Christie's Images/Corbis
Theo stale zachęcał Vincenta do rysowania, tak samo jak rodzice, którzy traktowali tę umiejętność jako jedno z nielicznych pozostałych świadectw ogłady towarzyskiej najstarszego syna i element łączący go ze światem mieszczańskim, który, jak się wydawało, Vincent był zdecydowany odrzucić. Co więcej, gdy młody van Gogh udał się do Borinage, zamierzał zrezygnować nawet z rysowania. „Chciałbym zacząć wykonywać proste szkice niektórych napotkanych rzeczy. Skoro jednak prawdopodobnie oderwałoby mnie to od mojej prawdziwej pracy, lepiej będzie tego nie robić" – napisał w przeddzień wyjazdu z Brukseli. Jednak najwyraźniej ten narzucony sobie zakaz nie dotyczył rysowania czterech map Ziemi Świętej, o które poprosił Vincenta ojciec wkrótce po jego przyjeździe do Petit Wasmes. Później, w czasie wszystkich kryzysów, jakie przechodził zimą i wiosną 1878–1879 roku, Vincent trwał przy podjętej decyzji o zaniechaniu rysowania. Dopiero gdy w maju jego świat zaczął się walić, przyrzekł rodzicom, że „zrobi wszystko, co w jego mocy", by powrócić do rysowania. Theo też go do tego nakłaniał. „Powinienem mieć jakieś rysunki, które chciałbym ci pokazać. (...) Często rysuję do późnego wieczora" – napisał Vincent w przeddzień przyjazdu do Cuesmes w sierpniu 1879 roku, najwyraźniej odpowiadając na pytania brata. Wykonał rysunki „ubiorów i narzędzi" górników i niewielkie widoki kopalni w miejscu, gdzie znalazł swój nowy dom. Wówczas, prawdopodobnie pod wpływem sugestii Thea, Tersteeg przysłał Vincentowi komplet farb akwarelowych, dzięki którym mógł nakładać na mapy i szkice cienką warstwę koloru. Nazywał efekty swoich poczynań „pamiątkami". Jego zdaniem ukazywały one „wygląd rzeczy tutaj". Gdy udał się do Brukseli w odwiedziny do Reverenda Pieterszena, zabrał niektóre z nich, by mu je pokazać, gdyż pastor był amatorem akwarelistą.
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej” Grażyny Bastek jest publikacją unikatową. Daje wiedzę i poczucie, że warto ją zgłębiać.
Dzięki „The Great Circle” słynny archeolog dostał nowe życie.
W debiucie reżyserskim Malcolma Washingtona, syna aktora Denzela, stare pianino jest jak kapsuła czasu.
Jeszcze zima się dobrze nie zaczęła, a w Szczecinie już druga „Odwilż”.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Cenię historie grozy z morałem, a filmowy horror „Substancja” właśnie taki jest, i nie szkodzi, że przesłanie jest dość oczywiste.
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej” Grażyny Bastek jest publikacją unikatową. Daje wiedzę i poczucie, że warto ją zgłębiać.
Cenię historie grozy z morałem, a filmowy horror „Substancja” właśnie taki jest, i nie szkodzi, że przesłanie jest dość oczywiste.
Arabscy najeźdźcy byli zdumieni ogromem Aleksandrii, wspaniałością jej budowli, rozmiarami bram i fortyfikacji. Ujrzeli wyniosłe kolumny i imponujące obeliski, podziwiali katedrę św. Marka i latarnię Faros, która jakby unosiła się na falach
Rafał Trzaskowski zachwycił swoich sympatyków rozmową po francusku z Emmanuelem Macronem. Jednak w kontekście kampanii, która miała odczarować jego elitarny wizerunek, pojawia się pytanie, czy to nie oddala go od przeciętnego wyborcy.
Lekceważący stosunek Geralta do mamony, odziedziczony chyba po Philipie Marlowe, jest nierealistyczny i niestosowny. Wiedźmin to bowiem niesłychanie ryzykowna profesja. Może czas pomyśleć o ubezpieczeniu?
Złoty w czwartek notował nieznaczne zmiany wobec euro i dolara. Większy ruch było widać w przypadku franka szwajcarskiego.
Czwartek na rynku walutowym będzie upływał pod znakiem decyzji banków centralnych. Jak zareaguje na nie złoty?
Olefiny Daniela Obajtka, dwie wieże w Ostrołęce, przekop Mierzei Wiślanej, lotnisko w Radomiu. Wszyscy już wiedzą, że miliardy wydane na te inwestycje to pieniądze wyrzucone w błoto. A kiedy dowiemy się, kto poniesie za to odpowiedzialność?
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas