Znał kto kiedy poetę trzeźwego? Nie uczyni taki nic dobrego” – to ojciec literackiej polszczyzny, Jan Kochanowski. „Chopin gdyby jeszcze żył, toby pił” – to już Stanisław Wyspiański. „I właściwie kto wódki nie pije, ten jest wywrotowcem, tak świadomie uszczuplającym dochody państwa – bezideowcem” – a to poeta jak najbardziej współczesny, Kazik Staszewski. Moglibyśmy jeszcze długo bawić się w cytowanie. Sławny swego czasu słownik pijacki Juliana Tuwima dowodzi, że tematu w ten czy inny sposób dotykali niemal wszyscy polscy klasycy. Co nie znaczy wcale, że byli uzależnieni. Gdyby byli, raczej nie napisaliby tego, co napisali. Alkohol, czy może raczej towarzyszące jego spożywaniu biesiadowanie, jest po prostu częścią kultury Zachodu, tak jak literatura.