Końcowe chwile otwockich sztetli

Dla żydowskich mieszkańców zatłoczonych dzielnic Warszawy letni pobyt w Falenicy czy Otwocku stanowił namiastkę egzotycznych wakacji. Ci młodsi często traktowali go jako przymiarkę do podróży na piaski Palestyny. O ile zdążyli wyjechać.

Publikacja: 19.08.2022 17:00

Popularny „na linii” otwockiej styl drewnianej architektury żartobliwie nazywany jest „świdermajerem

Popularny „na linii” otwockiej styl drewnianej architektury żartobliwie nazywany jest „świdermajerem”

Foto: NAC

Falenica, Michalin, Józefów, Świder, Otwock, Śródborów: naszyjnik osiedli, rozrzuconych wzdłuż wydm i lasów prawego brzegu Wisły, powstał na przełomie wieków XIX i XX, niedługo po przeprowadzeniu tędy nitki kolei żelaznej wiodącej z Warszawy do Dęblina. Druga nitka, cieńsza, bo wąskotorowa, kończyła się w miasteczku Karczew za Otwockiem. Obie te trasy z nastaniem ciepłych miesięcy przemierzały dziesiątki tysięcy starozakonnych, którzy po suchotniczej zimie spędzonej w metropolii marzyli, by pooddychać „mahoniowym powietrzem” – jak nazywali zapach tutejszych sosen. Wielu z nich osiadło tu na stałe. I chociaż miejscowy styl drewnianej architektury, żartobliwie nazywany „świdermajerem”, nie pochodzi od Żydów (wymyślił go mieszkający tu rysownik Michał Elwiro Andriolli), to jednak zrósł się z Żydami do tego stopnia, że w potocznym rozumieniu warszawiaków nadal jest z nimi kojarzony – mimo że epoka żydowskiej „linii” skończyła się gwałtownie w 1942 r.

Pozostało jeszcze 92% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę
Plus Minus
„Samotność pól bawełnianych”: Być samotnym jak John Malkovich
Plus Minus
„Fenicki układ”: Filmowe oszustwo
Plus Minus
„Kaori”: Kryminał w świecie robotów
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Plus Minus
„Project Warlock II”: Palec nie schodzi z cyngla