W którym momencie państwo umiera? Dopiero gdy znika z mapy czy może wcześniej – w momencie, w którym staje się niezdolne do pełnienia swych najbardziej podstawowych funkcji? Pytaniem jeszcze ważniejszym jest, kto ma o tym fakcie zdecydować – konsylium złożone z przedstawicieli najważniejszych światowych mocarstw tudzież najsilniejszych okolicznych sąsiadów stojącego na skraju życia i śmierci organizmu państwowego? Czy może raczej „organy wewnętrzne", pracujące wciąż mimo braku przejawów zewnętrznej aktywności, takie jak serce czy mózg narodu? Wyznaczenie momentu śmierci państwa, podobnie jak człowieka, siłą rzeczy angażuje nie tylko aparat medyczny, ale też teologiczny. Może więc powinniśmy zapytać: w którym momencie z państwa uchodzi dusza?
Czytaj dalej. Tylko 29,90 zł miesięcznie
Dostęp do serwisu rp.pl, w tym artykuły z Rzeczpospolitej i Plus Minus.
Możesz zrezygnować w każdej chwili.