Reklama

Na Dworcu Centralnym dostajemy olbrzymie wsparcie od marek

Pomaga nam cała masa firm, które wręcz proszą, by ich nigdzie nie oznaczać, nie tagować, bo nie chcą, by ktoś sobie pomyślał, że robią to tylko dla dobrego PR-u - mówi Agnieszka, koordynatorka Grupy Centrum, oddolnej grupy wolontariuszy z Dworca Centralnego w Warszawie

Publikacja: 01.04.2022 16:52

Na Dworcu Centralnym dostajemy olbrzymie wsparcie od marek

Foto: PAP/Marcin Obara

Jak wygląda dziś sytuacja na warszawskim Dworcu Centralnym?

Jest już dużo spokojniej niż dwa tygodnie temu: z Ukrainy przyjeżdża mniej osób, a struktura pomocy na dworcu nabrała kształtów. Wśród wolontariuszy wypracowaliśmy konkretny podział obowiązków, wytworzyliśmy sobie pewne sekcje i dzięki temu wszystko lepiej działa.

Na dworcu widać sporo strażaków i trochę żołnierzy.

Państwowa Straż Pożarna jest bardzo pomocna, wspierają nas też harcerze. Są również wojskowi, którzy pilnują tego, co dzieje się na zewnątrz, gdzie stanął porządny, duży namiot z ciepłym jedzeniem – stale podawane są w nim posiłki, więc każdy potrzebujący zostaje nakarmiony.

I jak z tym się czujesz, że teraz sytuacja na dworcu już dużo lepiej wygląda?

Reklama
Reklama

Bardzo się cieszę, bo dzięki temu możemy pomagać większej liczbie ludzi. Im lepsza jest organizacja, tym większy sens ma nasze zaangażowanie.

Czyli presja ma sens.

Pytanie, co by było, gdyby nie ta presja, bo wydaje mi się, że i tak te wszystkie instytucje w końcu musiałyby jakoś zareagować. Ale na pewno siła mediów społecznościowych jest bardzo duża. Sama pracuję w tzw. influencer marketingu i na co dzień mam styczność z tym, jaką moc ma internet. Jestem bardzo dumna z influencerów, którzy zaangażowali się w pomoc – czy to bezpośrednio tu, na dworcu, czy udostępniając w swoich kanałach różne informacje.

Ich zasięgi przełożyły się na konkretną pomoc?

To jest w ogóle abstrakcja, jak wiele rzeczy udało się załatwić dzięki Instagramowi. Moim ulubionym przykładem jest ten z przeszklonej poczekalni, która pełni dziś rolę pokoju dla matek z dziećmi. Jeszcze kilka dni temu było bardzo zimno, w poczekalni był spory przeciąg i dzieci po prostu marzły. Bez większych nadziei wrzuciłam na moją relację na Instagramie, tzw. Instastories, prośbę o jakąś zasłonę, kurtynę. Kilka godzin później przyjechał teatr i ją zamontował! Chciałabym podziękować wszystkim, którzy już od miesiąca pomagają potrzebującym na Dworcu Centralnym – ludziom przynoszącym posiłki i inne niezbędne produkty, osobom udostępniającym w internecie nasze prośby o pomoc, wolontariuszom, każdej jednej osobie za każdy sposób wsparcia. Jesteście wielcy!

Rozmawiałem z jednym z influencerów w magazynie „Plus Minus” – Marcinem Kucem znanym jako Jaja w kuchni, i mówił, że marki, z którymi na co dzień pracują influencerzy, mogłyby się bardziej zaangażować w pomoc.

Reklama
Reklama

Każdy ma swoją perspektywę i inaczej widzi rzeczywistość, ale gdyby Marcin widział wszystko to, co ja, będąc w samym środku naszej grupy wolontariuszy, to pewnie nie krytykowałby tak marek, bo dostajemy od nich naprawdę olbrzymie wsparcie. Często one same się do nas zgłaszają, są bardzo chętne do pomocy. Gdy ludziom brakowało choćby dostępu do internetu, to wystarczyło, żebym pod wpisem o tym oznaczyła w mediach społecznościowych kilka marek i po sekundzie odezwało się UPC, że zaraz będą. I na pewno muszę sprostować też to, co Marcin Kuc mówił w waszym wywiadzie o firmie McDonald’s.

A mówił, że „McDonald's długo nie robił nic, a przecież ma dwie knajpy na Centralnym”.

I to zupełna nieprawda. Akurat ta marka zareagowała natychmiast i wspiera nas od samego początku, za co jestem jej bardzo wdzięczna. To oni sami się z nami skontaktowali, wyszli z konkretnymi propozycjami i nie chcieli w ogóle robić sobie z tego żadnej reklamy. Nigdy nie prosili o tzw. tagowanie, czyli oznaczanie ich w mediach społecznościowych. Nieprawdą jest też to, że zorganizowali jakąś akcję influencerską, by ktoś znany ich reklamował, pomagając uchodźcom. To, że pomagający na dworcu influencerzy o tej marce pisali, wynikało jedynie z tego, że po prostu byli jej wdzięczni, np. za zestawy Happy Meal, które McDonald’s rozdawał za pomoc na dworcu. Zresztą ta marka nadal nas wspiera, stworzyła teraz nawet specjalny pokój dla dzieci, taką świetlicę, w której mogą się wyciszyć.

Czytaj więcej:

Czytaj więcej

Kuc: Influencerzy dojechali na Centralny, a władze nie

Nie za bardzo chcemy mówić, gdzie to pomieszczenie jest, bo to jest nasz tzw. secret spot, gdzie dzieciaki mogą poczuć się w końcu bezpiecznie. Dlatego kiedy zobaczyłam waszą rozmowę w „Plusie Minusie”, trochę mnie zaskoczyła perspektywa Marcina. To zresztą nie jest jedyny przykład, bo wspiera nas też cała masa innych firm, które wręcz proszą, by ich nigdzie nie oznaczać, nie tagować, bo nie chcą, by ktoś sobie pomyślał, że robią to tylko dla dobrego PR-u. Naprawdę – nie mogliśmy liczyć na fajniejsze wsparcie od marek, a nie mogę ich nawet wymienić w wywiadzie, bo tego sobie tego nie życzą. Chciałam, bez wymieniania, jednak im wszystkim – dużym korporacjom, małym firmom, restauracjom – podziękować za okazaną pomoc!

Reklama
Reklama

To super, że wam, „ludziom z internetu”, udało się wszystko tak świetnie oddolnie zorganizować, ale nie obawiasz się, że ten zryw pomocowy powoli traci impet, a czeka nas pewnie tzw. wtórna fala uchodźców?

Oczywiście, wszyscy jesteśmy już zmęczeni – jako wolontariusze pracujemy naprawdę dużo, nadal chcemy pomagać, wręcz wciąż musimy pomagać, ale wiem, że ludzie są już wyczerpani. Super, że mamy tak wspaniałe społeczeństwo obywatelskie, które dało z siebie bardzo dużo, ale na pewno tę pomoc muszą przejąć teraz w większym stopniu instytucje państwa. 

Plus Minus
Krzysztof Pomian. Samolot może być piękny jak obraz
Plus Minus
„Panda Spin”: Pokręcone karty
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama