Maciejewski z miłością o Lupie

Trudno pisać o Krystianie Lupie bez wielkich słów. Od lat ma ugruntowaną pozycję jednego z największych wizjonerów europejskiego teatru.

Publikacja: 23.02.2018 14:00

Maciejewski z miłością o Lupie

Foto: materiały prasowe

Jego spektakle oklaskiwane są na najważniejszych festiwalach teatralnych świata. Sądząc po reakcjach publiczności, można mieć wrażenie, że posiadł on też dar wielkiego hipnotyzera, który ma nad widzem władzę absolutną i potrafi zmusić go do wytrwania w pełnym skupieniu podczas cztero-, pięcio-, sześcio- czy nawet siedmiogodzinnych seansów. Bycie uczniem Krystiana Lupy (a nawet powoływanie się na to) od lat otwiera wielu młodym twórcom drogę do kariery.

Najnowsza monografia Krystiana Lupy pt. „Koniec świata wartości" napisana jest przez znanego krytyka filmowego i teatralnego Łukasza Maciejewskiego, a wydana przez łódzką Filmówkę. Z tym drugim faktem łączy się pewna przewrotność. To właśnie łódzka Filmówka wyrzuciła przed laty studenta Krystiana Lupę, „za brak talentu". „Usłyszałem, że jestem opętany seksem i narcyzmem oraz że nie nadaję się do dalszego szkolenia na Wydziale Reżyserii" – wspomina artysta.

Maciejewski pisze książki z miłością. Do artystów, do sztuki. Jest w tym wrażliwość, wyobraźnia, ale i dociekliwość. Ta wrażliwość idzie w parze z rzetelnością i pracowitością. A to budzi zaufanie u rozmówców. Może dlatego każda pozycja Maciejewskiego jest ciekawym portretem psychologicznym rozmówcy. Fascynacja Krystianem Lupą trwała od wczesnego dzieciństwa autora. Dostęp do jego niezwykłego świata ułatwiały Maciejewskiemu koneksje rodzinne. Lupa bowiem przez lata przyjaźnił się ze stryjem Łukasza, malarzem Zbysławem Maciejewskim. Można powiedzieć, że od dzieciństwa autora Lupa był niemal członkiem rodziny, stale obecnym w opowieściach. Łukasz wyrastał na jego teatrze. Sporo o nim z jego twórcą rozmawiał, a potem zaczął spotykać się z nim zawodowo jako krytyk.

Dwujęzyczny, polsko-angielski tom „Koniec świata wartości" jest plonem wielu lat spotkań, rozmów, są tam również recenzje Maciejewskiego, teksty pisane do programów ze spektakli Lupy. Układają się w pasjonującą opowieść nie tylko o artyście, ale i człowieku. Poznajemy krajobraz dzieciństwa reżysera, przyjaźnie, fascynacje zawodowe i prywatne. Stosunek do takich artystów jak Konrad Swinarski, Pablo Picasso czy Brigitte Bardot i Isabelle Huppert. Nie może w tej opowieści zabraknąć autorów szczególnie ważnych w twórczości Lupy: Bernharda, Musila, Brocha, Dostojewskiego czy Czechowa. Są rozmowy o teatrze, filmie, plastyce, ale też posłannictwie artysty. Lupa, który przez lata w spektaklach bardzo daleko odchodził od polityki, odnosi się teraz do postawy artysty w dzisiejszej rzeczywistości. Pytany o teatr polityczny stwierdza: „W teatrze politycznym podoba mi się żar, z jakim twórcy prowadzą WIELKI SPÓR. Są kategoryczni i radykalni. Burzą samozadowolenie. A największym niebezpieczeństwem teatru jest sytuacja, w której wszyscy będą grzeczni i tolerancyjni. O ile w kategoriach humanistycznych można, a nawet trzeba nawoływać do tolerancji, o tyle w przypadku działań artystycznych o żadnej tolerancji nie ma mowy".

„Koniec świata wartości" to dająca do myślenia lektura. Są tu pytania o granice sztuki, o autonomię reżysera wobec autora. Z kart „Dziennika" możemy też poznać stosunek artysty do takich tematów jak choćby lustracja.

A na koniec trochę prywaty zagorzałego „lupatyka". Wśród moich teatralnych marzeń były dwa szczególne: namówić Nekrosiusa do zrobienia w Polsce „Dziadów" (to na szczęście mi się udało w Narodowym) oraz Krystiana Lupę do zrobienia „Czarodziejskiej Góry". Znając jego twórczość, trudno sobie wyobrazić, że ktoś mógłby zrobić to lepiej od niego. Kiedyś nawet zagadnąłem go na ten temat w Teatrze IMKA. „Wie pan, mam wrażenie, że ja cały czas robię ten spektakl" – odpowiedział mi zadumany Artysta.

Krystian Lupa, Łukasz Maciejewski, „Koniec świata wartości", PWSFTviT

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Jego spektakle oklaskiwane są na najważniejszych festiwalach teatralnych świata. Sądząc po reakcjach publiczności, można mieć wrażenie, że posiadł on też dar wielkiego hipnotyzera, który ma nad widzem władzę absolutną i potrafi zmusić go do wytrwania w pełnym skupieniu podczas cztero-, pięcio-, sześcio- czy nawet siedmiogodzinnych seansów. Bycie uczniem Krystiana Lupy (a nawet powoływanie się na to) od lat otwiera wielu młodym twórcom drogę do kariery.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
„TopSpin 2K25”: Game, set, mecz
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił