Aktualizacja: 14.10.2021 16:44 Publikacja: 15.10.2021 16:00
Wino w kieliszku
Foto: Adobe Stock
Poczerwieniałe, jesienne liście w promieniach październikowego słońca. To, co dla Greków było bogiem, a co dla nas może być już co najwyżej twórczym szaleństwem, bezrozumnym podłożem świata, przybywa właśnie teraz, w tych dniach. Już nie w rytmie tańca i śpiewu, ale po cichu, profesjonalnie, odbijając kartę przy wejściu do zakładu pracy.
Niewiele rzeczy mówi o danej epoce równie dużo, co sposób, w jaki obchodzi się ona z chwilami swego upojenia i szaleństwa. To, jak się zapominamy, ma bezpośredni związek z tym, o czym chcemy i potrafimy pamiętać. Świat, który w październiku ściągał sandały i zanurzał stopy w świeżym moszczu, wiedział o czymś, co przegapił ten, który co jakiś czas – jak choćby kilka dni temu – ogłasza podwyższenie stawek akcyzy, uzasadniając to troską o zdrowie obywateli. Kiedy tłoczenie wina było sztuką i pozostawało nieodłączną częścią kulturalnego kalendarza, jak dzisiaj festiwale, wystawy czy konkursy, również jego picie siłą rzeczy stawało się czymś na miarę twórczości. Wzniesieniem się ponad codzienność, a nie upchaniem jej w ciemnym kącie zadymionej sali. Bardziej zrzuceniem balastu, bez którego łatwiej było wspinać się na szczyty swoich możliwości niż zgubieniem telefonu czy portfela. Zapominano wtedy o tym, czego faktycznie nie warto pamiętać.
Rządy na całym świecie, próbując zastopować i odwrócić u siebie trend depopulacyjny, ponoszą niemal zawsze porażki. Zanim się jednak wymyśli lek na malejący wskaźnik dzietności, warto się zastanowić, co jest w ogóle źródłem tego globalnego trendu.
Ewa Wrzosek: „Można uważać, że rozliczenia i prokuratura działają we właściwym tempie. Ja tak nie myślę. Wiem za to, że kolejne na pewno będą szybsze i skuteczniejsze. I odczujemy to wszyscy na własnej skórze. Bo to nas rozliczą. To nie jest czas, aby ściśle w sposób pozytywistyczny trzymać się litery prawa”.
Jeśli można sterować światem, nie wychodząc za próg mieszkania, siedząc w piżamie, to jest dla nas nadzieja.
W grudniu, dokładnie w pierwszej dekadzie grudnia, a jeszcze dokładniej: w dzień św. Mikołaja, Stanisław Tym wyruszył w kolejny rejs. Tym razem już ostateczny.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Po martwej cywilizacji przychodzi nowa, eksplodująca witalnością. Wierzę, że tak będzie w Syrii. Po latach przemocy i wojny. Choć może trzeba będzie jakiś czas poczekać.
Rządy na całym świecie, próbując zastopować i odwrócić u siebie trend depopulacyjny, ponoszą niemal zawsze porażki. Zanim się jednak wymyśli lek na malejący wskaźnik dzietności, warto się zastanowić, co jest w ogóle źródłem tego globalnego trendu.
Ewa Wrzosek: „Można uważać, że rozliczenia i prokuratura działają we właściwym tempie. Ja tak nie myślę. Wiem za to, że kolejne na pewno będą szybsze i skuteczniejsze. I odczujemy to wszyscy na własnej skórze. Bo to nas rozliczą. To nie jest czas, aby ściśle w sposób pozytywistyczny trzymać się litery prawa”.
Jeśli można sterować światem, nie wychodząc za próg mieszkania, siedząc w piżamie, to jest dla nas nadzieja.
W grudniu, dokładnie w pierwszej dekadzie grudnia, a jeszcze dokładniej: w dzień św. Mikołaja, Stanisław Tym wyruszył w kolejny rejs. Tym razem już ostateczny.
Po martwej cywilizacji przychodzi nowa, eksplodująca witalnością. Wierzę, że tak będzie w Syrii. Po latach przemocy i wojny. Choć może trzeba będzie jakiś czas poczekać.
Bo to nie jest opowieść o anatomii ani tym bardziej o technicznej sprawności. Ta prawdziwa, niewpisywalna do planów lekcji nauka o seksie nie ma nic wspólnego z niesmacznym miksem wychowania fizycznego i biologii.
Nie ma innego wyjścia, trzeba podzielić ten kawałek ziemi. Inaczej Izrael nie utrzyma swojej tożsamości jako żydowska demokracja i nie będzie bezpieczny - mówi Ami Ajalon, były dyrektor Szin Betu, izraelskiej służby bezpieczeństwa.
Dla wielu obywateli skrzywdzonych w czasach PRL, wejście sędziów stanu wojennego do sądów w III RP było nieakceptowalne. Niemoc ludzi Solidarności, aby to wejście zablokować, odebrała szacunek Temidzie na dekady.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas