Kiedy wypłynęliśmy z Turcji w kierunku Lesbos, byłem przerażony. Była noc. Wcześniej spędziłem dwa dni w lesie, padało, nie mieliśmy wody ani chleba. Morze było początkowo spokojne, ale potem zaczęło się burzyć. Woda lała się do łodzi, straciliśmy silnik, jedna z desek pękła. Dzięki Bogu jakimś cudem dotarliśmy do brzegu".
Tak zaczyna się opowieść Nasima, 23-latka z Afganistanu, od 2019 r. czekającego w obozie uchodźców na Lesbos na możliwość dalszej podróży i nierozumiejącego, dlaczego tu utknął. Gdy rozmawiamy tego lata, talibowie zdobywają kolejne regiony jego kraju, ale wszyscy specjaliści od geopolityki wróżą, że przejmą Kabul najwcześniej za kilka miesięcy. W rzeczywistości za kilkanaście dni będą już mieli w ręku cały Afganistan.