Desmond McCaine jest tu po raz pierwszy od przeszło 40 lat, więc trudno się dziwić, że to dla niego wzruszająca chwila. – Nie wsiadłem z nimi do autobusu, bo z pracy wracałem w innym kierunku. Ale oczywiście znałem ich wszystkich: Johna, Waltera, Kennetha... – opowiada reporterowi „Plusa Minusa".
Stoimy przy szosie wiodącej do małej miejscowości Kingsmill, 50 km na zachód od Belfastu. Przed nami skromny pomnik ku czci dziesięciu protestantów zabitych 5 stycznia 1976 r. przez Irlandzką Armię Republikańską (IRA). To miała być zemsta za śmierć poprzedniego dnia sześciu katolików z rąk unionistów. Zamaskowani bojownicy zatrzymali autobus wiozący robotników do domu i puścili tylko tego, który zapewnił, że jest katolikiem. Drugi katolik, sądząc, że ma do czynienia z lojalistami, nie przyznał się do swojej wiary. Dlatego został postawiony obok kolegów przed pojazdem i rozstrzelany.